piątek, 31 grudnia 2021

Szczęśliwego Nowego Roku!




Panie,
połóż zbytkowi granice
i pozwól granicom być zbytecznymi.
Nie pozwalaj ludziom fałszować pieniędzy,
ale i pieniądzom fałszować ludzi.
Zabierz żonom ostatnie słowo 
i przypomnij mężom ich pierwsze.
Daruj naszym przyjaciołom więcej prawdy,
a prawdzie więcej przyjaciół.
Polepszaj urzędników, przedsiębiorców i robotników,
którzy są czynni, ale nie dobroczynni.
Daj rządzącym lepszą polszczyznę,
a Polsce lepszy rząd.
Panie, spraw, abyśmy wszyscy dostali się do nieba,
Ale nie zaraz!

Cytat: Życzenia Noworoczne z 1883 roku~ 

PS. 
Wszystkiego co najlepsze!       
Dobrego zdrówka, zwłaszcza w obecnym czasie!
Miłości i radości z życia!
Zgody między wszystkimi Polakami!
Niech się spełnią wszystkie marzenia!

piątek, 24 grudnia 2021

Zdrowych, Radosnych Świąt Bożego Narodzenia!

  Zdrowych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia! 

Oby dla wszystkich były szczęśliwe i dostatnie! Oby były okazją do znalezienia tego co łączy wszystkich Polaków, a nie dzieli! I żebyśmy się wszyscy szanowali nawzajem!  Szczodrego Mikołaja  

                                                                                        
          Opłatek

    Jest w moim kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,
              Przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,
Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny.
  Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie.

                                                                                                                        C.K.Norwid

poniedziałek, 13 grudnia 2021

Stan Wojenny. Po 40 latach. Cd.

 Wcześniej przytoczyłem wypowiedzi czołowych polityków zachodnich i nie tylko zachodnich, związane z wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce. https://probus.blogspot.com/2021/12/stan-wojenny-po-40-latach.html Nie ma powodu aby im nie wierzyć, zwłaszcza, że nigdy nie byli (przynajmniej zachodni politycy) zwolennikami PRL, politycznego i militarnego bloku wschodniego oraz samego Generała.  

        Oczywiście nie brak takich którzy "wiedzą lepiej" z pewnym znanym "wielepem" na czele. Dla nich wiarygodne są rewelacje pana Bukowskiego zawarte w jego książce, oparte na rzekomych tajnych stenogramach udostępnionych mu przez M. Gorbaczowa czy B. Jelcyna. Jeszcze inny "mędrzec" powołuje się na notatki w niezarejestrowanym brudnopisie.

    Zastanawiające jest, że nagle uwierzyli Rosjanom ci sami którzy w innych sprawach wylewają na nich beczki jadu. Akurat w tej sprawie uwierzyli. Kali się kłania!

  Oto część wypowiedzi "głównego aktora" tamtych wydarzeń, generała Jaruzelskiego (skopiowane z Onetu): 

 - Dlaczego utrzymuje pan, że stan wojenny był "mniejszym złem"?

 - Stan wojenny był "mniejszym złem", chociaż zło nawet mniejsze, zawsze pozostaje złem. Obserwuje od kilku dni "festiwal" nawiązujący do 13 grudnia. Mówi się o ofiarach śmiertelnych, pałowaniach, czołgach, internowaniach i skutkach stanu wojennego, ale ani słowa o przyczynach jego wprowadzenia. Dlaczego politycy i publicyści nie przypominają również wydarzeń poprzedzających wprowadzenie stanu wojennego? Przecież on nie spadł jak grom z jasnego nieba. Zarówno sytuacja wewnętrzna i jak i zewnętrzna, w której znalazła się Polska była dramatyczna. Piszę o tym dokładnie w swojej najnowszej książce "Starsi o 30 lat", ale i we wszystkich innych książkach.

 Moim zdaniem, to przykład przykrej manipulacji, że podaje się skutki stanu wojennego, bez podania przyczyn i okoliczności jego wprowadzenia. Również pomija się ważny bardzo wątek jakim było "Spotkaniu Trzech" – w którym uczestniczyłem wraz z prymasem Józefem Glempem i Lechem Wałęsą na początku listopada 1981 roku. W swojej najnowszej książce wspominam to spotkanie, na którym uzgodniliśmy kontury przyszłych działań, a we wspólnym komunikacie określiliśmy owe spotkanie za pożyteczne i przygotowujące do dalszych merytorycznych konsultacji. Ważne jest to, że następnego dnia prymas pojechał do Watykanu aby przekazać Janowi Pawłowi II relację z naszego spotkania.

 Po stronie "Solidarności" był opór, związkowi radykałowie storpedowali przedsięwzięcie, a Wałęsa znalazł się pod murem. Co więcej - 12 grudnia 1981 roku Komisja Krajowa "Solidarności" uchwaliła dzień 17 grudnia, jako ogólnopolski dzień protestu, miliony ludzi wylało się na ulicę. Dlaczego temat "Spotkania Trzech" jest wciąż marginalizowany? Proszę o elementarną uczciwość i rzetelność w ocenie mojej decyzji. Nie proszę o moją obronę, ale o obiektywną oceny wydarzeń sprzed 30 lat.

- Jednak część historyków przyznaje, że to pan prosił o interwencję zbrojną radzieckich towarzyszy, którzy z powodów ekonomicznych nie mogli sobie na nią pozwolić.

 - Różnie niektórzy mnie nazywają: zbrodniarzem, łotrem itd., ale jeszcze nie słyszałem, żeby nazywano mnie kretynem i idiotą. Musiałbym nim być, żeby nie mając zaufania i przekonania do własnych sił, do wojska, wprowadzić stan wojenny. W listopadzie 1981 r. sondaż opinii społecznej pokazał, że 93 proc. społeczeństwa ma zaufanie do wojska, w tym ludzie niechętni ustrojowi widząc grozę sytuacji. Byłem absolutnie przekonany o słuszności wprowadzenia stanu wojennego samodzielnie.

 - Załóżmy wariant, który przyjmują niektórzy historycy, że poprosiłem o pomoc radziecką, to przecież gdybym spotkał się z ich odmową, to stanu wojennego bym nie wprowadził, albo jego wprowadzenie stałoby się samobójczą awanturą. Ani jeden, ani drugi wariant nie miał miejsca. W mojej najnowszej książce "Starsi o 30 lat" jak i w poprzedniej "Być Może To Ostatnie Słowo", przytaczam słowa z wystąpienia Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych państw Układu Warszawskiego marszałka Wiktora Kulikowa z międzynarodowej konferencji w Jachrance, który powiedział że ani gen. Wojciech Jaruzelski, ani towarzysz Stanisław Kania nigdy nie prosili o zbrojną interwencję i o wprowadzenie wojsk.

 Takie same stwierdzenia miały miejsce na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR z 10 grudnia 1981 r. choćby ministra obrony ZSRR marszałka Dmitrija Ustinowa, który powołał się na Kulikowa, który wcześniej ze mną rozmawiał, że: " (…) sami Polacy prosili, aby nie wprowadzać wojsk". Niech historycy wnioskują na dokumentach rzetelnych, a nie na - za przeproszeniem – jakichś popłuczynach.

- Historycy przywołują dokument z 29 października 1981 r. z posiedzenia Biura Politycznego komunistycznej partii ZSRR w którym Andropow, szef KGB, na półtora miesiąca przed wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce, mówi: "Polacy proszą o pomoc wojskową", na co marszałek Ustinow mówi, że trzeba powiedzieć jasno Polakom, że nie ma mowy. Całe Biuro Polityczne KPZR to zatwierdziło.

 - Historycy którzy opacznie przytaczają tego typu dokumenty kierują się złą wolą. Rzeczywiście jest protokół z 29 X 1981 r. w którym  Andropow mówi: "Polacy przebąkują – przebąkują, a nie proszą- o jakiejś pomocy wojskowej". A jacy to Polacy? Andropow miał kontakt z ministrem spraw wewnętrznych Mirosławem Milewskim, na rozmowy z którym się powoływał. Milewski był zwolennikiem interwencji i to Milewski musiał przebąkiwać Andropowowi o potrzebie wprowadzenia wojsk radzieckich do Polski. Już mi ręce opadają od tego ciągłego tłumaczenia opacznie rozumianych tekstów historycznych. Zawsze stawiałem się na każdej rozprawie sądowej dotyczącej wprowadzenia stanu wojennego oraz wydarzeń na Wybrzeżu w 1970 r. i bardzo chciałbym doczekać wyroku. Powtórzę, jestem żywo zainteresowany rzetelnym, obiektywnym wyjaśnieniem tych spraw: wprowadzenia stanu wojennego i wydarzeń na Wybrzeżu z 1970 r. Swoje zeznania przed sądem zawarłem w książkach "Przed Sądem" oraz "Być Może To Ostanie Słowo".

- Po 30 latach od wprowadzenia stanu wojennego, jakie refleksje się panu nasuwają?

 - Mija 30 lat od wprowadzenia stanu wojennego i zwykle jest tak, że pewne wydarzenia z biegiem czasu ocenia się z pewnym dystansem. Im więcej czasu mija od danego wydarzenia, tym ocena jest spokojniejsza, bardziej refleksyjna i wyważona. Inaczej sytuacja wygląda z oceną wprowadzenia stanu wojennego, bo co rok oceniany jest on napastliwej i ostrzej. Na dziesięciolecie było znacznie spokojniej, na dwudziestolecie było spokojnie, a teraz jest szaleństwo. Pocieszam się, że na czterdziestolecie wprowadzania stanu wojennego mnie już nie będzie i może nie będzie pretekstów do demonstracji. Nie wynika to z zapotrzebowania społecznego i oceny decyzji wprowadzenia stanu wojennego, która jak wiemy w większości społeczeństwa jest pozytywna, co pokazują coroczne badania sondażowe, ale to instrumentalna gra emocjami społeczeństwa.

- Kto gra emocjami społeczeństwa?

 - Prawa strona sceny politycznej, chcąc ugrać swoje na stanie wojennym, póki Jaruzelski jeszcze żyje. Młodym ludziom, którzy nie żyli w tamtym czasie, pokazuje się czołgi i pałki, indoktrynuje się ich i gra się ich emocjami. Przecież osoby, które przychodzą pod mój dom, to w dużej mierze ludzie młodzi urodzeni po 1981 r., a nawet dekadę później. Zachęcam wszystkich, szczególnie tych którzy co roku przychodzą pod mój dom, do przeczytania moich książek oraz rzetelnego zapoznania z zawartymi w niej faktami, ukazującymi ówczesną sytuację w kraju i przyczyny wprowadzenia stanu wojennego. Szczęśliwie, w większości mamy mądre społeczeństwo, które nie da sobą manipulować i jest odporne na polityczną i propagandową eskalację napięć prawicowych polityków i publicystów. 30 lat temu inna była Polska, inna była Europa, inny był świat, a dzisiaj w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego próbuje się wszystko upchnąć do jednego worka – wydarzenia dzisiejsze z wydarzeniami sprzed 30 lat. Kuriozum.

Koniec części pierwszej.

Rozmawiał: Jacek Nizinkiewicz

I jeszcze wypowiedź L. Millera (też z Onetu):

 B. premier przypomniał swoja rozmowę z pułkownikiem Ryszardem Kuklińskim. Jak mówił, pytał go o jego pogląd w sprawie stanu wojennego. - Pułkownik powiedział mi, że było prawie pewne, że jeżeli polskie wojsko nie będzie interweniować, zrobią to Rosjanie i ich sojusznicy. Co więcej, według niedawno odtajnionych materiałów CIA, ich analitycy szacowali, że w takiej sytuacji będzie około 200 tysięcy ofiar po stronie Polaków. Trudno to sobie wyobrazić, ale taka wtedy była sytuacja - mówił Miller.

Dalszy  ciąg rozmowy z generałem Jaruzelskim.  

Ci, których nie było przy Okrągłym Stole i którzy w czasach przemian bawili się w piaskownicy, dzisiaj chcą mnie rozliczać i mścić się na mnie. Gdzie byli wtedy ci, którzy dzisiaj organizują marsz 13 grudnia? Historia mnie oceni i wierzę w to, że zrobi to uczciwie – powiedział dla Onetu, w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem, generał Wojciech Jaruzelski. - Ci, których nie było przy Okrągłym Stole i którzy w czasach przemian bawili się w piaskownicy, dzisiaj chcą mnie rozliczać i mścić się na mnie. Gdzie byli wtedy ci, którzy dzisiaj organizują marsz 13 grudnia? - pytał Jaruzelski.

Z gen. Wojciechem Jaruzelskim – generałem armii Wojska Polskiego, byłym prezydentem Polski, premierem PRL, I sekretarzem KC PZPR - rozmawia Jacek Nizinkiewicz.

Jacek Nizinkiewicz: Czuje się Pan wyklęty w wolnej Polsce?

gen. Wojciech Jaruzelski: Nie, nie czuję się wyklęty w III RP. Dzisiaj żyjemy w lepszej Polsce niż tej sprzed 30 lat. Podpis prezydenta Jaruzelskiego widnieje pod fundamentalnymi dokumentami konstytuującymi dzisiejszą Polskę. Mnie, już jako osobę prywatną, trzykrotnie przyjmował papież Jan Paweł II. Ostatnie moje spotkani z Janem Pawłem II miało miejsce prawie w dwudziestą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Czy Jan Paweł II nie wiedział co robi spotykając się ze mną? Papież musiał się ze mną spotykać, kiedy byłem szefem państwa, ale nie musiał kiedy byłem osobą prywatną. To o czymś świadczy. Jan Paweł II rozumiał politykę i aspekt historyczny bardziej niż dzisiejsi bałwani polityczni, którzy robią sobie pożywkę z rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.

- Społeczeństwo jest podzielone nie tylko odnośnie do stanu wojennego, ale również obrad Okrągłego Stołu.

- Myśląca część społeczeństwa zdaje sobie sprawę, że Okrągły Stół był mądrym, pozytywnym krokiem ku demokratycznej i gospodarczo wolnorynkowej  Polski. Cały świat uznaje wartość obrad Okrągłego Stołu. Byłem zaproszony do Sejmu na dwudziestolecie rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu, jako jeden z architektów tego doniosłego w historii świata wydarzenia. Niestety część społeczeństwa uważa Okrągły Stół za zdradę. Dla pewnych mniejszości w Polsce Lech Wałęsa jest zdrajcą i Tadeusz Mazowiecki też jest zdrajcą. Wszystko to przez manipulantów, którzy sączą do umysłów młodych ludzi nieprawdziwe informacje. Szczęśliwie, większość Narodu rozumie słuszność wprowadzenia stanu wojennego, ale mam wrażenie, że z biegiem lat społeczeństwo również mnie będzie oceniać surowiej, ponieważ świadkowie tamtego czasu odejdą, a IPN nie informuje o prawdzie wydarzeń z grudnia 1981 r. Tylko niegodziwcy rozgrywają dziś stan wojenny.

- Na pewno jest pan uważnym obserwatorem bieżących wydarzeń politycznych. Jaka jest pańska ocena wystąpienia berlińskiego Radosława Sikorskiego?

- Nie wchodząc w detale przemówienia pana ministra Radosława Sikorskiego, popieram  integrację Polski z Unia Europejską. Niestety mamy tendencje do megalomanii narodowej i ksenofobii, ale musimy pamiętać, że jesteśmy częścią składową Unii Europejskiej i wspólnym wysiłkiem powinniśmy stawiać czoło wyzwaniom, które przed nami stoją. Wystąpienie ministra Sikorskiego uważam za słuszne.

- A jak pan reaguje na głosy, że po wystąpieniu szefa MSZ Polska jest gotowa zrzec się własnej suwerenności i może stracić niepodległość?

- Określę to jednym słowem: brednie. Nie ma sensu komentować absurdów powtarzanych przez prawą część sceny politycznej.

- Czy Leszek Miller to dobry wybór dla SLD. Były premier uratuje, czy pogrąży Sojusz?

- Na drugie pytanie odpowiem, nie wiem. A na pierwsze: tak, Leszek Miller to dobry wybór dla SLD, bo nie było innego. Znam Millera od politycznego dziecka i wiem, że to człowiek przygotowany, doświadczony, wytrwały, dynamiczny i inteligentny, co daje SLD szansę na przyszłość. Oczywiście Miller popełnił wiele błędów na swojej życiowej drodze, ale szczęśliwie udało mu się wrócić na dobry kurs.

- A liderem lewicy nie jest dzisiaj Janusz Palikot?

- Nie znam osobiście pana Palikota, ale życzę mu dobrze. To bardzo dynamiczny i inteligentny człowiek, który podejmuje w Polsce tematy tabu. Mam nadzieję, że Palikot z SLD będą maszerować oddzielenie, ale uderzać będą wspólnie - parafrazując Napoleona.

- Zgadza się pan ze stanowiskiem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, że SLD powinno współpracować z Ruchem Palikota?

- Tak, zgadzam się. Oba ugrupowania powinny ze sobą współpracować. 

  (.....)

- I na koniec, czy ustępując z urzędu prezydenta Polski spodziewał się Pan, że wkrótce zasiądzie na sądowej ławie oskarżonych?

- Nie, nie spodziewałem się tego, bo uważałem że nasi partnerzy z czasów Okrągłego Stołu są poważnymi ludźmi. Często moi współpracownicy z czasów PRL mają do mnie pretensje, dlaczego nie zastrzegłem dla nas w umowach okrągłostołowych nietykalności jak Jelcyn za czasów Putina. A to przecież byłoby poniżej mojej oficerskiej godności zapisywać sobie asekurację. Nigdy nie chciałem żadnej asekuracji i jej nie miałem. Ci, których nie było przy Okrągłym Stole i którzy w czasach przemian bawili się w piaskownicy, dzisiaj chcą mnie rozliczać i mścić się na mnie. Gdzie byli wtedy ci, którzy dzisiaj organizują marsz 13 grudnia? Historia mnie oceni i wierzę w to,  że zrobi to uczciwie.

- Dziękuję za rozmowę.

Koniec części drugiej.

Rozmawiał: Jacek Nizinkiewicz 

niedziela, 12 grudnia 2021

Stan wojenny. Po 40 latach

Do dziś budzi emocje wśród Polaków. Do dziś większość uważa, że wprowadzony był słusznie i uratował Polskę przed interwencją socjalistycznych państw ościennych z ZSRR na czele. Ale są też głosy, że był zbrodnią i opóźnił demokratyczne przemiany.

POLSKA WIDZIANA Z ZEWNĄTRZ.

A. Wypowiedzi polityków zachodnich.

    Były naczelny dowódca sił zbrojnych NATO, a później sekretarz stanu USA,  gen. A. Haig w książce "Ugoda: Realizm. Reagan a polityka zagraniczna" (wydana w 1984 r. "Dla Związku Radzieckiego Polska to casus belli - sprawa, dla której gotów byłby podjąć wojnę z sojuszem zachodnim."

    Były doradca prezydenta USA d/s bezpieczeństwa prof. Z. Brzeziński w książce "Plan gry" (wyd. w 1987 r.) pisze: "Panowanie nad Polską jest dla Sowietów kluczem do kontrolowania Europy wschodniej... Geostrategiczne położenie Polski wykracza poza fakt, że leży ona na drodze do Niemiec. Moskwie potrzebne jest panowanie nad Polską również dlatego, że ułatwia kontrolę nad Czechosłowacją i Węgrami oraz izoluje od zachodnich wpływów nierosyjskie narody Związku Radzieckiego... Trzydziestosiedmiomilionowa  Polska jest największym krajem Europy Wschodniej pod panowaniem Sowieckim, a jej siły zbrojne stanowią największą niesowiecką armię Ukł. Warszawskiego. Ta pozycja kosztuje Moskwę dużo, ale jeszcze kosztowniejsze byłoby jej poniechanie".

    F. Mitterand w rozmowie z kanclerzem RFN H. Schmidtem (Die Zeit" - nr 20 - 23 z 1987 r,): "Widziałem tylko dwie, a nie trzy możliwości: albo rząd polski przywróci porządek w kraju, albo uczyni to Związek Radziecki. trzecią hipotezę że mogłoby dojść do zwycięstwa "Solidarności", uważałem za czystą fikcję".

    H. Schmidt, w wywiadzie ("Polityka", 29.09.1995 r.): "Uważałem Jaruzelskiego za postać tragiczną...starał się on odwrócić interwencję radziecką w polską politykę wewnętrzną. Dla nas zagrożenie Polski było widoczne, dla was być może nie. Wywiad donosił nam o koncentracji wojsk radzieckich wokół polskich granic". Stan wojenny zastał go w NRD, gdzie dziennikarzom oświadczył: "Ubolewam że stało się zło konieczne". 

    Podobnie wypowiadali się inni politycy, m.in. kanclerz Austrii Kreisky, premierzy: Grecji - Papandreu, Kanady - Trudeau.

a) Raport połączonych wywiadów USA z 12.06.1981 r. m.in: "Ekonomiczna kondycja Polski będzie w najbliższych sześciu miesiącach pogarszać się z powodu słabych zbiorów, niskiej wydajności pracy, skróconego tygodnia pracy, trwającego ekonomicznego dryfu. Nie można wykluczyć szybkiego i drastycznego spadku standardu życiowego - zdolnego wywołać takie zaburzenia społeczne które mogą spowodować sowiecką interwencję. ..." "Niezależnie od tego jak Sowieci postrzegają koszty interwencji, szybko zeszłyby one na drugi plan gdyby uznano, że zostały podstawowe interesy ich państwa ..." Dalej w raporcie jest o przygotowaniach do ewentualnej interwencji, m.in. o przygotowaniach sił radzieckich oraz przeprowadzaniu ćwiczeń polowych zupełnie nietypowych dla danej pory roku.

b) Szyfrogram z 19.09.1981 r.ambasady USA w Warszawie: "Reżim Kani może wprowadzić jakąś formę ogólnopolskiego stanu wyjątkowego, jako ostatnią próbę opanowania sytuacji, jeśli będzie sądził , że od tego zależą losy jego rządu, lub jeśli sytuacja pogorszy się na tyle, że sowiecka interwencja będzie nieunikniona. Przewidujemy, że Kania i Jaruzelski bardzo niechętnie wprowadzą stan wojenny i tylko wtedy, gdy uznają, że nie będzie innego wyjścia".

c) W kolejnym raporcie połączonych wywiadów USA z 12.06.1982 r.stwierdzono poprawę sytuacji gospodarczej oraz zawarto ocenę stanu wojennego, m.in.: "...Związek Radziecki podjąłby każdą decyzję, którą uznałby za konieczną, z użyciem sił wojskowych włącznie...".

B. Wypowiedzi polityków radzieckich.

     L. Breżniew, w liście do R. Reagana w 1981 r. (Reagan. "Pamiętniki"): "...Związku Radzieckiego nie interesuje stanowisko USA wobec Polski...".

     Marsz. W. Kulikow (były D-ca Sił Zbr. Ukł. Warszawskiego) podczas międzynarodowej konferencji naukowo-historycznej w Jachrance pod Warszawą (08-10.1997 r. twierdził że nie mieli zamiaru wkraczać do Polski. Zostało to wyeksponowane w polskich publikacjach i mediach. Za to przemilczano jego - potwierdzone stenogramem, opublikowanym w: "Wejdą nie wejdą" - m.in. takie stwierdzenia:  "Wielokrotnie z tow. Kanią, z tow. Jaruzelskim i innymi dowódcami wojskowymi... i nikt z nich nigdy nie postawił problemu wkroczenia na terytorium Polski". Dalsza wypowiedź: "Solidarność" w różny sposób, nie będę opisywał, wkroczyła na drogę konfrontacji z partią i władzą, które wtedy rządziła. Takiej sytuacji dowództwa Ukł. Warszawskiego nie mogło przyglądać się bezczynnie, ... wszystko zmuszało nas do utrzymywania wojsk w takim stopniu gotowości, aby w odpowiednim momencie mogły działać, jeśli wymagałaby tego inna sytuacja". I jeszcze to: "W Związku Radzieckim, tym bardziej w Komitecie Centralnym, wszyscy oceniali "Solidarność" jako kontrrewolucję, jako ruch przeciw istniejącemu ustrojowi, ruch, przeciw któremu trzeba podjąć odpowiednie kroki. Dlatego nie ma co kręcić i mówić inaczej".  

    Jak się mają do tego "rewelacje" ni(e)jakiego Władimira Bukowskiego? Twierdzi, że generał prosił marsz. Kulikowa o interwencję wojskową. Dowodem mają być rzekome stenogramy których nikt nie widział i notatka z niezarejestrowanego(!) brudnopisu. No comment! 

    Rosjanie mają do Polski pretensje o wyjście z Układu Warszawskiego oraz opuszczenie Rady Wzajemnej pomocy gospodarczej. Jeszcze większe pretensje mają o przystąpienie Polski do NATO. Trudno przypuszczać, by wszyscy z nich chcieli aby w Polsce była jedność i zgoda. Mogą niektórzy twardogłowi cieszyć się, że plotka dała plon w postaci kolejnych sporów między Polakami. Każdy sposób zemsty dobry jeśli daje pożądany wynik. Tak to postrzegam. 

    Sam rozsądek podpowiada, że głowa państwa polskiego rozmawiałaby z głową ZSRR a nie jego podwładnym który i tak nie mógłby o niczym decydować. Owszem, generał prosił o pomoc, ale nie zbrojną a gospodarczą. Przede wszystkim o przywrócenie dostaw gazu i ropy naftowej bo już Sowieci "przykręcili kurki" (paliwa do samochodów na kartki!) i grozili zakręceniem.  

                                                 

C. SYTUACJA W POLSCE. 

    Wszelkie próby porozumienia z władzami "Solidarności" spaliły na panewce. Nie pomogło  nawet stanowisko episkopatu polskiego, który dostrzegał skutki anarchii i groźbę interwencji z zewnątrz. Wygrała opcja "targania po szczękach". 

     17.12.1981 r. miała się odbyć w Warszawie  wielka manifestacja i rozpocząć strajk generalny. Czyli m.in. miały stanąć koleje, transport a tym samym dostawy opału, żywności itd. W warunkach surowej zimy skutki mogły być straszne dla wielu Polek i Polaków. 

    Czy by "weszli czy nie weszli" Sowieci z satelitami, mogą się jeszcze długo kłócić historycy i pokolenia Polaków. Domagali się tego przede wszystkim, Honecker i Husak (NRD i Czechosłowacja). 

    Utrata Polski i jej wojska naruszałaby także "równowagę strachu", ograniczone możliwości zaopatrzenia wojsk radzieckich w NRD, utratę wielkich baz w Polsce, kontrolę nad Czechosłowacją od północy, przesunięcie linii frontu  w ewentualnej wojnie znacznie bliżej granic ZSRR. 

    Niektórzy twierdzą, że Sowieci daliby Polsce spokój bo byli zaangażowani w Afganistanie. Warto zastanowić się co było dla nich ważniejsze: Polska czy Afganistan? Warto też pamiętać że żył jeszcze L. Breżniew. Jego wypowiedzi wiele dawały do myślenia. A w Afganistanie zaangażowana była niewielka część ich potężnej armii. 

   W Polsce mieli rozlokowane następujące siły: 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Garnizony_Armii_Radzieckiej_na_terytorium_Polski W tym czasie mogły być wzmocnione. Nikt ich nie liczył. Były też duże zgrupowania wojsk wokół naszych granic. Nawet od morza mielibyśmy "gości" w postaci piechoty morskiej z Bałtijska.

    Jeśliby nawet nie weszli: czy władze odpowiedzialne za losy milionów Polaków mogły ryzykować? Za duża była stawka w tej "grze". Wnioski nasuwają się same. Być może nie dla wszystkich jednakowe.  

poniedziałek, 6 grudnia 2021

Listy do Swiętego Mikołaja

  Święty Mikołaju! 

     Ponieważ mam małe kieszonkowe, włóż mi pod poduszkę: bębenek, trąbkę i pistolet na kapiszony. Dzięki temu dziadek będzie mi płacił za to, że nie zagram na bębenku. Narzeczony mojej siostry za to, że nie zatrąbię gdy zaczną się całować. A moja babcia która ma słabe serce, za to, że nie będę jej straszyć wystrzałami z pistoletu. 
                                                                                           Jasio 

TAK KSZTAŁTOWAŁY SIĘ „WYSOKIE STANDARDY” W PIS… (skopiowane z FB)

 

TAK KSZTAŁTOWAŁY SIĘ „WYSOKIE STANDARDY” W PIS…
Wielowątkowa afera Łukasza Mejzy zatacza coraz szersze kręgi. Choć Mejza politykiem PIS nigdy nie był, to jednak prawie wszystkie pytania kierowane przez dziennikarzy do przedstawicieli partii Kaczyńskiego dotyczą właśnie Mejzy. No i jego przyszłości w rządzie. Większość przepytywanych PIS-dzielców nie ma właściwie nic do powiedzenia na ten temat. Ich odpowiedzi są nie tylko zdawkowe, ale i bardzo ostrożne, asekuracyjne. No ale skąd jakiś PIS-owski polityk lub działacz z Podlasia, Śląska albo Kujaw ma wiedzieć, co może na temat Mejzy powiedzieć głośno, a co lepiej przemilczeć? Wszyscy czekają więc, co w sprawie Mejzy postanowi "Ojciec Narodu" i jakie oficjalne stanowisko Nowogrodzkiej odnośnie tego wielokrotnego przestępcy będzie obowiązywać.
Ale są prominentni politycy PIS, którzy już dziś starają się hmmm... twórczo rozwijać wątek Mejzy i ewentualnych konsekwencji, jakie on może ponieść. W ostatnich dniach rzuciły mi się "w oczy" 3 takie wypowiedzi: Jacka Sasina, Marka Suskiego oraz Bartłomieja Wróblewskiego. Dwiema pierwszymi zajmę się właśnie w tym poście. Także dlatego, bo były one do siebie bliźniaczo podobne. Natomiast pana Wróblewskiego zostawiam sobie na deser (czyli na następny post), gdyż z kolei jego wypowiedzi nie sposób porównać do czegokolwiek. Była jakby z zupełnie innej bajki...
Jak to mówią: "uderz w stół, a nożyce się odezwą"... No i "nożyce" odezwały się właśnie głosami dwóch panów "S". To wśród polityków PIS dwóch zawodników wagi ciężkiej. Wagi ciężkiej nie tylko ze względu na pozycje, jakie zajmują w partyjnej hierarchii. Ale także ze względu na ciężar afer, jakie oni sami mają na swoim koncie, a z których to afer nigdy nie zostali rozliczeni. Nigdy nawet nie usłyszeli zarzutów prokuratorskich.
SASIN. Sasin rzekł: „Poczekajmy na wyjaśnienia, nie działajmy pochopnie (...) Znam wysokie standardy prezesa Kaczyńskiego i jestem pewien, że gdyby zarzuty się potwierdziły, to dymisja będzie, bo to by wykraczało poza standardy (…) Nieraz pokazywaliśmy, że mamy wysokie standardy i dochodziło do dymisji w różnych sytuacjach i to osób z dużą pozycją polityczną. Pokazaliśmy, że bardzo ostro traktujemy swoich polityków, może często ostrzej niż opozycyjnych. i tak będzie również w tym przypadku. Jeśli cokolwiek okaże się nie w porządku, to dymisja nastąpi". I dodał: „Opozycja, która tak bardzo dzisiaj domaga się dymisji pana Mejzy, niech się zajmie sprawą marszałka Grodzkiego”. Na uwagę dziennikarza Polsatu (Rymanowski), że kilku polityków PIS (Płażyński, Tułajew, Lisiecki) stanowczo domaga się dymisji Mejzy, Sasin z właściwym sobie refleksem, błyskotliwością i poczuciem humoru odpowiedział: "To pokazuje, że wszystkie twierdzenia, że PiS jest zarządzany w sposób dyktatorski są całkowicie nieprawdziwe"...
SUSKI. „Suska” Suskiego do otworzenia ryja sprowokował wpis Donalda Tuska na TT: "Ponad pół tysiąca ofiar zarazy, rekordowa drożyzna, a Polską rządzą Mejzy. Mroczny czas". No i „Susek” Suski, wiceszef klubu parlamentarnego PIS, zareagował w programie "Tłit" na WP: „No, rzeczywiście Polska była w kryzysie, a rządzili Polską ludzie typu Nowak. Tak bym mu odpowiedział. To był jego najbliższy przyjaciel (…) Jeśli chodzi o Łukasza Mejzę - opozycja totalna go wprowadziła do Sejmu. Niech Donald Tusk się też uderzy w swoje piersi, jeśli bierze odpowiedzialność za to, co robi opozycja"... Suski podkreślił również, że Mejza nie jest członkiem PiS. Zaś na uwagę, że Mejza jest jednak członkiem rządu PIS, odparł, że "to są niestety słabości demokracji".
Wyjątkowo nie będę tym razem dokładnie analizować tych wypowiedzi. Zwracam tylko uwagę, jak niby mimochodem w sprawę Mejzy zostali włączeni i Marszałek Grodzki, i Nowak, no i sam Tusk. No i jak na „słabości demokracji” Suski zrzucił winę za to, że w rządzie PIS stanowiska ministerialne powierzane są przestępcom oraz kanaliom.
Dziś zajmę się tymi „wysokimi standardami” obowiązującymi rzekomo w PIS, a konkretnie obowiązującymi panów Sasina i Suskiego. Nie będę Wam teraz zaprzątać głowy ich "dokonaniami" z ostatniego okresu, bo macie je jeszcze świeżo w pamięci. Przypomnę natomiast to, o czym pamięć już się nieco zatarła, co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że od 6 lat nie ma miesiąca, byśmy nie usłyszeli o jakiejś nowej kolejnej PIS-owskiej aferze, wielomilionowym przekręcie lub kolejnej rażącej niekompetencji, skutkującej zmarnowaniem setek milionów naszych pieniędzy. Trudno więc pamiętać szczegóły afer sprzed kilku lat... A tak się składa, że właśnie Sasin i Suski, dziś mający mordy pełne zapewnień o wysokich standardach obowiązujących w ich partii i nieuniknionej karze, jaka spotyka winnych afer członków partii, należą do grona największych złodziei i oszustów w partii Kaczyńskiego.
SKOK WOŁOMIN. Dziś Sasin zaklina się, że jego znajomość z członkami zarządu SKOK Wołomin miała bardzo luźny charakter i gdy tylko dowiedział się, że ludzie ci mieli za sobą służbę w WSI oraz prowadzą podejrzaną działalność, od razu zerwał z nimi wszelkie kontakty. Pytanie tylko, kto w te łgarstwa Sasina uwierzy? Sasin „zrywał” te kontakty przez 6 długich lat. Nieprzypadkowo właśnie Sasin uważany był za "ojca chrzestnego" SKOK-u Wołomin, choć to nie Sasin go zakładał. Twórcą SKOK-ów był inny prominentny polityk Nowogrodzkiej, senator Bierecki (nazywany z kolei "bankierem PIS"), zaś patronem SKOK-ów nie kto inny, tylko Lech Kaczyński. Oczywiste jest również, że zgodę na utworzenie SKOK-ów musiał wydać Jarosław Kaczyński. Sasin "wskoczył" do SKOK-ów stosunkowo późno (ok. 2005 r.), gdy już definitywnie pożegnał się z nimi Lech Kaczyński. Ale to właśnie Sasin szybko stał się nie tylko łącznikiem władz SKOK-ów z Nowogrodzką i kancelarią Lecha Kaczyńskiego, ale także "adwokatem" SKOK-ów w Sejmie.
Nie czasu tu i nie miejsce, by z detalami opisywać skalę tej największej afery finansowej w całej historii RP oraz przestępczych mechanizmów, jakie w niej stosowano przez kilka ładnych lat. Politycy PIS zakładali SKOK-jako piramidę finansową, pralnię brudnych pieniędzy i zaplecze finansowe swojej partii zarazem. I taką też rolę one spełniały. Pieniądze w efekcie działalności SKOK-ów (ok. 6,5 miliarda zł, w tym w samym tylko SKOK-u Wołomin ponad 3 miliardy zł) straciło ok. 250 tysięcy Polaków. A właściwie straciliśmy wszyscy, bo dużą część strat spowodowanych przez SKOK-i pokryto z BFG, czyli także z kieszeni tych milionów Polaków, którzy z kasami nie mieli nic wspólnego. I dużą część z tych pieniędzy straciliśmy właśnie dzięki panu Jackowi Sasinowi oraz dwóm jego pryncypałom, noszącym to samo nazwisko: Kaczyński. Nie znaczy to oczywiście, że Kaczyńscy, Bierecki, Sasin i inni PIS-dzielcy ukradli Polakom 6,5 miliarda zł. Tyle bowiem wyniosły straty spowodowane przez kasy, a nie zyski oszustów i złodziei. Politycy PIS starali się zresztą nie angażować oficjalnie w działalność SKOK-ów, szczególnie wtedy, gdy wiadomo już było, że skończy się to wielkim skandalem i dochodzeniem prokuratorskim. Tak więc Nowogrodzka nie tyle rządziła SKOK-ami, ile pilnowała, by im się nie stała jakaś „krzywda” ze strony nadzoru bankowego i prokuratury…
I na tym właśnie polegała największa wina m.in. Sasina. Pal sześć te koperty z pieniędzmi, które dostawał on od członków władz SKOK-u Wołomin za swoją "opiekę". Znacznie gorsze było to, że wespół z Biereckim, szefem Kasy Krajowej SKOK-ów oraz oboma Kaczyńskimi wstrzymał on na długie 3 lata objęcie SKOK-ów nadzorem ze strony KNF. O tym, że SKOK-i to w rzeczywistości jeden, apokaliptyczny przekręt, w którym tysiące Polaków stracą nierzadko oszczędności całego życia, PIS-owcy wiedzieli od początku ich istnienia. Ale do opinii publicznej informacje o tym zaczęły docierać dopiero na początku 2008 r. Wtedy trwała już na całego batalia Nowogrodzkiej, by jak najbardziej opóźnić wkroczenie do SKOK-ów kontrolerów z KNF-u i by jak najpóźniej Polacy dowiedzieli się całej prawdy. Oficjalnie Bierecki, jako szef Kasy Krajowej, zarabiał wtedy ok. 300 tys. zł miesięcznie! Biorąc pod uwagę, że pełnił jednocześnie kilka innych funkcji w całym tym systemie (był m.in. właścicielem lub członkiem władz w kilkunastu spółkach współpracujących ze SKOK-ami m.in. w Arendzie, Kasie Stefczyka, SKOK Holding z siedzibą w Luksemburgu, FPZK), więc jego zarobki można szacować nawet na milion zł miesięcznie. Dzięki "ośmiornicy" SKOK-ów w ciągu 15 lat pomnożył swój majątek (również tylko oficjalnie) ponad 300-krotnie! A więc w rzeczywistości pewnie 1000-krotnie… Większość z tych pieniędzy zdobył łamiąc w rażący sposób prawo. Gdy się czyta listę jego przestępstw i pomniejszych kantów, włos się jeży na głowie. Potrafił np. sam sobie pożyczać pieniądze i całkiem nieźle na tym zarabiać... Gdyby w Polsce obowiązywał taki system sumowania kar więzienia, jaki jest stosowany w USA, to Bierecki usłyszałby zapewne wyrok 300 lat w celi.
Dlaczego rozpisuję się o Biereckim, skoro post jest o Sasinie? Z prostego powodu - bo dochody Biereckiego uzyskane dzięki oszukiwaniu i okradaniu ludzi w SKOK-ach można przynajmniej w przybliżeniu oszacować. A wysokości dochodów Sasina możemy się tylko domyślać. Bierecki był szefem Kasy Krajowej, twórcą i mózgiem całego przestępczego systemu, zarabiał więc zdecydowanie najwięcej. Następny w hierarchii był jego braciszek (Jarosław) oraz Lech Kaczyński. Gdy Kaczyński wygrał wybory prezydenckie w 2005 r. jego miejsce zajął właśnie Sasin. Czyli miał jeszcze ok. 7-8 lat na uprawianie tego procederu, bo aż do 2013 r. udawało się Nowogrodzkiej chronić SKOK-i przed nadzorem KNF-u i doić Polaków z pieniędzy na potęgę. Członkowie zarządów kas nie żałowali sobie, w największych SKOK-ach zarabiali nawet 50-70 tys. zł miesięcznie. I jestem pewny, że niewiele mniej (tyle że „pod stołem”) zarabiał w SKOK-u Wołomin ten „wysoki standard” Sasin. Nie dziwota więc, że walczył o „niezależność” SKOK-ów jak o życie.
Lech Kaczyński i „główka prącia Prezesa” (był wtedy ministrem w jego Kancelarii) powinni do tej pory siedzieć w pierdlu za to, że w 2009 r. skierowali do TK ustawę o poddaniu SKOK-ów kontroli KNF-u. Umożliwili tym samym włodarzom SKOK-ów i swoim kumplom partyjnym, którzy przyssali się do kas jak pijawki, okradanie Polaków przez jeszcze 2 lata. A potem jeszcze przez kolejny rok ustawa była blokowana w Sejmie przez klub PIS, choć już było wiadomo, że mamy do czynienia z największą aferą finansową. Ciekawe, ile tysięcy Polaków przez te ponad 3 lata umoczyło jeszcze pieniądze w tym złodziejskim procederze. Sasin był chyba wówczas oddelegowany przez Prezesa do sprawy SKOK-ów, bo jego wielka aktywność w mediach jeszcze w końcu 2010 r. (!) była wprost niezwykła. Ludzi, którzy stracili w kasach olbrzymie pieniądze liczono już wtedy w dziesiątkach tysięcy, tymczasem ten złodziej uparcie dementował informacje o zdefraudowanych setkach milionów zł, zapewniał o dobrej kondycji finansowej SKOK-ów i gwarantował Polakom bezpieczeństwo ich lokat. No i wciąż stanowczo twierdził, że poddanie SKOK-ów nadzorowi ze strony państwa jest i bezcelowe, i niezgodne prawem.
W 2013 r. inspektorzy KNF mogli w końcu wkroczyć do SKOK-ów i rozpętała się piekielna awantura. Ale ekipa PO-PSL nie zdążyła już rozliczyć winnych. A w 2015 r. nastała era PIS-u i z prokuratorskim śledztwem w sprawie SKOK-ów zaczęły się dziać cuda. Wystarczy chyba, jeśli powiem, że do dziś nie skazano żadnego z członków władz SKOK-ów, choć podejrzanych o wyłudzenia i oszustwa jest bodajże 700 osób! Ale nad tymi najważniejszymi Nowogrodzka już dawno rozpostarła parasol ochronny. Piotr Polaszczyk, były prezes SKOK-u Wołomin (i podobno były kochanek Kaczyńskiego), który oskarżał Sasina o przyjmowanie kopert z łapówkami, był chyba jedynym, który przekiblował kilka lat. Ale nie siedział jako skazany, tylko… tymczasowo aresztowany! A Sasin, któremu on dawał setki tysięcy zł łapówek, jest dziś wicepremierem, szefem potężnego resortu aktywów państwowych i członkiem ścisłego kierownictwa partii. Która ma czelność pieprzyć coś o wysokich standardach obowiązujących w PIS… Biorąc pod uwagę, jak wielu Polaków straciło pieniądze z winy Sasina, dziwię się, że on w ogóle jeszcze żyje…
UKŁAD RADOMSKI. Rozpisałem się o jednym PIS-owskim „wysokim standardzie” i brakuje mi już miejsca na drugiego. Nie zaczynam więc nawet wątku „Suska” Suskiego. Powiem tylko, że jeśli chodzi o „osiągnięcia” w przestępczym fachu nie może on się równać z Sasinem, ale tylko dlatego, bo zmuszony był działać głównie na skalę lokalną, a nie ogólnopolską. I od tego zacznę następny post…
Dziękuję za uwagę.
I proszę o udostępnianie tego tekstu gdzie się da, komu się da i kiedy się da...
Jacek Nikodem vel Jacek Awarski
Udostępnij

niedziela, 14 listopada 2021

Panie Ministrze i Prokuratorze Generalny, do dzieła!



Czy to nie jest kolega pana Ziobry? Widziano ich w necie, razem na zdjęciach, także są razem na YT: https://www.youtube.com/watch?v=LcEGb09rI7U.  Może to ktoś łudząco podobny? Dziwne, że pan prokurator generalny i minister w jednej osobie, toleruje obrażanie żony Prezydenta RP oraz innych osób publicznych! A poniewierają babcię Kasię, bo podobno uszczypła policjanta i coś tam jeszcze. 
   
                                     A to zdjęcie pochodzi z internetu, podobnie jak film wyżej. 
           
   

poniedziałek, 8 listopada 2021

Król Norwegii o swoim kraju i przybyszach

 
                           

                                                                   Zamiast komentarza:                                                    


sobota, 6 listopada 2021

Kto zawinił? Lekarze, czy politycy - twórcy nieludzkiego prawa? Śp. Pani Iza nie była jedyną ofiarą

 "Moja żona też zmarła. Kazali jej rodzić martwe dziecko" 

— Moja Ania też zmarła w 5. miesiącu ciąży w szpitalu. Też wstrząs septyczny. Leżała całą noc na oddziale i kazali jej rodzić martwe dziecko—mówi w rozmowie z Onetem pan Łukasz. Jego żona zmarła w szpitalu w Świdnicy. Trwa śledztwo prokuratury w tej sprawie. Więcej o tym w: https://wiadomosci.onet.pl/slask/smierc-kobiety-w-ciazy-w-szpitalu-w-swidnicy/dbrqb24 

Agnieszka w ciąży pozamacicznej usłyszała w szpitalu w Kaliszu: Mamy związane ręce, musimy czekać: https://kalisz.wyborcza.pl/kalisz/7,181359,27773929,mamy-zwiazane-rece-uslyszala-agnieszka-ktora-w-pozamacicznej.html?disableRedirects=true&fbclid=IwAR2H6dlXT5rACHFpuRog8gMGFUg_XULOXkeeoEfBEFuO4k2EMP7Li1bvVGs

Czekałam na śmierć własnego dziecka. Jestem ofiarą wyroku TK, jak Izabela z Pszczyny: https://oko.press/czekalam-na-smierc-wlasnego-dziecka-tez-jestem-ofiara-wyroku-tk/?fbclid=IwAR2TsH3bH8d203qddk5RiFEnVXx9UhrC3TLF7rdoIMxxN9fGvAr4C6xqtG8

Płód bez czaszki, kobieta w kryzysie psychicznym. Ale szpital odmawia aborcji, bo tak mówi Ordo Iuris: https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,27873890,plod-bez-czaszki-kobieta-w-kryzysie-psychicznym-ale-szpital.html

I jeszcze to: "Agnieszka Włodarczyk wyjechała z Polski, bo była w ciąży podwyższonego ryzyka" - https://plejada.pl/newsy/agnieszka-wlodarczyk-o-swojej-ciazy-wyjechala-z-polski-zeby-sie-nie-bac/rzh46fs?utm_source=detal&utm_medium=synergy&utm_campaign=allonet_detal_popularne

Niestety, ciąg dalszy tragedii trwa: "37-latka zmarła, bo lekarze nie przerwali ciąży? Szpitale zabrały głos" - https://wiadomosci.onet.pl/slask/czestochowa-smierc-37-latki-w-ciazy-blizniaczej/3we45r1

A tymczasem konfederaści zamierzają poprzeć pisowski projekt zaostrzenia kar za aborcję: POLSKAKonfederacja poprze PiS? Bosak o karach za aborcję - https://wpunkt.online/polska/konfederacja-poprze-pis-bosak-o-karach-za-aborcje/?fbclid=IwAR0dwivCwSyVxyGHwQu69Qllfn0ClqbIHJ-NPkMa1DlzzkUwu21hRIz8hc0

Ile Polek jeszcze musi umrzeć lub opuścić Polskę, by poruszyć sumienia "geniuszy" z PiS i ich 
akolitów? Czy oni w ogóle wiedzą czym jest sumienie? Dlaczego panie spodziewające się dziecka, mają żyć w ciągłym lęku i bez możliwości należytej opieki medycznej? A to jej zdrowiu i zdrowiu przyszłego dziecka nie pomoże! Bo nawet badań prenatalnych nie można zrobić! Nb. dzięki nim można leczyć mukowiscydozę zanim dziecko zanim opuści ciało mamusi. Czy słyszeli o ciąży pozamacicznej?  Niestety, pisiorki wiedzą lepiej! 

PS. Po sprawie Izy ruszyło pogotowie dla kobiet w ciąży. Lekarz: Robię co do mnie należy [WYWIAD] - https://natemat.pl/382737,telefon-alarmowy-dla-kobiet-w-ciazy-lekarze-federy-ktorzy-pomagaja-wywiad 

środa, 3 listopada 2021

Chyba już czas na ochronę


Powinien korzystać z ochrony, zanim jacyś szaleńcy  zaatakują go. Zwłaszcza, że nie brak hejtu w necie i w mediach bublicznych. 

PS. Zdarza się, że agresja przeciw znanym ludziom bywa jednym z objawów strachu. Zdarzają się też inne, np. mimowolne wypróżnienie.

niedziela, 31 października 2021

Cudzym życiem zazwyczaj zajmują się ci którzy własne mają nudne!

Oto wystąpienie pana posła Kasprzaka w Sejmie RP:

https://natemat.pl/381417,krzysztof-kasprzak-o-projekcie-kai-godek-w-sejmie-oburzajace-slowa-o-lgbt  

Raczył wspomnieć o "ideologii LGBT", podobnie jak wielu wcześniej. Ani on ani nikt wcześniej jeszcze nie wyjaśnił czym jest ta ideologia. I nie wyjaśnią, bo taka ideologia nie istnieje! Podobnie jest z "ideologią gender". A reszta? Taki sam spektakl nienawiści! Smutne! Quo vadis Poloniae? 



A tu reakcja prowadzącego obrady wicemarszałka Czarzastego z Lewicy: 

To on szkalował z mównicy osoby LGBT. Burza po skandalicznych słowach w SejmieTo on szkalował z mównicy osoby LGBT. Burza po skandalicznych słowach w SejmieTo on szkalował z mównicy osoby LGBT. Burza po skandalicznych słowach w Sejmie

poniedziałek, 4 października 2021

Wierzyć się nie chce!

Skopiowane z artykułu poniżej tego tekstu:

Taśmy są znane polskim służbom specjalnym od trzech lat

Co stało się z nagraniami rozmów Grzegorza P. z Igorem T. w Dubaju? W jaki sposób trafiły do Polski? I co się z nimi dalej stało? Wiemy, że nagrań, podobnie jak spotkań, było co najmniej kilka. Wiemy także, że taśmy od ponad trzech lat są znane wszystkim polskim służbom specjalnym.

- Wszystkie te materiały przekazywał były żołnierz Jarosław B. On to był takim ochroniarzem i jakby prawą ręką Igora. Te taśmy chodziły według rozdzielnika po wszystkich służbach w Polsce. Na pewno były w policji, w ABW i w CBA. W policji nawet nałożono klauzulę tajności na te materiały, co było w sumie przekroczeniem uprawnień i dużym nadużyciem, dlatego że to nie były czynności operacyjne, tylko jawny materiał od oferenta - mówi źródło dziennikarzy "Superwizjera".

- No a dlaczego nic z tego nie wyszło? - zapytał dziennikarz "Superwizjera".

- No bo ktoś tego przypilnował.

- Długo to już tak leży?

- Ze trzy lata. No za chwilę na przedawnienie pójdzie - zwrócił uwagę rozmówca.


"Człowiek Kamińskiego i wielki przemyt". Reportaż Superwizjera 

https://tvn24.pl/polska/czlowiek-mariusza-kaminskiego-i-wielki-przemyt-grzegorz-p-reportaz-superwizjera-tvn-5436434?fbclid=IwAR1YK2spMT-srqout4RCxBIHSjwmopwalUOhxn91VbzjsmyCbkq_q7GlMC8

PS. Jeszcze niedawno, po raz n-ty, pan  premier raczył mówić o "mafii vatowskiej" i o sukcesach w walce z nią. Okazało się to taką prawdą jak opowiastki pana Kamińskiego z "krowoklaczą", czy też "klaczokrową".