Władysław Łukasik, były szef Agencji Rynku Rolnego, w rozmowie z Władysławem
Serafinem, szefem kółek rolniczych.
Występują m.in.:
Marek Sawicki,
minister rolnictwa
Andrzej Śmietanko, dyrektor generalny Elewarru, wcześniej
sprawował wiele ministerialnych funkcji oraz zasiadał we władzach agencji
rolniczych
Bronisław Tomaszewski, prezes Elewarru
Anita Szczykutowicz,
dyrektor departamentu promocji i komunikacji ministerstwa rolnictwa
Artur
Balazs, były prezes Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, poseł czterech kadencji,
minister rolnictwa w rządzie Jerzego Buzka
Andrzej Łuszczewski, pełniący
obowiązki prezesa ARR, były wiceminister rolnictwa, wiceprezes Agencji
Nieruchomości Rolnych
Andrzej Zarajczyk, prezes i dyrektor generalny Pol-Mot
Holding
Marek Zagórski, prezes Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi
Polskiej, prezes Stronnictwa Konserwatywno-Liberalnego, były wiceminister
rolnictwa
WS- WŁADYSŁAW SERAFIN ur. w 1950 r. Od
1999 r. prezes Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych. W
2010 r. został wybrany na kolejną, piecioletnią kadencję. Wcześniej wielokrotnie
zasiadał w Sejmie. Z ramienia PZPR w 1989 r. zdobył mandat poselski X kadencji
Sejmu. W latach 1991–97 był posłem I i II kadencji z
ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego. W 2010 r. zdobył mandat radnego Sejmiku
Województwa Śląskiego. Od lat zasiada też we władzach PSL, m.in. w Radzie
Naczelnej. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Współwłaściciel telewizji TVR.
WŁ- WŁADYSŁAW
ŁUKASIK ur. w 1955 r. Były pracownik m.in. Urzędu Rady Ministrów, Ministerstwa
Przekształceń Własnościowych, Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, ARiMR. W
latach 2002-03 kierował Krajową Spółką Cukrową. W latach 2003-07 był dyrektorem
w ministerstwie rolnictwa. W grudniu 2007 r. został wiceprezesem KRUS. W maju
2008 r. został szefem ARR. Wówczas trafił do rady nadzorczej spółki Elewarr. Pod
koniec grudnia 2011 r. został odwołany z funkcji. Z wykształcenia jest doktorem
nauk ekonomicznych.
WS: Oj Boże, siadaj sobie tutaj...
WŁ: Dziękuje
ci, że znalazłeś chwilę czasu.
WS: No.
WŁ: Jestem zmęczony. Tak to się
potoczyło niespodziewanie. Ja to w ukryciu robię, trzymam.
WS: Tylko zrobię
to... piloty położę.
WŁ: Widzę, że ty tu masz zegar fajny i rzeźbę. Poczekaj,
wziąłem ci jakąś butelkę, żebyś po prostu, przy okazji, wziąłem taką większą,
żeby się szybko nie skończyła.
WS: Ty samochodem jesteś dzisiaj?
WŁ: Tak,
tak, ja samochodem, to ja dzisiaj nie mogę. Zaskoczył mnie, to prawda.
WS:
Dlaczego, co się stało? Władek, bo k...a dla mnie to jest przeżycie.
WŁ:
Każdy mnie o to pyta. Nic się nie stało. Wszystkie rzeczy, co ja robiłem i z
prezydencją idealnie wyszły, nad podziw dobrze. Ja nie chodziłem się chwalić,
ale jak już ktoś pilnował, czy z Brukseli czy coś… Ja mam takie wszędzie
pochwały i ze środków na promocję aż 18 proc. unijnego budżetu my bierzemy, bo
tam nie ma kwoty krajowej. Czyli po prostu w każdym obszarze, czy w konferencji
jednej, czy drugiej bezbłędnie. Nawet żeśmy dostali wyróżnienie, w tym zielonym
sztandarze, jest to wypisane w tym świątecznym, różnego typu, za przyjazny
urząd, za system zarządzania, za przyjazny...
WS: Dobra, ale co kopnęło
Marka, że cię jednego dnia hyc? Ta sprawa w
Białymstoku?
MAREK SAWICKI
ur.
1958 r. Od 2007 r. minister rolnictwa w rządzie Donalda Tuska. Od 1993 r. poseł
na Sejm, polityk PSL. Od 2008 r. wiceprezes Naczelnego Komitetu Wykonawczego
PSL. W latach 1990-96 wójt gminy Repki. W latach 1996-97 wiceminister łączności
w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza. W 2006 r. obronił pracę doktorską
poświęconą uprawie ziemniaka na Akademii Podlaskiej w
Siedlcach.
SPRAWA BIAŁYSTOK
Prokuratura Okręgowa w 2009 r. skierowała do Sądu
Rejonowego w Białymstoku (sygn. VII K 959/09) akt oskarżenia przeciwko dwóm
byłym szefom ARR — Władysławowi Ł. i Bogdanowi Ludwikowi T. Obydwaj są oskarżeni
o przekroczenie uprawnień. Prokuratura zarzuca im wydawanie w 2008 r. poleceń
zatrudniania bądź zwalniania konkretnych osób Andrzejowi S., ówczesnemu szefowi
białostockiego oddziału ARR. Miało to się odbywać wbrew ustawie o ARR i
organizacji rynków rolnych. W sprawie zeznawał minister rolnictwa Marek Sawicki.
Zaprzeczył on kilkakrotnie, aby naciskał na oskarżonych prezesów ARR w celu
zatrudnienia w sgencji konkretnych osób. Chodziło m.in. o działacza PSL, który
przed laty był uczniem Sawickiego w Sokołowie Podlaskim i mieszkał w sąsiedniej
miejscowości. Minister przyznał tylko, że kilka razy rozmawiał z tą osobą o jej
„planach i problemach” oraz poszukiwaniu pracy. Podkreślał jednak, że nie
rozmawiał na temat jego zatrudnienia w ARR. Ów działacz zeznawał jednak, że
rozmawiał na temat zatrudnienia z Markiem Sawickim, który miał go w tych
staraniach popierać. — Nie przypominam sobie, abym z tą osobą rozmawiał na temat
jej zatrudnienia w ARR czy w jakimś innym konkretnym miejscu — mówił przed sądem
minister rolnictwa. Podczas ostatniej rozprawy na początku lipca nie stawił się
świadek — szefowa kadr Agencji Rynku Rolnego. W tej sytuacji sąd przerwał proces
i kolejną rozprawę wyznaczył na 24 sierpnia na godz. 9.00. Jeśli świadek się
stawi, zaplanowane są też mowy końcowe.
WŁ: W tajemnicy, w tajemnicy…
Nie, słuchaj w Białymstoku to ja mu kryję, kurde dupę po prostu. Ja tam pół
milimetra nie zawiniłem.
WS: No to o co chodzi, że cię tam wymieniają
Władysław Ł.?
WŁ: To ja wiem, wymieniają, ale to wiesz, on dobrze wie, że ja
tam pół milimetra tam nie zawiniłem i wszystko jest dobrze. Sądzę, że dwie
rzeczy, aczkolwiek zrobił to w ukryciu, wielkim ukryciu robił, bo nikt nie
wiedział, w tajemnicy: Śmietanko i
Szczykutowicz.
ANDRZEJ ŚMIETANKO
ur. 1955 r. Dyrektor generalny Elewarru i członek rady
nadzorczej jej spółki córki — TDM Arrtrans. Wcześniej prezes Elewarru. W
przeszłości sprawował wiele ministerialnych funkcji oraz zasiadał we władzach
agencji rolniczych. W latach 1993-95 minister rolnictwa w rządzie Waldemara
Pawlaka. Potem pełnił funkcję wiceministra przekształceń własnościowych (1996) i
wiceministra skarbu (1997). W 1998 r. trafił do kancelarii prezdenta Aleksandra
Kwaśniewskiego, gdzie objął stanowisko podesekretarza stanu. Był też
wiceprezesem ARR. W latach 2001-02 kierował ARiMR. W latach 2002-03 związany z
biznesmenem Aleksandrem Gudzowatym (zasiadał we władzach kontrolowanych przez
niego spółek).
ANITA SZCZYKUTOWICZ
ur. 1977 r. Dyrektor departamentu promocji i komunikacji
ministerstwa rolnictwa kierowanego przez Marka Sawickiego. Zasiada też w radzie
nadzorczej TDM Arrtrans (spółki córki Elewarru) i Hodowli Ziemniaka Zamarte,
należącej do Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin nadzorowanej przez resort
rolnictwa.
WS: A jednak Śmietanko. Tak myślałem.
WŁ: Śmietanko, bo on
po prostu co chwilę wymyślał jakieś pomysły.
WS: A powiedz mi, skąd się
bierze wpływ Andrzeja? Co to k...a jest?
WŁ: No to jest...
WS: …
zagadka?
WŁ: Może nie zagadka, ale po prostu… oni są tam zaprzyjaźnieni
towarzysko, myślę, że biznesowo i w każdym innym obszarze. Także razem imprezują
i w różny sposób to raz. On traktuje ten Elewarr jako swoją
spółkę.
ELEWARR
Spółka istniejąca od 1992
r. należy do ARR. Zajmuje się handlem zbożem, zarządza elewatorami i magazynami
zbożowymi o pojemności 644 tys. ton. Elewarr jest właścicielem m.in. TDM
Arrtrans i Zamojskich Zakładów Zbożowych. Posiada też udziały w Elewatorze
Sieradz i Elewatorze w Koronowie. Ze skonsolidowanego sprawozdania finansowego
za 2010 r. wynika, że Elewarr zanotował blisko 203 mln zł przychodów, a zysk
wyniósł 4 mln zł. W roku wcześniejszym przychody wyniosły ponad 235 mln zł, a
zysk ponad 5,6 mln zł.
WS: Ale on jest tam tylko wiceprezesem.
WŁ: Bo
im tak wygodniej.
WS: A faktycznie on kręci tym mecenasem? Tak?
WŁ:
Mecenas to jest słup. Był taki artykuł, to ci mogę przynieść, a
może go mam z sobą. Także mecenas to jest słup. Ja nie chciałem się na to
zgodzić, wymusili to na mnie z ministrem, że on ustępuje z prezesa. Bo ja wolę,
żeby on był prezesem, a nie słup. A w ten sposób to słup wszystko mu firmuje. A
to, co Andrzejek lubi, za nic on sam nie odpowiada. Wiesz, on sobie może
wnioskować… On zawnioskował o wynagrodzenie 50 tysięcy złotych miesięcznie. Ja
mu tego nie mogłem podpisać, ale ten słup mu podpisał.
Miesięcznie...
BRONISŁAW TOMASZEWSKI
ur.
1953 r. Prezes Elewarru i członek rady nadzorczej spółki córki — Zamojskich
Zakładów Zbożowych, prawnik.
WS: Ja p......ę …
WŁ: Jak ja się
dowiedziałem to spowodowałem, że do 30 [tysięcy zł — red.] mu tam obniżył. Ale
wiesz, ale wiesz, ale to było już wiesz... kontrola NIK-u. Wszystko wiesz kurde
jest jakaś odpowiedzialność. Ale nie tylko to sobie wpisał. On sobie wpisał, na
przykład, że nie 1 proc. udziału w zysku, tylko 3 proc. będzie miał. Albo teraz
to on uważa, że 10 proc. powinien mieć. W ogóle, że te pieniądze — tam jest 90
milionów na koncie — że to w ogóle wszystko jest jego. I on to, powiedzmy, w
sposób bardzo taki różny to eksploatuje. Ale ja już tam całkowicie na
przeszkodzie nie stałem tego. Tylko po prostu, jak chciałem na przykład
jesienią…
WS: Pokaż…
WŁ: O ten artykuł, że jest słup. Jak chcesz to sobie
skopiuj.
WS: Jest słupem… Skąd to, z
„Farmera”?
„FARMER”
pismo
dla rolników
WŁ: Tak. Twoja branża. To jakiś czas temu było. Ale akurat
mi się wzięło, to ci wziąłem. Ale skoro interesujesz się, to ci mówię.
Natomiast…. (pukanie do drzwi).
WS: Ale to jest o
Maksymiuku, nie?
JANUSZ MAKSYMIUK
ur. 1947 r. Poseł trzech kadencji (I, II i V). W latach
2005-07 wiceszef klubu parlamentarnego Samoobrony.
WŁ: Nie…
WS:
Mięso, mięso, słupy?
WŁ: Co?
WS: Mięso, słupy?
WŁ: Jak mięso,
słupy?
WS: Byli nimi bezdomni z dworca kolejowego w Krakowie. Transakcję
zrobiono w oparciu o nich. Mięso pozostało w kraju. To jest to?
WŁ: Poczekaj,
poczekaj… Elewarr, tak.
WS: To oni mają to samo na łbie co Maksymiuk i
Zdunowski?
KAZIMIERZ ZDUNOWSKI
były szef ekspertów Samoobrony
WŁ: Masz, ale słup
jest słupem.
WS: Ale mięso pozostało w kraju. O to mi chodzi, nie?
WŁ: Bo
on pokazuje, że taki typ, taki typ sprawy. Tu jest, tu masz. Zrób sobie kopię
jak chcesz.
WS: No, zaraz zrobię. Aaa, rozumiem. Masz rację.
WŁ: Chodziło
o typ słupa. Wiesz, że słup tu był, tu słup jest. Oni to wymyślili jako
słupa.
WS: Aaa, nie chodzi o mięso, ale o słup. Bo to jest odniesienie do
Maksymiuka i Zdunowskiego.
WŁ: Tak, tak, tak jest.
WS: To jest… Kto to
pisał? Ten tłuścioch?
WŁ: Chyba tak, nie wiem, nie wiem.
WS: On by się
odważył? No tak, on jest naczelnym teraz „Farmera”. On wszystko wie. Jak on się
nazywa?
WŁ: Iwanicki. [Faktycznie Radosław Iwański —
red.]
RADOSŁAW IWAŃSKI
redaktor naczelny
„Farmera”, były rzecznik prasowy ARiMR
WS: No, Iwanicki, przecież twój
rzecznik były.
WŁ: Były, były. Tak zgadza się.
WS: Czas płynie pogoda się
zmienia. Dobra, a zobacz ten artykuł. Dostałem dzisiaj. Układ
Balazsa. No, czytelny układ Balazsa, nie?
ARTUR
BALAZS
ur. 1952. Były prezes Stronnictwa
Konserwatywno-Ludowego (SKL). Działacz opozycji antykoministycznej w PRL. Potem
poseł czterech kadencji (X, I, III i IV) oraz senator III kadencji. W rządzie
Tadeusza Mazowieckiego był ministrem ds. warunków życia na wsi, a w gabinecie
Jana Olszewskiego ministrem ds. kontaktów politycznych. Potem pełnił funkcję
ministra rolnictwa w rządzie Jerzego Buzka. Doradzał m.in.
Samoobronie.
WŁ: Gdzieś słyszałem o tym artykule, tak. Powiem ci więcej
zaraz. Jak będziesz kopiował, to możesz i ten skopiować. To ja ci powiem. Tu
jest więcej. Mnie odsunęły te dwie osoby, ale Sawicki, one mają duży wpływ na
Sawickiego. Ta Szczykutowicz też. Zaraz ci powiem więcej. I teraz pełni
obowiązki, nie dali ... zastępcy Zwolakowi, co jest prawnikiem, co jest z ruchem
ludowym związany, co jest z ZMW i uczciwy facet i ten tylko
Łuszczewskiemu, co ma tylko średnie wykształcenie, co po
prostu, ale to o to chodzi, co jest od Balazsa i z SKL-u. I on jest taki, jak
tutaj piszą: Mielniczuk,
Kabaciński…
ANDRZEJ ŁUSZCZEWSKI
ur. 1956 r. Aktualnie pełniący obowiązki prezesa ARR. Jest
też członkiem rady nadzorczej TDM Arrtrans (spółki córki Elewarru). Od grudnia
2009 r. wiceprezes SKL. W latach 1997-2000 wiceminister rolnictwa. Doradzał też
prezesowi ARiMR, a także był wiceprezesem Agencji Nieruchomości Rolnych. Posiada
wykształcenie średnie — absolwent Technikum Ogrodniczego w Sochaczewie.
MIROSŁAW MIELNICZUK
ur. 1958 r.
Działacz SKL, w latach 1995-98 burmistrz Wolina. Były prezes ARiMR. Przez rok
(2006-07) pełnił funkcję wiceministra pracy.
KABACIŃSKI
prawdopodobnie chodzi o Jerzego Kabacińskiego, p.o.
dyrektora Biura Koordynacji ARR
WS: Ta cała banda…
WŁ: To wszyscy ci
teraz awansowali…
WS: Wojtyła…
WOJTYŁA
nie udało nam się ustalić, o kogo chodzi
WŁ: Ci
rządzą, to tak...
WS: Niwelowski,
Szile, Zagórski, Poślednik,
Krzysiek Oksiuta. Ludzie Balazsa.
KRZYSZTOF OKSIUTA
ur. 1961 r., Działacz SKL. Poseł dwóch kadencji (III i
IV).
NIWELOWSKI, SZILE, POŚLEDNIK
—
pisownia fonetyczna, nie udało nam się ustalić o kogo chodzi
MAREK ZAGÓRSKI
ur. 1967 r. Prezes
Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, prezes Stronnictwa
Konserwatywno-Liberalnego. Wcześniej poseł IV kadencji. Kierował też gabinetem
politycznym ministra rolnictwa Artur Balazsa. W latach 2006-07 był wiceministrem
rolnictwa.
WŁ: Więc oni wszyscy traktują to jako swój folwark teraz. Czy
tam Mielniczuk taki, to teraz gabinet mu szykują.
WS: W ministerstwie?
WŁ:
Nie, u mnie w agencji [Agencji Rynku Rolnego — red.]
WS: Za co?
WŁ: No,
Mielniczuk, bo to jest czołowy doradca Łuszczewskiego.
WS: Ja
p......ę…
WŁ: Taki Wójciak Michał, nie wiem, czy wiesz który?
WS: No wiem…
Dariusz Rohde.
WŁ: On taki dziadyga, partolił mi robotę. Rohde to przy
KRUS-ie jak ja byłem w KRUS-ie to on partolił nieźle. Ale to na inną okazję.
Taki Wójciak, co ja go musiałem odsunąć, bo tyle napartolił, to teraz awansował
na dyrektora. Czyli on całą bandę, od razu pierwszego dnia… Chociaż formalnie
według ustawy, to żebyś wiedział, to nie jest całkiem legalne p.o. [pełniącym
obowiązki, chodzi o Łuszczewskiego — red.]. Dlatego, że w ustawie nie
przewidziano czegoś takiego jak p.o. i premier właściwie powinien najpierw
ogłosić konkurs, a potem dopiero zrobić, albo zmienić przepis. Ale tam pal
sześć. Zrobili, jak zrobili. To będzie trwać dłużej, oni się nie będą
śpieszyć z konkursem. Dlatego, że wygodnie jest dla
Śmietanki, wygodnie jest dla tej całej bandy, tej grupy, żeby oni rządzili. On
mnie to ostatniego dnia roku wręczył praktycznie. Ostatniego
roboczego.
KONKURS
Od końca grudnia, gdy ze
stanowiska został odwołany Władysław Łukasik, nie udało się jeszcze wyłonić
prezesa ARR. W efekcie agencją od blisko siedmiu miesięcy jako pełniący
obowiązki kieruje wiceprezes Andrzej Łuszczewski. Pierwszy konkurs na szefa ARR
został nierozstrzygnięty. Od maja procedura trwa ponownie. Na początku lipca
Marek Sawicki, minister rolnictwa, ujawnił, że najwięcej punktów w konkursie
uzyskało dwóch kandydatów: Ryszard Smolarek (były prezes Zakładów Mięsnych
Łmeat-Łuków) i Bogusław Nadolnik (wiceprezes ARiMR. Nominację na stanowisko
nowemu szefowi ARR wręczy premier.
WS: Uniemożliwił ci nawet nagrodę roczną.
WŁ: Ale to w ogóle pal sześć
nagrodę roczną. Za pierwszy rok jakąś tam niewielką dostałem. Potem to nie.
Teraz też ja nie będę go na wiesz… czy on… bo teraz wiesz odprawa jest taka, że
to teraz on decyduje. On czy tam prezes. Dobra nie chcę, w cholerę… Zachował się
jak cham. Ja bym mu w lipcu, bo w lipcu, ale w listopadzie podszedłem i mówię,
że tam współpracownicy różnie mówią o przemeblowaniu, przewietrzeniu. Jak ma
tutaj minister jakiś inny pomysł…
WS: Do Marka tak mówiłeś?
WŁ: Ja tak
powiedziałem. Jego pracownicy tak pieprzyli…
WS: Dobrze, ale byłeś z Markiem
na „pan”, czy per „ty”?
WŁ: Ja byłem na „ty” byłem. Jak przy innych to
mówiłem na „pan”, a jak bezpośrednio to mówiłem na „ty”. Mówiłem, że jak coś, to
ja mogę złożyć rezygnację, bo ja jestem ambitny, ja chcę dobrze robić, ale nie
chcę się upierać, że mam być. On mówi: nie słuchaj plotek, pracuj, jak coś, to
będziemy rozmawiać. Na tej zasadzie to dobra, ja plotek nie słucham. Wychodziło
mi wszystkie rzeczy... Między świętami zaproszenie, zaproszenie, przyjął
ostatniego dnia praktycznie starego roku [2011 r. — red.], roboczego dnia,
zaproszenie, że mam być u ministra. Ale Łuszczewski niby też ma, ale pytam, czy
jedziemy razem. Nie, nie. On pojedzie wcześniej.
WS: Wiedział?
WŁ:
Wiedział dużo wcześniej, bo przed świętami na przykład ja przygotowałem podział
nagród rocznych i ja nie mam tajemnic, więc zastępcy coś, ja tutaj, jakaś pula
niewielka, nie taka mała zaoszczędzona jest, że propozycje pracowników takie,
dla dyrektorów, to tutaj bym skonsultował z wami. No to tu w zasadzie nie mają
uwag, Łuszczewski, ale po świętach byśmy to zrobili. No dobra, jak nie ma w
zasadzie do tego propozycji, ale byśmy to zrobili po świętach, to niech będzie.
Po świętach to właściwie tego dnia, to nie, to jutro to zrobimy, a on wiedział
to wszystko, nie. Jutro z rana? Nie, po południu. Ponieważ ja nie miałem takiego
interesu, żeby to forsować, bo przecież sam mogłem to podpisać bez, nie
potrzebuję tam tego. No, a w południe dał mi to odwołanie, no to on skorygował i
wszystkich balazsowców wiesz, wsiuu, w górę od razu awanse. Tego samego dnia
praktycznie przemeblowanie totalne. Wiceprezesi zmieniają się tam po kolei,
dyrektorzy... Robią tam dla Kabacińskiego — to jest albo pijaczyna, albo chory,
po prostu taki w ogóle nie istniejący, też ze średnim wykształceniem — gabinet
dla niego. On będzie dyrektorem gabinetu. Mielniczuk, kolejny. To tam
dyrektorzy, wiceprezesi mogą się przenieść dalej, bez sensu. Do mnie nie ma
żadnych zarzutów. Nie może być. Jeśli byś usłyszał, proszę cię, jeśli byś gdzieś
słyszał, że jest zarzut, daj szansę, żebym był odpowiedzialny ja.
WS: Yhm…
Włodek, zastanawiam się, co legło u podstaw w takim razie decyzji Marka? Czy
tylko Sawicki... tylko ten…
WŁ: Nie legła, to ja ci powiem. Nie legła, co
więcej…
WS: Rywalizacja o pieniądze?
WŁ: Nie…
WS: A
powiedz mi, na ile tam idzie rola Sikory za te fundusze promocyjne?
WŁ:
Zaraz, zaraz lepiej powiem ci. Żeby było chociaż cień troski o rolnictwo, o
funkcjonowanie to w całej Unii, to w skali Unii, to ja miałem… ja ci mogę
pokazać… publicznie, jak mi dziękowali tutaj za konferencje dwieście osób na
sali, wszystkie kraje, a oni wymieniają jako wzór prowadzonych dobrych działań.
Imiennie, połowę dyrekcji z tej [niezrozumiałe] Ten dyrektor [niezrozumiałe]
Borczak, co ma rynki rolne, płatności bezpośrednie, promocję to, kurde, czy taka
od audytu, czy zastępca generalnego, Niemiec, bo ja jeździłem, byłem aktywny.
Mnie zapraszali do tego, to ja naprawdę coś zrobiłem dla Polski. Ale pal sześć.
Tak samo w kraju. Kurde, wszystkie audyty bym ci pokazał, wiesz, jakie ja mam
audyty? Nie wyznacza się terminu na usunięcie nieprawidłowości, bo żadnych
nieprawidłowości nie ma. Takie mam audyty, rozumiesz z tego, z no… z komisji.
Natomiast co… latem pojawiają się takie sygnały. Najpierw w przypadku Elewarru,
jak po ten ciągle cisną, chociaż miał duże wynagrodzenie, żeby zwiększyć. Ja nie
bardzo chciałem i dobrze, bo by mnie ten NIK, czy coś innego, by mnie utopili.
Tak to wszystkie decyzje dotyczące zarządu były przede mną. Albo po mnie, albo
przede mną. Ja najwyżej nie zmieniłem, ale sam nie kombinowałem. On wymyślił, że
on odejdzie z tego prezesa, bo tu go ustawa kominowa hamuje. Chociaż też ją tam
całkiem nie przestrzegano w tym wypadku, bo on miał dziewięć średnich w sumie,
dziewięć średnich plus udziały w zysku — uważał, że to jest mało — i
nieograniczoną ilość kosztów, jakie sobie chcesz. Od Honolulu po wszystkie
wyjazdy, cały świat, co chcesz. Nie wiadomo, co wszystko. Nieograniczona liczba.
Jak coś, to refakturujesz jako usługi prawnicze, czy coś, bo tam są podpięte,
wiesz, kilka firm, jeszcze jest Zamość podległe i te w Łodzi Atlas, czy dowolna
ilość. Ale dobra, to tam ja taki upierdliwy nie byłem. Wymyślił, że on sobie
wynagrodzenie praktycznie podwoi. I to było w tajemnicy przede mną. Więc jak ja
usłyszałem, to dosyć szybko to wymusiłem jednak skorygowanie do i chyba tylko za
grudzień poprzedniego roku.
WS: Ile Tomaszewski ma? Jak on ma 50 [tys. zł —
red.]?
WŁ: Tomaszewski ma mniej. On ma 50 [tys. zł — red.]. Natomiast
Tomaszewski ma mniej, bo ustawa kominowa. Po drugie…
WS: Czyli zastępcy mogą
mieć więcej niż szef? Bo nie mają… to zastępców komin nie obejmuje?
WŁ: Tak,
tak. On nie jest w zarządzie teraz, bo on się zrobił dyrektorem generalnym,
czyli on nie ma limitu, czyli jemu teraz wynagrodzenie nie ja wyznaczam tylko
Tomaszewski. A Tomaszewski wyznacza mu każde, jakie chce. Rozumiesz? Ale ci
tylko dopowiem. No to był jeden, to jakoś przebolał, no jakoś zapomniał, ale nie
był zadowolony, bo do końca procent z zysku sobie zmienił z 1 na 3. To potem
wyszła sprawa, wymyślili latem, tego poprzedniego roku [2011 r. — red.] w
Mołdawii spółkę. Będzie Mołdawię tworzył i tam trzy czy ileś milionów trzeba
wytransferować.
WS: Byłem na tym spotkaniu w Poznaniu z ministrem z
Mołdawii.
WŁ: To byłeś, ale nie było tej samej kwestii utworzenia
spółki.
WS: Tak była, wtedy byliśmy razem.
WŁ: Tak, tak śliznęła się, albo
ja byłem moment. Tam za dużo przy mnie nie było. On wymyślił tą spółkę, żeby
tworzyć. Elewarr będzie tworzył. Ja mu tu, tu składasz koncepcję prywatyzacji
Elewarru, tu kombinacje struktur… Na spółkę za granicą trzeba mieć jakieś
przemyślane działania, jakieś dokumenty, co będziemy robić, jaki będzie zysk. Po
co mam tworzyć spółkę? No bo będziemy zboże kupować. Kurde, kupno zboża za
państwowe pieniądze spółka wyposażona po to, żeby zboże sprowadzać do kraju? Nie
bardzo to pasuje. Zróbmy jakiś taki sensowniejszy…
WS: I zrobił spółkę czy
nie?
WŁ: Czekaj. Spółka wymagała zgody walnego, czyli mojej zgody wtedy. I ja
mówię wtedy, że …
WS: Bo ty byłeś walnym jako prezes agencji.
WŁ: Tak,
jednoosobowo do Elewarru. Więc ja mówię zgodę nie za bardzo na to. To trzeba
byłoby mieć to dobrze przemyślane, uzasadnione. On wymyślił, skoro w takim razie
ja się nie spieszę z tą zgodą, on nawet nie chciał jakiejś koncepcji tego
działania. Zaraz ci powiem, dlaczego nie chciał dać. To on wymyślił, że będzie
to robił Arrtrans w Łodzi, spółka wnuczka, czyli Arrtrans w
Łodzi podległa jemu spółka, utworzy, przerzuci tam trzy miliony do tego, do
Mołdawii i tam utworzy spółkę. No… wtedy zgoda walnego ode mnie nie jest
potrzebna, ale tam się dopatrzył prawnik ode mnie, że jednak mimo wszystko, mimo
wszystko jest potrzebna zgoda, w statucie by trzeba zmienić coś. No to zmiana
statutu znowu by do mnie trafiła, a poza tym ja zamieniłem dwa zdania z
Łuszczewskim, który jest w tej radzie, aż siedem osób jest, aż siedem osób jest
w tej radzie…
TDM Arrtrans
spółka córka
Elewarru z siedzibą w Łodzi
WS: Elewarru?
WŁ: Arrtransu w
Łodzi.
WS: Arrtransu. WŁ: Który ma zresztą tylko dwunastu pracowników.
WS:
Ile w tej radzie mają dietę?
WŁ: Trzy tysiące albo i więcej, bo w tej chwili
to nawet już nie wiem jeśli chodzi o Arrtrans. I po prostu wziął ten, wziął też
w tajemnicy, ja się po tym dowiedziałem. Rada nadzorcza Elewarru, czyli
Łuszczewski, Groszek i tam jeszcze Śmietanko, Szczykutowicz, o
i tam jeszcze znajomi od niego są. Sąsiad do tej rady, on takich pobrał w
tajemnicy pojechali do Mołdawii, tam była rada nadzorcza. Utworzyli
przedstawicielstwo. No przedstawicielstwo mogli otworzyć. Pracownika zatrudnili
tak jakiegoś tam. Natomiast, natomiast nie, samego kapitału nie wytransferowali.
Ja zresztą rozmawiałem z tą prezes z Łodzi i mówiłem, że powinna mieć jakieś
dokumenty trochę lepsze na… bo wiesz wysłać za granicę kilka milionów to ja się
nie spieszę. Więc powiedziałem, że ja takiej zgody dla Elewarru nie daję. Ona
jak chce niech sobie działa. Nie utworzyli tej spółki. Potem, za miesiąc się
wygadał Śmietanko, jaki interes popsułem. On chciał te kilka milionów, żeby ta
spółka w Mołdawii powstała i natychmiast przeniosła do innej spółki jako wkład
20 procent w spółce, gdzie byłby Polski Cukier,
Pol-Mot i jeszcze ktoś i Elewarr miałby…
GROSZEK
nie udało nam się ustalić, o kogo
chodzi
POLSKI CUKIER
Krajowa Spółka
Cukrowa to kontrolowany przez skarb państwa największy w Polsce i siódmy co do
wielkości w Europie producent cukru
POL-MOT
Pol-Mot Holding to grupa kapitałowa, której początki
sięgają 1968 r. Wówczas powstało Przedsiębiorstwo Handlu Zagranicznego Pol-Mot,
które przejęło obsługę wszystkich kontaktów zagranicznych polskiego przemysłu
motoryzacyjnego. Potem firma została sprywatyzowana. Dziś oprócz motoryzacji
zajmuje się m.in. budownictwem, energią odnawialną, a także branżą
chemiczną.
WS: Pol-Mot Holding ten?
Zarajczyka?
ANDRZEJ ZARAJCZYK
ur. 1950 r. Prezes i dyrektor generalny Pol-Mot Holding. Z
grupą związany od 1977 r., od 1989 r. stoi na czele firmy. Jest również prezesem
Polsko-Bałkańskiej Izby Handlowej oraz członkiem rady powierniczej Wyższej
Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego w
Warszawie.
WŁ: Tak, tak, Zarajczyka… i po… i on miałby tylko 20 procent.
To wiesz, to już kompletnie tracisz kontrolę, a jemu o to chodzi, żeby poszły
pieniądze, i tak nikt nie zrobi, to w Elewarze nie chciał nic nie zrobi bo
spółka będzie. Więc to tej, ja mu to odradzałem, no to potem to wróciło, że
popsułem, że popsułem imprezę, bo chciał. Teraz wymyślił gwałtownie, że będzie
budował biurowiec w Śródmieściu Warszawa. Tysiąc metrów za dziesięć milionów. I
może żeby ten, to jeszcze jakiś silos wybuduje tam w zachodniej Polsce…
WS:
Elewarr, po co biurowiec?
WŁ: Masz… strategia rozwoju spółki Elewarr,
grudzień 2011 i na stronie, zobacz, budowa…
WS: Zakup własnej siedziby
spółki.
WŁ: I tu masz gdzieś kwota dziesięć milionów złotych, tu
gdzieś…
WS: Jest, jest tutaj. Wyniesie 10 milionów złotych. (Dzwonek
telefonu: Karolina jestem w biurze już. Tak, dziękuję ci.)
WŁ: I jemu jest
potrzebna góra 300 metrów, to jest niepotrzebne. 700 będzie miał przychód i
rozumiesz i jest pomysł i tu jest, ale ważna rzecz, że on od razu na tą budowę
tej siedziby i na budowę własnej siedziby plus… ja ci powiem…
WS: Daj se to
pstryknę…
WŁ: To jest dużo... ja ci dam tą całą stronę…
WS: To daj tę
stronę…
WŁ: Tylko nie mów, że to ode mnie.
WS: Nie, nie, nie. No co
ty?
WŁ: [niezrozumiałe]
WS: Nie, to tam gdzie jest strategia…
WŁ:
[niezrozumiałe]
WS: Magda, Magda…
WŁ: To wystarczy te dwie strony…
WS:
Magda, Magda… (dzwonek telefonu: Marek, jeszcze nie mogę gadać) Odbij mi to, dwa
razy mi to odbij, ok? Magda: Ok.
WŁ: I rozumiesz sama siedziba to nic, bo on
by jeszcze do jakiś mały elewator, gdzieś tam, taki wiesz, do 15 tysięcy ton na
zachodzie Polski wybudował, ale wszystko musi być jeden generalny wykonawca,
który wszystko zrobi. Czytaj, on to nie powiedział wyraźnie, ale sądzę, że to
chodziło o Pol-Mot albo którąś spółkę Pol-Motu, bo Pol-Mot ma wiesz wielką
strukturę. O, patrz, mam, mam… Pol-Mot, strukturę Pol-Motu, to jest taka. Więc
widzisz, więc…
WS: [niezrozumiałe]
WŁ: Więc sprawa jest taka, że on sam w
tej chwili buduje dom. On buduje, ten Kluza jego sąsiad buduje, wiceprezes ARiMR
koło siebie budują domy. Tam trzy domy, taki Gołąb — bardzo ważna osoba w tym
układzie — też buduje dom nad Zalewem Zegrzyńskim i wiesz jest potrzebny
generalny wykonawca.
WS: I te domy im buduje spółka Zarajczyka pewnie?
WŁ:
No, nie wiem, bo ja tam nie byłem przy tym, ale…
WS: Jak ona się nazywa?
Pol-Mot Development Serbia, Chorwacja
[niezrozumiałe]
POL-MOT DEVELOPMENT (SERBIA)
Spółka zależna Pol Mot Holding, deweloper budowlany.
Zarejestrowana w Belgradzie.
WŁ: Oni mają różne… i tutaj na Mołdawię też
go chcieli wziąć. Czyli rozumiesz wytransferować tam i potem, rozumiesz, wnoszą
dalej i potem już możemy, możemy się bujać. To ci przykładowo podaję jakie
pomysły były, co i mnie średnio pasowały, ale jak nigdy nie mówiłem… on jak
przyszedł to uzgodnienie z ministrem, ten, tylko mówię tylko, żeby tak były
zrobione dokumenty, żebym nie musiał chodzić, tłumaczyć się, jak za ten
pieprzony Białystok, bo ja tam pół milimetra nie zawiniłem. To, kurde, żebyś
wiedział, to pociotek tego, pociotek ministra tam był, nie mój…
WS:
Marka?
WŁ: Tak…
WS: Ten zwolniony?
WŁ: Ten zwolniony, czy tam
zatrudniony, czy teraz zwolniony w każdym razie to ja tam… to… tam jest
idealnie. Ja się dziwię, że minister to zrobił, bo normalnie biorąc to jakbym
miał naturę bardziej złośliwą to wysadzić w… po prostu…
WS: No, no,
no...
WŁ: [niezrozumiałe]
WS: [niezrozumiałe]
WŁ: Rozumiesz, bo ja tam
pół milimetra złego nie zrobiłem. To jego pieprzony pociotek. To nie ja z nim
tyle razy rozmawiałem tylko… Jak on w ciągu dwóch miesięcy sto razy z ministrem
na telefon, na komórkowy, domowy, tu służbowy, stacjonarny…
WS:
Śmietanko?
WŁ: Nie ten…
WS: A tamten…
WŁ: Ten z Białegostoku się
kontaktuje, to wiesz, to mówić, że to mój, nie moja broszka.
WS: No tak… Ty
byś się w to nie wpieprzał.
WŁ: No tak…
WS: A powiedz mi Władek, jak to
jest…
WŁ: Już, tylko dopowiem ci jedno. Plus, czyli Śmietanko ma w tym udział
jeden, drugi… bo on uważa, że cały, że cała ta spółka... On chce się tam okopać
i uwłaszczyć. Tam w tej chwili jest około 80 milionów na koncie. Spółka jest
warta, nie wiem, około 150-160 milionów, spółka ta Elewarr, nie...
WS: To ma
być prywatyzowana?
WŁ: On de facto tak to chce prywatyzować, żeby to było
jego, żeby to było nieodwołalne i wiecznie jego. Czyli każda ich koncepcja jest
dobra, w którym to się staje jego.
WS: Własna?
WŁ: Tak.
WS: Własność
jego?
WŁ: Tak.
WS: Na jakiej zasadzie, a skąd on weźmie miliony, żeby to
kupić?
WŁ: Ale to tak chce prywatyzować, żeby to było jego, żeby to nie
kupować, żeby legalizować. W tej chwili on to uważa, że to jest jego i tak to
traktuje. Czyli jak coś to usługa faktura na mnie, na usługi prawne, na coś,
jest parę firm. Piszą i wszystkie koszty są dozwolone. A i tak non stop wraca,
nie wiem z San Francisco, jedzie do Meksyku, z Meksyku będzie… wszystko jest na
koszt Elewarru. Jedzie z żoną, jedzie z synem, jedzie z córką…
WS:
Żartujesz?
WŁ: Nie nie żartuję to…
WS: K...a…
WŁ: Nie żartuję…
WS: I
się nie boi kontroli?
WŁ: No, ale jakiej? No, skąd?
WS: No, NIK-u, no, nie
wiem, kogokolwiek. CBA?
WŁ: NIK Za bardzo, wiesz. NIK za bardzo się tego nie
wnika. NIK tam patrzy, czy nie przekroczył ustawy kominowej. CBA itd. i ci inni,
oni się tam takimi rzeczami tam na razie… [niezrozumiałe]. To jest totalnie
bezkarne, to ci mówię. Ja to trochę próbowałem hamować… to masz pierwszy
sygnał...
WS: Włos mi dęba staje na głowie, Władek.
WŁ: Teraz ich
najbliższy wyjazd to będzie chyba z San Diego przez Kanał Panamski do Miami dwa
tygodnie, czy trzy.
WS: Sam, czy z kimś lata?
WŁ: Różnie, w różnych
konfiguracjach. Czasami... Często był w składzie delegacji ministra, ale to nie
znaczy, że uczestniczył w jakiś punktach programowych, to znaczy, że tylko był w
składzie. A na punkcie mógł trzeźwieć, mógł coś robić, mógł coś innego, tak że
to tak różnie mogło być. Natomiast wszystko idzie po prostu bez najmniejszego
umiaru. Ja nie jestem zazdrosny, niech tam mu będzie jak chce. Natomiast mówię
ci, że to była jedna z przyczyn. Druga to jest Szczykutowicz i dobrze ci
znajomi, grupa typu Sikora i Zagórski.
WS: Ta...
WŁ: Otóż oni wymyślili...
eee, dam ci jeszcze jedną rzecz.
WS: No?
WŁ: Akurat jak szedłem do ciebie,
to wziąłem w pośpiechu, ale wziąłem parę rzeczy. Oni wymyślili sobie, że te
pieniądze, co ma Zagórski w tym w Europejskim, tym, tym funduszu...
WS:
Wsi...
WŁ: To jest mało, według kontroli NIK, mieli 86 milionów w sumie
jeszcze niedawno. Oni… (?) głównie sobie sami ich używają, eee, eee, możesz tą
pierwszą stronę sobie, pierwszą stronę, z tego skserować.
WS: No,
no...
WŁ: To było sprzed paru... sprzed kilku lat, ale to jest wszystko
aktualne. Oni sobie te pieniądze głównie używają, używają. Oni sobie wymyślili,
że to jest jeszcze mało i trzeba się już podpierać z funduszu promocji i złożył,
ponieważ ten nie mógłby sam złożyć, złożył Sikora jako taki wiesz jako
słup...
WS: ...wynajęty przez nich...
WŁ: A to to to ci pokażę, zobacz, to
żebyś wiedział. Minister wypowiadał się łącznie z wypowiedzią gdzie indziej, że
on nie ingerował. A zobacz, oryginał nie kopia... „Proszę o rozważenie
możliwości...”, a ja mam kilku takich...
WS: O Jezu [niezrozumiałe]
WŁ:
Ale ja mam kilka takich adnotacji, ja je trzymam dla siebie, ale po prostu nie
godzę, żeby mi to... [niezrozumiałe] WŁ: Rozumiesz... tego typu... tego typu
rzeczy, rozumiesz.
WS: A tam się pałęta jeszcze pułkownik…
WŁ: Jeszcze
jakiś czas temu wiesz, ale jak sobie to robiłem porządki ,odłożyłem dlatego, że
wtedy w Białymstoku to minister mówił, że on mi nigdy nic nie mówił.
WS: Więc
w razie czego mu to położysz i masz…
WŁ: Więc nie, nie, ja jako świadek
zeznawałem co innego.
WS: A o co ta sprawa była w tym sądzie?
WŁ: O
zatrudnienie referenta, który wiesz, plótł, jak potłuczony plótł, że wiesz o
spotkaniach z ministrem, że wszyscy go popierają i to wynikało, że że po prostu,
że była naruszona procedura. Nie była naruszona, no ale wiesz, jak sam
zainteresowany takie...
WS: ...opowiada głupoty...
WŁ: ...no to...
WS:
To podał ktoś do sądu…
WŁ: To... tak, to się ta durna zakiszona...
prokuratura, później CBA...
WS: ...
WŁ: ...dopowiem i ten fundusz Sikorę
użył jako słupa. Sikora jako federacja składa na sześć milionów z funduszy
promocji pod hasłem: „Na kuchnię polską w czasie Euro”. Idzie to, Szczykutowicz
to firmuje, ministerstwo ten, no... ale podpisać wniosek mam ja, wypłatę znaczy
się, podpisać wypłatę i potwierdzić, że jest to zgodne z ustawą, prawidłowe i
legalne, tak jak wiesz, wymóg przy finansach publicznych. No bo... hee... ja
spojrzałem na to i mówię, że to, co oni złożyli, to co najpierw te hasłach
gadali i teraz to co chcą do wypłaty, to jest kompletnie co innego. Więc albo
niech to wróci na te komisje zarządzające, albo niech chociaż poprawią, czy
wyjaśnią cokolwiek, żeby to nawiązywało do tego, bo oni, ja to wziąłem kopię,
mam tą kopię, bo oni sobie wymyślili... na komisjach mówili tak: oni dokładają,
czyli ten Zagórski dokłada tyle samo co najmniej, czyli cena dwa razy tyle, ale
co najmniej tyle samo, czyli na przykład tu bierze trzy miliony z funduszy, to
trzy bierze...
WS: ...swoich...
WŁ: ...dalej co najmniej swoich albo
więcej, w którym dziale zlecone przez niego to było z działających, istniejących
funduszy. Tak te bzdury opowiadał, nie wiadomo co. Tamtych większość przyjęła.
Większość pod naciskiem czy to Szczykutowicz chodzi i tak dalej. Jak przyszło co
do czego, to oni się wycofali, że to, co oni robią, to kiedy i gdzie, to nie
wiadomo, kiedy i gdzie i co nie wiadomo. Na razie to oni chcą, żebym nie trzy,
tylko cztery miliony, cztery dwieście, to ja wypłacił. Na te działania to oni
sobie pozmieniali, mam wypłacić na oprogramowanie do... na... zaraz ci poszukam,
na co... na urządzenia mobilne, na druk informatora o hotelach. A jak zapytałem
już, a jaki klucz wybierania tych hoteli... i druk jakiegoś przewodnika
gastronomicznego, czyli po restauracjach. Na takie pieniądze to ja mówię tak:
przewodnik po hotelach za Boga się...
WS: ...pieniądze pod... o
Jezu...
WŁ: ...z funduszu promocji, no i to... i... no to... i ja
powiedziałem, że na to to musimy, trzeba to cokolwiek poprawić to, to wyszło
wielki szum. To ci pokażę. Natomiast stosują rożne triki. Wiesz... Teraz ta
Szczykutowicz jedzie z Różańskim do San Francisco na targi, w
ramach targów, ale to ja... mnie zaprosił na, zapraszał kiedyś, na... do Chin i
zobacz, co odpisałem...
RÓŻAŃSKI
prawdopodobnie chodzi o Włodzimierza Różańskiego, zastępcę
dyrektora oddziału ARR w Szczecinie
WS: mhm... Różański też zaczął
kręcić.
WŁ: Kręci, słuchaj, ale tu chodzi o większe pieniądze, ja mu trochę
przyhamowałem, więc, więc zobacz, ja mu uprzejmie dziękuję, że ten, że ja nie
jadę, ja mu mówię, że ja, by osobę inną wskazał to chętnie tylko nie...
WS:
...nie ma?
WŁ: …nie, inny... e... Z uwagi na bliski termin wyjazdu i szczupłą
wiedzę o programie, występuję tu o wskazanie i z właściwym przyzwoleniem innej
osoby. Bo, jak wiesz, program jest nie, nie... mętny, to ja nie wiem, nie muszę
wysyłać innej osoby. Z takich durnowatych wyjazdów to ja się nie chciałem
wpisać. Byłem pary razy z ministrem... Przykładowo masz jak i... Borczak, albo w
ogóle to zastępca, dyrektor generalny z Komisji Europejskiej... zaprasza go jako
eksperta to tam jest takie zdanie, że, że do wybitnych ekspertów, tylko
kilkunastu chłopaków... gdyby tam związkowcy… Dam ci zaraz Sikorę, dam ci zaraz
Sikorę.
WS: Sikorę, k...a, popatrz.
WŁ: Jak zapytałem, gdzie będą te
działania promocyjne, to mi dali coś takiego.
WS: Farba jakaś,
k...a...
WŁ: Ta...
WS: ...sekretarka.
WŁ: Ona jest dyrektorem, ta
sekretarka tak. Ona mnie... Oni poinformują o, no wiecie [niezrozumiale] cały
mój... nie było sprzeciwu, oni potem zrezygnowali z tego. Natomiast pokażę ci,
co oni, co oni chcieli... O, jego wniosek.
WS: I co, i teraz myślisz, że jak
ciebie nie ma, to oni przepchną to?
WŁ: Nie, tego już nie przepchną, bo to
już wiesz upadło, ale inne tego typu będą...
WS: ...podejmować?
WŁ:
...przepychać. Tak... i to co ty wiesz i jakby...
WS: …ale też kontrola
mogłaby też się do tego dochrapać, do tych wniosków, ich przyczesać, czy nie?
Już po ptokach?
WŁ: I tak, i nie. On chciał, zobacz. On chciał. To jest
fragment wniosku Sikory.
WS: Taa... szczegółowa kalkulacja kosztów...
WŁ:
Taa, bo ja go poprosiłem o szczegółowe...
WS: ...przy łącznej kwocie milion
siedemset przedstawia się następująco, druk „Kulinarnego przewodnika po Polsce”
milion egzemplarzy. Oj k...a, co drugi Niemiec dostanie.
WŁ: No...
WS: Za
milion dwieście dziewięcdziesiąt, milion egzemplarzy po złoty dwadzieścia
trzy... Druk księgi kucharskiej pięć tysięcy. Komu to potrzebne? Wydarzeń
promocyjnych związanych z Euro. Koszt druku sto pięćdziesiąt dwa tysiące.
Aplikacja na urządzenia mobilne, geolokalizacyjne... tworzenie pozycji dań z
posiadanych składników,czyli komputerowo będzie sobie zupę pomidorową
robił.
WŁ: A i zobacz, ode mnie wpadło zapytanie takie: w związku ze złożonym
wnioskiem...
WS: Kampania promocji kuchni polskiej, proszę o doprecyzowanie
poszczególnych działań, wskazanie sposobu, określenie parametrów, określenie
zależności...
WŁ: No tak. No, bo wiesz, to, że przewodnik drukuje po
hotelach... Jaki to ma wpływ na promocję mięsa. W ustawie jest: promocja, tam
jest promocja mięsa wieprzowego, promocja mięsa wołowego, tam drobiu i owoców,
warzyw i muszą być działania promujące owoce i warzywa, mięso owcze czy końskie.
No, jakie jest przełożenie pomiędzy tymi? Jak ja go zapytałem, jaki będzie tego
dobór? I on na to wszystko, ponieważ nie umiał odpowiedzieć, to narobili szum,
że ja go blokuję, co więcej — w międzyczasie się okazało, że jak oni taki szum
zrobili, że to wszystko pod Euro i tak dalej, hasła tu podoprawiali, że to pod
Euro. Ja spotkałem przy innej okazji tego Korzeniowskiego, z... tego biegacza.
On jest w tej spółce Euro. On mówi: Co? McDonald’s jest wybrany. Żadnej nazwy.
Oni nie...
WS: Nie wpuszczą.
WŁ: Oficjalnie mnie ostrzegł, mówi, nigdy nie
możecie żadnej nazwy użyć na Euro...
WS: Tylko McDonald’s...
WŁ: ...bo
McDonald’s gastronomicznie może. Jak chcecie coś innego, to trzeba z UEFA
uzgodnić, a z UEFA nie uzgodnisz tak łatwo, bo tam są wiesz, układy,
coś...
WS: Nie, no, nie dostaniesz zgody... co ty no...
WŁ: Więc mówi,
więc oni, jak to, jak ja im to powiedziałem, że przecież w ogóle nie róbcie
picu, bo to na Euro nic nie w ogóle… No to oni będą w innych miastach robić. I
ja odpisałem, no to mi odpisała...
WS: Na terenie całego świata jest nazwa
Euro zastrzeżona, no!
WŁ: To mi odpisała, gdzie, twardo odpisała, że potem te
miejsca wybiorą, niestety, jeszcze (nie dali?)...
WS: To głupia piz..czka,
no...
WŁ: Oni sobie pół miliona wpisali z tych, co tutaj widziałeś, to
wychodzi jeszcze pół miliona na koszty administracyjne ich. Bo te, co łącznie
było tam w pierwszej transzy dwa i trzy, oni chcieli... z jednego roku dwa, trzy
i w sumie tam dojść do czterech i pół i trzy. Do czterech dwieście chcieli
dojść. Bo to pierwsza transza. Bo to tylko pierwsza transza. Pięćset tysięcy na
koszty administracyjne u Sikory. Czyli Sikora za pośrednictwo pięćset tysięcy na
swoje koszty administracyjne. Bo te działania miał robić, finansować ten
fundusz. Czyli mało, nie dość, że ten fundusz, wiesz, niewiele, że tak powiem,
robi, bo sam, w tej kartce co ci dalem, z NIK-u, tam jest, że za jeszcze
ministra Broniarka, za AWS-u oni się kompletnie, wiesz, po zmianach
uniezależnili, od... że minister już niewiele może w tym funduszu zrobić. I
Balazs zaprosił, żebyś wiedział dalej... I Balazs zaprosił, dogadał się ze
Śmietanką i z ministrem i był związany w fundacji Handel Władza. W fundacji jest
Śmietanko... u Balazsa.
WS: I tam siedzi?
WŁ: I tam siedzi Śmietanko...
Żeby, o widzisz, ano, i teraz w konsekwencji...
WS: A wiesz, w ilu on jest
radach nadzorczych?
WŁ: Nie wiem. Tego nie wiem. No i jest w radzie
nadzorczej w Arrtransie, w Arrtransie w tym, w Łodzi, no bo tam jest.
WS:
Śmietanko?
WŁ: Śmietanko, tak w Arrtransie w Łodzi.
WS: Śmietanko, we
własnej radzie?
WŁ: Tak tak tak, k...a. W Arrtransie i jeszcze w kręgu
znajomych.
WS: Władek, a jak może być tak, że on jest dalej prezesem
Brasco?
BRASCO
Aleksander Gudzowaty
kontroluje dwie spółki o podobnej nazwie, w których władzach zasiadał Andrzej
Śmietanko — Brasco (firma działała w branży biopaliw, znajduje się obecnie w
stanie likwidacji) i Akwawit-Brasco (obecnie Akwawit- Polmos, firma działa w
branży alkoholowej).
WŁ: Już chyba nie jest...
WS: No jest! W KRS-ie
wczoraj wyjąłem.
WŁ: Ale to widzisz, to może ci wykreślone, może ten? Także
to, a to jest u niego, to jest możliwe.
WS: We wszystkich tych trzech
spółkach zasiada w radach nadzorczych Gudzowatego i jest
prezesem Brasco.
ALEKSANDER GUDZOWATY
ur.
1938 r. Biznesmen, prezes Bartimpeksu, zaliczany do grona najbogatszych
Polaków.
WŁ: No cóż, no może już teraz, może już nie być, teraz już może
nie być, faktycznie, może to jest nie wykreślone. W każdym razie ale
wiesz...
WS: ...po dwóch tygodniach to już jest nieprawomocne, jak to się
mówi. Dwa tygodnie ma spółka na wykreślenie, nie? A to się ciągnie. Ile
miesięcy? On już jest kilka lat prezesem ARMiR-a, tego Elewarru.
WŁ: No
pamiętam, tak tak. No w każdym razie tutaj sobie zrobił z tego eldorado i mówię,
niechby tam nawet było, ale były wystąpił przeciwko, przeciwko mnie, ja bym
nawet słowa nie powiedział. Dobra, byłem, odchodzę, tylko żeby powiedzieli
dobra, mamy inną koncepcje, przygotujmy, ja bym się delikatnie przygotował do
tego, tam sobie poszedł...
WS: …przekazał...
WŁ: …przekazał te... A tak,
teraz wchodzi w to Łuszczewski i zobacz, nie, nie inny, drugi zastępca na
przykład Zwolak związany z ZMW, prawnik i tak dalej. Tylko Łuszczewski, że
średnie wykształcenie... czytałeś?
WS: Tak tak...
WŁ: I natychmiast,
wiesz, jakie są zarzuty? No, bo ten minister, który powiedział: ano, nie
najlepiej premie rozdzielałem... no teraz… To on skorygował. Oczywiście!
Wójciak, Kabaciński, Mielniczuk, ci dostali raptem w górę! Czyli SKL, no to
kurde, o co chodzi? SKL wcisnął tutaj prawda, do Warszawy, do centrali z
dziesięć co najmniej osób na stanowiska, wiesz, takie co nic nie robią. Siedzą
tacy i nic nie robią. I mamy wielu w terenie wicedyrektorów. I to niby poszło,
że to Platforma, a to właściwie była nie Platforma, tylko z PIS-u. Bo SKL wiesz
jak startuje? Zagórski z PIS-u, Oksiuta z Nysy z PJN, a niektórzy z list
Platformy. Więc oni po wszystkich możliwych opcjach. I teraz niektórzy z
wciśniętych do agencji to są, to są z PiS-u, nawet nie z PJN.
WS: I co, Marek
nie reaguje na to?
WŁ: Nie, on to popiera. On tak każe robić. Tak każe robić.
No to, żebyś wiedział. To, to, to, to, no, to przecież na... Mielniczuka
zatrudniono w tym na jego, na jego polecenie... po prostu, a teraz on awansuje,
no bo wiesz, bo to jest tak, żebyś wiedział. A Łuszczewski ze Śmietanką robią
wspólne interesy. No... No to teraz Łuszczewski jest bardzo wygodny dla
Śmietanki.
WS: Decyzyjny.
WŁ: Bo na przykład kupuje działki od niego,
sobie tam razem coś handlują. Mnie kiedyś tam namawiali na jakieś tańsze
samochody. Bo mówił, że Pol-Mot dostarcza samochody do ARiMR-u, że to będzie,
wiesz… że dzieci Śmietanko mają supertanie samochody. Gdybym ja potrzebował, to
sobie można wziąć supertanio, tam dadzą użyczenia, albo coś. A ja mówię, a ja
tam nie potrzebuję, jak będę potrzebował,to jakoś tam sobie, jakoś sobie
poradzę. Więc ja wolę przejrzyste układy. Kurde, pracowałem już kilkadziesiąt
lat. Nigdy się za mną smród nie ciągnął, nie ciągnął się, bo gdzie nie byłem, a
robiłem trudne, robiłem trudne, czy ten ARiMR kiedyś robiąc, czy Heos
[niewyraźnie — red.] spółkę wielką, i innym tworząc, którzy sądzili, że nie
powstanie, kurde, ja determinacją stworzyłem. Łącznie robiąc z
Ostrowską, która to wiesz, Kaczmarkiem
ministrem, który to wiesz.. opóźniali, dwa lata, nie ma środków, nie ma niczego,
nie ma rozporządzenia k...a, niczego nie ma, po prostu. I jak dało się to
zrobić.
MAŁGORZATA OSTROWSKA
Była
wiceminister skarbu w okresie rządów Leszka Millera. Była posłanka SLD.
WIESŁAW KACZMAREK
ur. 1958 r. Były
polityk lewicy, wieloletni poseł (1989-2005), sprawował wiele funkcji, m.in.
ministra przekształceń własnościowych (1993-96), gospodarki (1997) i skarbu
(2001-03). Po odejściu z polityki trafił do biznesu. Kierował m.in. jedną ze
spółek kontrolowanych przez Aleksandra Gudzowatego.
WS: I Marek z tobą
nie rozmawiał...
WŁ: Nie...
WS: ...od grudnia?
WŁ: I wiesz, jaki
pomysł. Nie zaprasza mnie przed przed świętami, tam poszedłem kurtuazyjnie, z
trudem się do do do dobiłem, ale nie ten. Ale jakąś tam chwilę znalazłem przed
świętami, jakieś tam życzenia, coś tam takie wiesz, gadżety, jak to wszystko,
tak jak na święta, jak wypada, żeby, żeby było to zrobione. Poszedłem. No i
czasu tak za bardzo nie miał. No... tam byliśmy... jak teraz nie ma czasu, to
może po świętach ja sobie przyjdę. No to może po świętach. Dzwonię po świętach,
nie, nie ma potrzeby, nie ma możliwości — tak mi odpowiada ta jego z gabinetu.
Jak nie ma potrzeby, nie ma możliwości no to, no to nie. No to czekam. To
kolejne dni po świętach...
WS: ...sam zaprosił?
WŁ: Zaprasza. No ten już
pojechał, no to ja przyjechałem sam i po prostu w progu w tych, tych w trakcie
stoi z... partner, kobieta z...
WS: ...zdjęcia robi...
WŁ: ...zdjęcia robi
z fotografem. No i ten, minister wychodzi w pełni uśmiechnięty, zaprasza. No to
ja wchodzę, no, no, bo tamten był wcześniej wyszedł i z nim, i ze mną...
WS:
Łuszczewski?
WŁ: Tak, tak...
WS: Już dostał nominację?
WŁ: Nie, nie. No
niby nie dostał, bo dostał po mnie, ale było tak, że on wcześniej rozmawiał. A
jak ja wszedł, to Łuszczewski jest, nie. No to, to minister mówi, rok się
kończy, taki radosny, mówi rok się kończy, czas podsumowań, bardzo proszę,
premier podjął decyzję. Dziękuje za współpracę. No to ja w miarę kultur... no
też...
WS: To cię zaskoczył totalnie?
WŁ: Totalnie. No to ja mówię, no to
cóż mi, mówię zaskoczony jestem, no cóż, ale tu przyjmuję, nie będę dyskutował,
mówię...
WS: Łuszczewski siedzi?
WŁ: Siedzi, tak. No to ja mówię też
dziękuję, to ja też dziękuję za ten...
WS: O k...a.
WŁ: Nawet nie prosiłem
o ten jeden dzień. Bo ten jeden dzień to oznaczał rok czasu, zmianę roku. W CV
gdzieś na początku roku, ten jeden dzień oznaczał zmianę roku. Ale i to, nie
mówię, strasznie kolidowało z tym Białymstokiem, że ludzie za was kojarzą tak
dalej i jak się tłumaczą z tego, ale już byłem tak ambitny, mówię, dobrze
[niezrozumiałe] podpisał wszystko i było już nie wiem, trzeba było godzinę, datę
trzeba, podpisałem, dziękuje. No to, czy zdjęcie chcę. Ja mówię, no to już z
następcą. No to więc ja wyszedłem, a ten, zdjęcie...
WS: I zero
rozmowy?
WŁ: Wszystko, to wszystko. Dlatego za sposób, za takie chamstwo,
dlatego, że ja tak dużo zrobiłem, tyle się angażowałem, naprawdę osiągnąłem
dużo, w ten sposób mnie potraktować. A pół zdania było powiedziane, przy
Łuszczewskim, że oczywiście mogę wrócić do resortu, bo ja mam urlop bezpłatny w
ministerstwie, na czas pełnienia funkcji.
WS: Z tej funkcji dyrektora?
WŁ:
Z wicedyrektora, bo ja akurat miałem dyrektora, potem połączyli, byłem
wicedyrektorem. A te funkcje znajomym przetrzymali, nawet najgorsze czasy
przetrzymali. Bo tam coś ktoś musiał, więc nie za wysoko, no to wicedyrektor,
radca ministra, taką funkcję miałem ostatnio, że na tą funkcję mogę, mogę
wrócić. No to wiesz takie coś to i ja wiem, że mogę wrócić, bo to ustawa,
przepis. No to mówię, no to dziękuję, zobaczę, nie wiem.
WS: Ile masz? Trzy
miesiące?
WŁ: No, no, do marca.
WS: P......ę.
WŁ: Ludzi, którzy znają
dzisiaj rolnictwo i znają trochę unijne sprawy...
WS: ...Proszę pani na Solec
18 przez 20, na szlaban, chciałem prosić za dziesięć minut, gotówka... Serafin,
tak, dziękuję. Muszę zamówić taksówkę. Jadę do Sejmu, bo jest...
WŁ: Gdzie do
Sejmu? Ja do Sejmu jadę.
WS: Tak?
WŁ: No, to cię odwiozę.
WS: No to już
odwołuję.
WŁ: Odwołuj. Jedziemy.
WS: Już odwołuję... No pani...
WŁ:
Zadzwoniłem do tego... Prośba tutaj, żeby mnie jakiegoś, żeby ja na jakiegoś,
nie wyszedł na jakiegoś, co robi szum.
WS: Nie, nie. Ja dziś po prostu
dzisiaj będę się wiedział, jak się zachować co do niektórych ludzi. No co ty,
powiedziałeś mi tutaj bardzo dużo spraw.
WŁ: Ja nie zrobiłem pół milimetra
źle. Więcej. Po prostu w skali Unii takie oceny za różne działania, powiedzmy
jeżdżąc tam po agencjach, albo wcale, albo w ogóle głosu nie zabiorą, więc jak
mnie zaprosili...
WS: Proszę pani chciałem odmówić na nazwisko Serafin, bo
już... tak... tu koleżanka mnie zawiezie... no, dobra... dziękuję...
WŁ:
Idziemy.
WS: Władek, już sekundkę, wypij sobie herbatkę ja tylko z Magdą
uzgodnię i już... (po kilku sekundach) WŁ: Ale oni tak to nazwali, że jest
klub.
WS: Jest klub, a potem są imieniny.
WŁ: Mietka, czyje są?
WS:
Imieniny są wicemarszałka Grzeszczaka i wiceministra
Burego Janka. Nacisnę... [niezrozumiałe] Tak słucham cię...
Władek... choć jeszcze na chwilę, coś zobaczysz... A jak jest z energetyką,
Elewarrem i biogazem, nie wiesz... [niezrozumiałe]
EUGENIUSZ
GRZESZCZAK
ur. 1954 r. Polityk PSL, wieloletni senator i
poseł, aktualnie wicemarszałek Sejmu.
JAN BURY
ur. 1963 r. Polityk PSL, wieloletni poseł, aktualnie
wiceminister skarbu.
WŁ: Zaczął podpisywać umowę z taką spółką
Bierg-Jorg [niezrozumiale — red.], potem z
Dobrzańskim tutaj z taką wspólną [niezrozumiałe] spółką na
budowę jakiejś biogazowni, ale coś to gdzieś przemknęło, ale teraz skupi się na
budowie biurowca.
BIERG-JORG
nazwa spółki,
pisownia fonetyczna
STANISŁAW DOBRZAŃSKI
ur. 1949 r. Polityk PSL, były minister obrony (1996-97), w
latach 2001-06 prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych.
WS: Biurowca
w Warszawie...
WŁ: Teraz tak [niezrozumiałe]
WS: ...na biogazie
[niezrozumiałe]
WŁ: Co?
WS: [niezrozumiałe]
WŁ: On zaczął z nimi taki
list intencyjny, umowę, no to mówię ci. ...dyskretnie [niezrozumiałe] trochę
skorzystał... Żebyś wiedział, że pół milimetra nigdzie źle nie
zrobiłem...
WS: Ok, Władek, dobrze, nie ma problemu.
WŁ: Ja się nie
bronię. [niezrozumiałe] Ja po prostu... jest w tej chwili na Polski
Cukier konkurs. Ja nie wiem czy się nie zgłoszę. Wiem, że Sawicki nie
będzie mnie popierał, ale a nuż [niezrozumiałe]...
POLSKI
CUKIER
Trwa konkurs na prezesa Krajowej Spółki
Cukrowej. O stanowisko ubiega się 16 chętnych. Wśród nich
Władysław Łukasik, który ostatecznie zdecydował się złożyć papiery. W sobotę z
kandydatami spotkali się członkowie rady nadzorczej KSC. Obecnie spółką kieruje
p.o. prezesa Marek Dereziński.
WS: Ja w ogóle to ja Waldkowi to
zasygnalizuję.
WŁ: ...to jest...
WS: Waldkowi zasygnalizuję, to
wiesz...
WŁ: Słuchaj, bo mamy mało czasu.
WS: Już
idę.
ARIMR
Agencja Restrukturyzacji i
Modernizacji Rolnictwa
KRUS
Kasa
Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego
NIK
Najwyższa Izba Kontroli
UEFA
Unia Europejskich Związków Piłkarskich (Union of European
Football Associations)
SKL
Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe, partia centroprawicowa,
działająca w latach 1997-2003. Reaktywowana w 2007 r. przez Artura Balazsa.
ARR
Agencja Rynku Rolnego to powstała
w 1990 r. agenda rządowa sprawująca nadzór nad krajowym rynkiem rolnym poprzez
m.in. możliwość dokonywania interwencyjnego skupu płodów rolnych. Administruje
też część mechanizmów Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej. Prezes ARR
jest powoływany przez premiera na wniosek ministra rolnictwa w porozumieniu z
ministrem finansów.
Taka sama lodziarnia jak i w PO. Godni siebie koalicjanci.
OdpowiedzUsuńPSL - Posady Swoim Ludziom
OdpowiedzUsuńNie starcza cenzuralnych słów na określenie tego szamba.Przewiduję finał taki, że Burak S. złoży dymisję, a reszta dalej będzie kręcić lody. Panu Psu brak cywilnej odwagi i poczucia przyzwoitości, żeby rozpędzić tą zdemoralizowaną, pawlakową bandę.
OdpowiedzUsuń