Są pieniądze na nagrody, nie ma na szpital
Skandal w Łodzi. 38 lat budowy, koszt około miliarda złotych. Ale
olbrzymi szpital Uniwersytetu Medycznego zamiast leczyć, stoi pusty.
Powód: żeby dokończyć inwestycję brakuje „marnych” 50 mln zł. Skąd je
wziąć? To proste! Wystarczyłoby, żeby rząd zrezygnował z nagród dla
siebie, na które poszło aż 60 mln zł. Jeśli premier mówi, że w kryzysie
trzeba godzić się na wyrzeczenia, to niech da przykład! On i jego
ludzie.
– Nie wystarczyło nam na zakup materacy, wyposażenie apteki szpitalnej, część aparatury medycznej dla OIOM-u i transport chorych, a bez tego nie uruchomimy placówki – tłumaczy prof. Paweł Górski, rektor Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Budowa szpitala rozpoczęto w 1975 r, potem przerwano. Wznowiono 8 lat temu. Szpital mógłby już działać.
REKLAMA
Czytaj więcej na Fakt.pl
Jak widać, "bliższa ciału koszula" a nie jacyś tam pacjenci: http://www.fakt.pl/polityka/takie-premie-biora-urzednicy-w-nfz-a-na-leczenie-chorych-nie-ma-,artykuly,531789.html
Milionowe premie dla prezesów spółki PL 2012
dzisiaj, 16:57
Po ponad milion trzysta tysięcy złotych premii zainkasowali dwaj
szefowie rządowej spółki PL 2012 - ustaliła Informacyjna Agencja
Radiowa.
Stadion Narodowy w Warszawie, fot. Reuters
Rzecznik PL 2012+ Mikołaj Piotrowski mówi, że premie zostały wypłacone zgodnie z umowami. Rada nadzorcza spółki pozytywnie oceniła realizację projektu przygotowań do Euro i przeprowadzenie samego turnieju.
REKLAMA
Prezesi PL 2012 nie muszą się także martwić o swoją przyszłość. Właśnie podpisano z nimi nowe kontrakty. Będą zarządzać Stadionem Narodowym. Obydwaj będą zarabiać po 29 tysięcy złotych brutto plus opcjonalne premie. Będą one jednak uzależnione od konkretnych wyników finansowych stadionu.
- Premia nie będzie wypłacana automatycznie. Jeżeli wyniki finansowe stadionu będą lepsze niż te założone w biznesplanie będzie można rozpocząć ewentualne rozmowy o dodatkowym wynagrodzeniu - dodaje rzecznik PL 20212+.
Zgodnie z wcześniejszymi obietnicami spółka PL 2012 zamieściła informacje o kontraktach prezesów na swojej stronie internetowej.
Tagi:
premie,
Euro 2012,
stadion
Na
ten rok rząd założył, że Stadion Narodowy przyniesie aż 21 mln zł
strat. Nowi prezesi premie dostaną za każdy wynik lepszy niż ten
założony. Jeśli straty będą o milion mniejsze, czyli wyniosą 20 mln zł
na minusie, Herra i Bogucki podzielą się jedną czwartą tej "zmniejszonej
straty". Dostaną więc po 125 tys. zł. Jeżeli założoną stratę zmniejszą o
5 mln zł – dostaną 750 tys. zł do podziału. A jeśli o 10 mln zł –
podzielą się okrągłym milionem złotych.
Więcej w Fakt.pl:
Lekarze ze szpitali: Pacjenci nie mogą bać się przychodzić po pomoc
Dość tego! Oto nowe premie prezesów od Euro 2012
Efekty zaciskania pasa i coraz większych wydatków widać jednak nie tam, gdzie oczekiwaliby tego mieszkańcy. Informacje o przedłużającej się (a przy tym niezwykle drogiej) naprawie Wisłostrady czy promocji spotów reklamowych w zaprzyjaźnionych mediach to jednak nic w porównaniu z odpowiedzią, jaką nasz Czytelnik otrzymał od władz Warszawy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Władze stolicy i "zaprzyjaźnione media". Za emisję spotu „Zakochaj się w Warszawie na Święta” TVN wziął od ratusza 600 000 zł!
Kilka miesięcy temu media obiegła wieść o premiach dla warszawskich burmistrzów, które przyznała im Hanna Gronkiewicz-Waltz. Chodziło o 120 tys. złotych, co w czasach kryzysu wywołało zrozumiałe oburzenie. Czytelnik portalu wPolityce.pl zapytał władze miasta o całość przyznanych w 2012 r. premii i nagród. Efekty są naprawdę szokujące.
Jak się okazuje, całkowita wysokość nagród w Urzędzie Miasta Warszawy wyniosła w minionym roku... niemal 43 miliony złotych! A precyzyjnie mówiąc - 42 953 462 złotych.
Niektórzy z burmistrzów i ich zastępców (przykładowo - dzielnica Bemowo ma ich aż czterech) otrzymywali nagrody trzy razy w roku - za każdym razem była to suma pięciu, sześciu, a nawet dziesięciu tysięcy złotych.
Warto przytoczyć konkretne liczby, bo świetnie odzwierciedlają one skalę problemu.
I tak wspomniane już Bemowo. Burmistrz dzielnicy premie otrzymał trzykrotnie. Kwiecień - 7200 złotych, lipiec - kolejne 7000 zł, wreszcie grudzień - 9500 zł. Jego czterej zastępcy byli tylko trochę gorsi. Kwiecień - od 5 do 6,5 tys. złotych na głowę, lipiec - podobnie, od 5,2 do 6,5 tys. złotych, grudzień pogodził wszystkich pomocników burmistrza - otrzymali zgodnie po 8 tysięcy złotych. I tak jest z każdą dzielnicą - Białołęką, Wolą, Bielanami... wymieniać można by długo.
Do tego dochodzą premie dla innych urzędników i współpracowników urzędu miasta. Łącznie daje to czterdzieści trzy miliony złotych, co jest naprawdę dużą kwotą - dla porównania na świąteczne dekoracje rządzący stolicą wydają ok. dwóch milionów złotych, co już wtedy wywoływało słuszne oburzenie.
Czterdzieści trzy miliony złotych. Proszę zapamiętać tę kwotę, gdy znów usłyszymy o przedłużającym się terminie oddania Wisłostrady, drugiej nitki metra czy walących się budynkach przy jego budowie. Powoli zaczynamy rozumieć promocyjne hasło stolicy - "Zakochaj się w Warszawie!". Niektórzy mogą być naprawdę wdzięczni i pełni miłości wobec rządzących stolicą.
lw
Z zestawienia wynika, że w ciągu sześciu lat Borusewicz skorzystał z lotów rejsowych 713 razy. Jak wyliczył "SE", marszałek z PO latał więc średnio co trzy dni. Najwięcej przelotów - 156 - Borusewicz zaliczył w 2011 r.
Kancelaria Senatu podała, że koszt jednego przelotu Borusewicza to ok. 511-538 zł. 713 lotów kosztowało więc ok. 364 tys. - 383 tys. zł.
- Wszystkie przeloty były służbowe i wiązały się z wykonywaniem mandatu senatora i obowiązków marszałka Senatu - oświadczył Zdzisław Iwanicki, wicedyrektor gabinetu marszałka Senatu.
Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora w art. 43 stwierdza, że "Poseł i senator ma prawo, na terenie kraju, do bezpłatnego przejazdu środkami publicznego transportu zbiorowego oraz przelotów w krajowym przewozie lotniczym, a także do bezpłatnych przejazdów środkami publicznej komunikacji miejskiej".
Rozporządzenie ministra infrastruktury z 28 grudnia 2001 r. w sprawie trybu korzystania przez posłów i senatorów z bezpłatnych przejazdów i przelotów na terenie kraju wskazuje Polskie Linie Lotnicze LOT S.A. jako zapewniające przewóz parlamentarzystów na trasach krajowych.
zew, "Super Express"
A to pisze "Fakt": http://www.fakt.pl/Senat-Bogdan-Borusewicz-latal-wyprowadzac-psa-,artykuly,205700,1.html
"Fakt": Oto nowe premie prezesów od Euro 2012
Wzięli jedne premie, a już mogą liczyć na kolejne. Prezesi od
Euro, Marcin Herra i Andrzej Bogucki wzięli po 1,3 mln zł premii tylko
za to, że mistrzostwa Europy w piłce nożnej się odbyły. A dostaną
kolejne pieniądze – co najmniej po 125 tys. zł rocznie – za straty,
jakie ponosi Stadion Narodowy. Taki bonus obiecało im ministerstwo
sportu.
REKLAMA
Więcej w Fakt.pl:
(skopiowane z: "wPolityce.pl")
UJAWNIAMY. Kryzys w wydaniu stołecznej PO. Warszawscy urzędnicy w minionym roku przyznali sobie niemal 43 miliony złotych nagród!
opublikowano: wczoraj, 10:16 | ostatnia zmiana: wczoraj, 12:32
Władze Warszawy przekonują, że wszechobecny kryzys musi odbić się również na codziennym życiu mieszkańców stolicy. Stąd bardzo duże podwyżki cen biletów miejskich, stąd rosnące opłaty za czynsz mieszkań, poszerzenie strefy płatnego parkowania, a także wprowadzone wysokie opłaty za wywóz śmieci. Wszystko w trosce o budżet i finanse publiczne Warszawy kierowanej od kilku lat przez Hannę Gronkiewicz-Waltz.Efekty zaciskania pasa i coraz większych wydatków widać jednak nie tam, gdzie oczekiwaliby tego mieszkańcy. Informacje o przedłużającej się (a przy tym niezwykle drogiej) naprawie Wisłostrady czy promocji spotów reklamowych w zaprzyjaźnionych mediach to jednak nic w porównaniu z odpowiedzią, jaką nasz Czytelnik otrzymał od władz Warszawy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Władze stolicy i "zaprzyjaźnione media". Za emisję spotu „Zakochaj się w Warszawie na Święta” TVN wziął od ratusza 600 000 zł!
Kilka miesięcy temu media obiegła wieść o premiach dla warszawskich burmistrzów, które przyznała im Hanna Gronkiewicz-Waltz. Chodziło o 120 tys. złotych, co w czasach kryzysu wywołało zrozumiałe oburzenie. Czytelnik portalu wPolityce.pl zapytał władze miasta o całość przyznanych w 2012 r. premii i nagród. Efekty są naprawdę szokujące.
Jak się okazuje, całkowita wysokość nagród w Urzędzie Miasta Warszawy wyniosła w minionym roku... niemal 43 miliony złotych! A precyzyjnie mówiąc - 42 953 462 złotych.
Niektórzy z burmistrzów i ich zastępców (przykładowo - dzielnica Bemowo ma ich aż czterech) otrzymywali nagrody trzy razy w roku - za każdym razem była to suma pięciu, sześciu, a nawet dziesięciu tysięcy złotych.
Warto przytoczyć konkretne liczby, bo świetnie odzwierciedlają one skalę problemu.
I tak wspomniane już Bemowo. Burmistrz dzielnicy premie otrzymał trzykrotnie. Kwiecień - 7200 złotych, lipiec - kolejne 7000 zł, wreszcie grudzień - 9500 zł. Jego czterej zastępcy byli tylko trochę gorsi. Kwiecień - od 5 do 6,5 tys. złotych na głowę, lipiec - podobnie, od 5,2 do 6,5 tys. złotych, grudzień pogodził wszystkich pomocników burmistrza - otrzymali zgodnie po 8 tysięcy złotych. I tak jest z każdą dzielnicą - Białołęką, Wolą, Bielanami... wymieniać można by długo.
Do tego dochodzą premie dla innych urzędników i współpracowników urzędu miasta. Łącznie daje to czterdzieści trzy miliony złotych, co jest naprawdę dużą kwotą - dla porównania na świąteczne dekoracje rządzący stolicą wydają ok. dwóch milionów złotych, co już wtedy wywoływało słuszne oburzenie.
Czterdzieści trzy miliony złotych. Proszę zapamiętać tę kwotę, gdy znów usłyszymy o przedłużającym się terminie oddania Wisłostrady, drugiej nitki metra czy walących się budynkach przy jego budowie. Powoli zaczynamy rozumieć promocyjne hasło stolicy - "Zakochaj się w Warszawie!". Niektórzy mogą być naprawdę wdzięczni i pełni miłości wobec rządzących stolicą.
lw
Bogdan Borusewicz lata średnio co trzy dni
Prawie 400 tys. złotych kosztowały loty marszałka Senatu Bogdana Borusewicza (PO) na trasie praca - dom - praca - pisze "Super Express".
"SE" otrzymał od Kancelarii Senatu zestawienie rejsowych lotów Bogdana Borusewicza na trasie Warszawa - Gdańsk - Warszawa. Lista zawiera loty odbyte przez polityka PO od 2007 r. do stycznia 2013 r.Z zestawienia wynika, że w ciągu sześciu lat Borusewicz skorzystał z lotów rejsowych 713 razy. Jak wyliczył "SE", marszałek z PO latał więc średnio co trzy dni. Najwięcej przelotów - 156 - Borusewicz zaliczył w 2011 r.
Kancelaria Senatu podała, że koszt jednego przelotu Borusewicza to ok. 511-538 zł. 713 lotów kosztowało więc ok. 364 tys. - 383 tys. zł.
- Wszystkie przeloty były służbowe i wiązały się z wykonywaniem mandatu senatora i obowiązków marszałka Senatu - oświadczył Zdzisław Iwanicki, wicedyrektor gabinetu marszałka Senatu.
Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora w art. 43 stwierdza, że "Poseł i senator ma prawo, na terenie kraju, do bezpłatnego przejazdu środkami publicznego transportu zbiorowego oraz przelotów w krajowym przewozie lotniczym, a także do bezpłatnych przejazdów środkami publicznej komunikacji miejskiej".
Rozporządzenie ministra infrastruktury z 28 grudnia 2001 r. w sprawie trybu korzystania przez posłów i senatorów z bezpłatnych przejazdów i przelotów na terenie kraju wskazuje Polskie Linie Lotnicze LOT S.A. jako zapewniające przewóz parlamentarzystów na trasach krajowych.
zew, "Super Express"
A to pisze "Fakt": http://www.fakt.pl/Senat-Bogdan-Borusewicz-latal-wyprowadzac-psa-,artykuly,205700,1.html
"Wpolityce,pl/wydarzenia" http://wpolityce.pl/wydarzenia/45492-borusewicz-dwukrotnie-przyznal-sobie-premie-350-proc-pensji-to-nagroda-za-prace-bardziej-intensywna-niz-szeregowego-parlamentarzysty
I jeszcze to: http://pressmix.eu/index.php/2012/11/05/lista-hanby-platformy-obywatelskiej-polska-rzadzi-mafia-rodzinna-z-po/
Joński: interpelacja do Tuska ws. nagród w resortach (skopiowane z Onet.wiadomości - 30.07.2013 r.)
Rzecznik SLD Dariusz Joński zapowiedział, że jeszcze dzisiaj skieruje do premiera Donalda Tuska interpelację w sprawie nagród, jakie w tym roku miano przyznać w ministerstwach. Jak ocenił, nagrody świadczą o hipokryzji wicepremiera, ministra finansów Jacka Rostowskiego.
Dariusz Joński
Foto: Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Interpelacja Jońskiego to reakcja na publikację "Super Expressu". "SE" napisał, że zaledwie przez 6 miesięcy 2013 r. rząd Donalda Tuska wypłacił swoim urzędnikom 21,6 mln zł nagród. Najhojniejszy okazał się Radosław Sikorski, szef MSZ, gdzie nagrody wyniosły 9,2 mln złotych. Prawie 3 mln zł przyznano w MON, a 2,4 mln złotych w resorcie finansów - podała gazeta.
REKLAMA
W kancelarii premiera przyznano nagrody w wysokości ponad 650 tys. zł.
Joński ocenił, że informacje o nagrodach świadczą o hipokryzji ministra finansów Jacka Rostowskiego. Przypomniał, że w zeszłym tygodniu Sejm przegłosował zawieszenie w ustawie o finansach publicznych pierwszego, 50-procentowego progu ostrożnościowego, a w tegorocznym budżecie brakuje 24 miliardów złotych. Oprócz tego, w ubiegłą środę prezydent Bronisław Komorowski ratyfikował unijny pakt fiskalny, który państwom członkowskim narzuca dyscyplinę budżetową.
- Tymczasem dowiadujemy się, że panowie ministrowie wypłacili sobie nagrody na kwotę 21 mln złotych. Jest to o tyle hipokryzja, że w budżecie bra
kuje dzisiaj środków, dokładnie 24 mld złotych. Tym samym wypadałoby, żeby pan minister finansów zrozumiał i zaczął oszczędności od siebie - powiedział rzecznik SLD.
- Nie możemy być ślepi i głusi na to, co się dzieje (...), w związku z tym złożymy zapytanie do pana premiera, w formie interpelacji. Pan premier powinien powiedzieć, przede wszystkim ile osób, kto dostał, w jakiej wysokości, ale też dlaczego podjęto taką decyzję. Przecież pan premier o sytuacji finansów publicznych wie już od kilku tygodni - zaznaczył Joński.
Interpelacja jeszcze dziś ma wpłynąć do kancelarii premiera.
(PG)
Źródło: PAP
Borusewicz dostał gigantyczną odprawę emerytalną! http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/borusewicz-dostal-gigantyczna-odprawe-emerytalna_843322.html
Kosztowne wojaże posła Śniadka. Obrońca ubogich lata co trzy dni! (skopiowane z Fakt.pl i Onet bez reklam i komentarzy internautów)
Janusz Śniadek lata samolotem za pieniądze podatników
Aż 150 razy w tej kadencji Sejmu poseł PiS Janusz Śniadek (58 l.) wznosił się w przestworza. Wygodnie, szybko, miła uśmiechnięta obsługa. Żadnych korków na drogach, czy wlekących się zatłoczonych pociągów. Oczywiście na to, by były szef Solidarności mógł wygodnie dolecieć do domu w Trójmieście, składają się wszyscy Polacy
– Gdybym miał jeździć pociągiem osiem godzin, to dla mnie byłby duży problem – tak bezczelnie tłumaczy się Śniadek z podniebnych kosztownych wojaży. A byłoby go stać nawet na jeżdżenie do Warszawy za swoje, bo zarabia w przecież w Sejmie 12,5 tys. zł miesięcznie...
Cóż, politycy nie mają wstydu za grosz! Zapytaliśmy posła Janusza Śniadka (58 l.), który mieni się obrońcą biednych, dlaczego do domu lata samolotami, skoro pociągiem byłoby znacznie taniej. Pytanie na miejscu, bo jest kryzys, a za przeloty płacimy my, podatnicy. Poseł się oburzył, że każemy mu telepać się pociągiem aż do Trójmiasta, gdzie mieszka. Dlaczego Śniadek wybiera akurat samolot, a nie choćby pociąg? Też ma go przecież za darmo! – Tak jest najszybciej – ucina poseł PiS. Ale i... trzy razy drożej. Ale wieloletni działacz związkowy ma takie przyziemne argumenty gdzieś. – Proponuje mi pani dojeżdżanie z Gdańska, gdzie czasy przejazdu przy tych remontach to około siedem godzin? Gdybym miał jeździć pociągiem osiem godzin, to dla mnie byłby duży problem – mówi poseł PiS.
Zwykli Polacy, żeby dotrzeć do pracy telepią się godzinami po zdezelowanych torach. I jeszcze sami muszą pokryć koszty dojazdu, a zarabiają kilkakrotnie mniej niż poseł Śniadek. On zgarnia co miesiąc 12,5 tys. zł. To trzy razy więcej niż średnia w pensja (3,8 tys. zł.) w Polsce . Ale czy posła Śniadka to już w ogóle coś obchodzi?
Takich panów jest wiecej: http://fakt.onet.pl/Poslowie-lataja-za-nasze-pieniadze-Ile-lataja-politycy-,artykuly,224181,1.html
http://www.fakt.pl/politycy-woza-sie-rzadowymi-autami-i-kaza-nam-placic-za-paliwo,artykuly,432460,1.html http://wiadomosci.onet.pl/kraj/tusk-bede-rozmawial-z-ministrami-ws-zwrotu-pieniedzy-za-paliwo/61tws
Fakt.pl » Polityka » Politycy » 23-latka pracuje u premiera. U Tuska jest praca dla młodych.
23 lata i 7200 pensji. Tak się pracuje u premiera
Słowa kluczowe: Dobrawa Morzyńska, Donald Tusk, Jacek Cichocki, PO, kancelaria premiera, minister, praca, studia
A A+ A++ 21.10.2013 05:07
ZOBACZ ZDJĘCIA
Premier Donald Tusk dobrze płaci młodzieży z PO
Robota jak marzenie. W biurze. I to u boku samego premiera. Choć co czwarty absolwent w Polsce ląduje na bezrobociu, niektórzy mają więcej szczęścia – bo od najmłodszych lat poświęcają się partyjnej pracy na rzecz rządzących. Tak jak Dobrawa Morzyńska – radna PO z Pruszcza Gdańskiego – która ma dopiero 23 lata, a w Kancelarii Premiera jest już ważną osobą. Zarabia u Donalda Tuska (56 l.) 86 tys. zł rocznie. To nie wszystko! Dodatkowo jako radna z samych diet dostaje kolejne 15 tys. zł!
Zobacz galerię zdjęć (2/8)
Niedawno Kancelaria Premiera ogłosiła program stażu dla młodych ludzi, tyle że darmowy. Są jednak wybrańcy, którzy mimo młodego wieku, mogą liczyć na sowite pensje. Jak to zrobić? Recepta jest prosta – wystarczy związać się z PO i realizować z oddaniem partyjne zadania. Oto przykład: 23-letnia Dobrawa Morzyńska nie skończyła jeszcze nawet studiów, a już zgarnia u premiera 7,2 tys. zł miesięcznie jako... asystentka polityczna szefa KPRM, czyli Jacka Cichockiego. Ten przejął ją po swoim poprzedniku Tomaszu Arabskim i nie może się nachwalić młodej pracownicy. – Jest skuteczna w działaniu. Wiele rzeczy mi ułatwia, bo ma długie doświadczenie w pracy w kancelarii – mówił w mediach. Jakie to doświadczenie? Raczej marne, bo Dobrawa Morzyńska pracuje w KPRM dopiero od półtora roku. Wcześniej dorabiała na umowach–zleceniach w biurze PO.
Na dodatek urocza asystentka na co najmniej kilka dni w miesiącu porzuca pracę w Kancelarii Premiera i jedzie do Pruszcza Gdańskiego na posiedzenie Rady Miasta, gdzie jest radną. Dzięki temu rocznie zgarnia w sumie aż 100 tys. zł!
– Pracę radnej i obowiązki służbowe w Kancelarii Premiera godzę bezproblemowo. Takie samorządowe spojrzenie przydaje się też w pracy dla KPRM. Oba zajęcia traktuję na równi, pomimo tego, że Pruszcz Gdański i Warszawę dzieli duża odległość, to jestem w swoim rodzinnym mieście regularnie – mówi Faktowi Dobrawa Morzyńska.
PO słynie z tego, że na dobrze płatnych stanowiskach w administracji rządowej zatrudnia ludzi bez wielkiego doświadczenia, ale za to dla partii gotowych na wiele poświęceń. Fakt pisał już o Michale Klimczaku, 23-latku, który w gabinecie politycznym ministra transportu zarabia prawie 5 tys. zł. Niedawno wyszło też na jaw, że minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz (52 l.) zatrudnił w resorcie 21-letniego Adama Malczyka, wypłacając mu – bagatela – 4,7 tys. zł. Jak więc widać praca dla młodych jest. W PO!
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/717499,Miliony-dla-ludzi-PO-bedacych-na-panstwowy
AFERA TAKSÓWKOWA
Hofman! Oddaj kasę, przeproś i nie pajacuj
Niewiarygodne! Ile Pawłowicz wydała na taksówki?
http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/tak-poslowie-wydaja-nasze-pieniadze/6f6e6cf
**********************************************************************************************
Zamiast komentarza
I jeszcze to: http://pressmix.eu/index.php/2012/11/05/lista-hanby-platformy-obywatelskiej-polska-rzadzi-mafia-rodzinna-z-po/
Joński: interpelacja do Tuska ws. nagród w resortach (skopiowane z Onet.wiadomości - 30.07.2013 r.)
Rzecznik SLD Dariusz Joński zapowiedział, że jeszcze dzisiaj skieruje do premiera Donalda Tuska interpelację w sprawie nagród, jakie w tym roku miano przyznać w ministerstwach. Jak ocenił, nagrody świadczą o hipokryzji wicepremiera, ministra finansów Jacka Rostowskiego.
Dariusz Joński
Foto: Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Interpelacja Jońskiego to reakcja na publikację "Super Expressu". "SE" napisał, że zaledwie przez 6 miesięcy 2013 r. rząd Donalda Tuska wypłacił swoim urzędnikom 21,6 mln zł nagród. Najhojniejszy okazał się Radosław Sikorski, szef MSZ, gdzie nagrody wyniosły 9,2 mln złotych. Prawie 3 mln zł przyznano w MON, a 2,4 mln złotych w resorcie finansów - podała gazeta.
REKLAMA
W kancelarii premiera przyznano nagrody w wysokości ponad 650 tys. zł.
Joński ocenił, że informacje o nagrodach świadczą o hipokryzji ministra finansów Jacka Rostowskiego. Przypomniał, że w zeszłym tygodniu Sejm przegłosował zawieszenie w ustawie o finansach publicznych pierwszego, 50-procentowego progu ostrożnościowego, a w tegorocznym budżecie brakuje 24 miliardów złotych. Oprócz tego, w ubiegłą środę prezydent Bronisław Komorowski ratyfikował unijny pakt fiskalny, który państwom członkowskim narzuca dyscyplinę budżetową.
- Tymczasem dowiadujemy się, że panowie ministrowie wypłacili sobie nagrody na kwotę 21 mln złotych. Jest to o tyle hipokryzja, że w budżecie bra
kuje dzisiaj środków, dokładnie 24 mld złotych. Tym samym wypadałoby, żeby pan minister finansów zrozumiał i zaczął oszczędności od siebie - powiedział rzecznik SLD.
- Nie możemy być ślepi i głusi na to, co się dzieje (...), w związku z tym złożymy zapytanie do pana premiera, w formie interpelacji. Pan premier powinien powiedzieć, przede wszystkim ile osób, kto dostał, w jakiej wysokości, ale też dlaczego podjęto taką decyzję. Przecież pan premier o sytuacji finansów publicznych wie już od kilku tygodni - zaznaczył Joński.
Interpelacja jeszcze dziś ma wpłynąć do kancelarii premiera.
(PG)
Źródło: PAP
Borusewicz dostał gigantyczną odprawę emerytalną! http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/borusewicz-dostal-gigantyczna-odprawe-emerytalna_843322.html
Kosztowne wojaże posła Śniadka. Obrońca ubogich lata co trzy dni! (skopiowane z Fakt.pl i Onet bez reklam i komentarzy internautów)
Janusz Śniadek lata samolotem za pieniądze podatników
Aż 150 razy w tej kadencji Sejmu poseł PiS Janusz Śniadek (58 l.) wznosił się w przestworza. Wygodnie, szybko, miła uśmiechnięta obsługa. Żadnych korków na drogach, czy wlekących się zatłoczonych pociągów. Oczywiście na to, by były szef Solidarności mógł wygodnie dolecieć do domu w Trójmieście, składają się wszyscy Polacy
– Gdybym miał jeździć pociągiem osiem godzin, to dla mnie byłby duży problem – tak bezczelnie tłumaczy się Śniadek z podniebnych kosztownych wojaży. A byłoby go stać nawet na jeżdżenie do Warszawy za swoje, bo zarabia w przecież w Sejmie 12,5 tys. zł miesięcznie...
Cóż, politycy nie mają wstydu za grosz! Zapytaliśmy posła Janusza Śniadka (58 l.), który mieni się obrońcą biednych, dlaczego do domu lata samolotami, skoro pociągiem byłoby znacznie taniej. Pytanie na miejscu, bo jest kryzys, a za przeloty płacimy my, podatnicy. Poseł się oburzył, że każemy mu telepać się pociągiem aż do Trójmiasta, gdzie mieszka. Dlaczego Śniadek wybiera akurat samolot, a nie choćby pociąg? Też ma go przecież za darmo! – Tak jest najszybciej – ucina poseł PiS. Ale i... trzy razy drożej. Ale wieloletni działacz związkowy ma takie przyziemne argumenty gdzieś. – Proponuje mi pani dojeżdżanie z Gdańska, gdzie czasy przejazdu przy tych remontach to około siedem godzin? Gdybym miał jeździć pociągiem osiem godzin, to dla mnie byłby duży problem – mówi poseł PiS.
Zwykli Polacy, żeby dotrzeć do pracy telepią się godzinami po zdezelowanych torach. I jeszcze sami muszą pokryć koszty dojazdu, a zarabiają kilkakrotnie mniej niż poseł Śniadek. On zgarnia co miesiąc 12,5 tys. zł. To trzy razy więcej niż średnia w pensja (3,8 tys. zł.) w Polsce . Ale czy posła Śniadka to już w ogóle coś obchodzi?
Takich panów jest wiecej: http://fakt.onet.pl/Poslowie-lataja-za-nasze-pieniadze-Ile-lataja-politycy-,artykuly,224181,1.html
http://www.fakt.pl/politycy-woza-sie-rzadowymi-autami-i-kaza-nam-placic-za-paliwo,artykuly,432460,1.html http://wiadomosci.onet.pl/kraj/tusk-bede-rozmawial-z-ministrami-ws-zwrotu-pieniedzy-za-paliwo/61tws
Fakt.pl » Polityka » Politycy » 23-latka pracuje u premiera. U Tuska jest praca dla młodych.
23 lata i 7200 pensji. Tak się pracuje u premiera
Słowa kluczowe: Dobrawa Morzyńska, Donald Tusk, Jacek Cichocki, PO, kancelaria premiera, minister, praca, studia
A A+ A++ 21.10.2013 05:07
ZOBACZ ZDJĘCIA
Premier Donald Tusk dobrze płaci młodzieży z PO
Robota jak marzenie. W biurze. I to u boku samego premiera. Choć co czwarty absolwent w Polsce ląduje na bezrobociu, niektórzy mają więcej szczęścia – bo od najmłodszych lat poświęcają się partyjnej pracy na rzecz rządzących. Tak jak Dobrawa Morzyńska – radna PO z Pruszcza Gdańskiego – która ma dopiero 23 lata, a w Kancelarii Premiera jest już ważną osobą. Zarabia u Donalda Tuska (56 l.) 86 tys. zł rocznie. To nie wszystko! Dodatkowo jako radna z samych diet dostaje kolejne 15 tys. zł!
Zobacz galerię zdjęć (2/8)
Niedawno Kancelaria Premiera ogłosiła program stażu dla młodych ludzi, tyle że darmowy. Są jednak wybrańcy, którzy mimo młodego wieku, mogą liczyć na sowite pensje. Jak to zrobić? Recepta jest prosta – wystarczy związać się z PO i realizować z oddaniem partyjne zadania. Oto przykład: 23-letnia Dobrawa Morzyńska nie skończyła jeszcze nawet studiów, a już zgarnia u premiera 7,2 tys. zł miesięcznie jako... asystentka polityczna szefa KPRM, czyli Jacka Cichockiego. Ten przejął ją po swoim poprzedniku Tomaszu Arabskim i nie może się nachwalić młodej pracownicy. – Jest skuteczna w działaniu. Wiele rzeczy mi ułatwia, bo ma długie doświadczenie w pracy w kancelarii – mówił w mediach. Jakie to doświadczenie? Raczej marne, bo Dobrawa Morzyńska pracuje w KPRM dopiero od półtora roku. Wcześniej dorabiała na umowach–zleceniach w biurze PO.
Na dodatek urocza asystentka na co najmniej kilka dni w miesiącu porzuca pracę w Kancelarii Premiera i jedzie do Pruszcza Gdańskiego na posiedzenie Rady Miasta, gdzie jest radną. Dzięki temu rocznie zgarnia w sumie aż 100 tys. zł!
– Pracę radnej i obowiązki służbowe w Kancelarii Premiera godzę bezproblemowo. Takie samorządowe spojrzenie przydaje się też w pracy dla KPRM. Oba zajęcia traktuję na równi, pomimo tego, że Pruszcz Gdański i Warszawę dzieli duża odległość, to jestem w swoim rodzinnym mieście regularnie – mówi Faktowi Dobrawa Morzyńska.
PO słynie z tego, że na dobrze płatnych stanowiskach w administracji rządowej zatrudnia ludzi bez wielkiego doświadczenia, ale za to dla partii gotowych na wiele poświęceń. Fakt pisał już o Michale Klimczaku, 23-latku, który w gabinecie politycznym ministra transportu zarabia prawie 5 tys. zł. Niedawno wyszło też na jaw, że minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz (52 l.) zatrudnił w resorcie 21-letniego Adama Malczyka, wypłacając mu – bagatela – 4,7 tys. zł. Jak więc widać praca dla młodych jest. W PO!
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/717499,Miliony-dla-ludzi-PO-bedacych-na-panstwowy
AFERA TAKSÓWKOWA
Hofman! Oddaj kasę, przeproś i nie pajacuj
Pan Mariusz Dyśko chciał, by cała Polska się dowiedziała, na co posłowie wydają publiczne pieniądze. Dlatego – gdy żona posła Adama Hofmana z PiS (34 l.) – zapłaciła za kurs jego taksówką kartą należącą do biura poselskiego, powiadomił o tym Fakt. Zadzwoniliśmy do posła Hofmana, by wyjaśnił, jak to się stało, że jego żona korzysta z kart należących do biura. Reakcja była natychmiastowa. Jeszcze tego samego dnia pana Mariusza wezwano na dywanik do korporacji, w której pracuje. Został zwolniony. Panie pośle, myśli pan, że w ten sposób da się zastraszyć Polaków, którzy chcą tępić nadużycia władzy?
Joanna Hofman postanowiła skorzystać z poselskiego przywileju męża i zamówiła kurs taksówką, rozliczając ją na biuro poselskie. Oznacza to, że za taksówkę wszyscy zapłaciliśmy z naszych podatków! Pani Hofmanowa w żadnym wypadku nie wypełniała obowiązków poselskich, a tylko na takie przejazdy posłom wolno brać taksówki, za które płacą z pieniędzy przeznaczonych na działalność biur poselskich.
Taksówkarz pan Mariusz Dyśko – zbulwersowany żenującą postawą pani Hofmanowej – postanowił ujawnić sprawę i zawiadomił o wszystkim naszą redakcję. W czwartek po południu rozmawialiśmy na ten temat z posłem Hofmanem, który tłumaczył, że taksówki rozlicza pod koniec roku i za takie prywatne przejazdy płaci z własnej kieszeni. A żona korzysta z voucherów poselskich, bo tak jest jej wygodniej!
– Zwłaszcza, jak się nie ma akurat gotówki, to jest tak jak korzystanie z karty, też jest wygodniejsze – powiedział nam poseł i oświadczył, że przy podliczaniu taksówek pod koniec roku kursu żony na pewno nie rozliczy z pieniędzy na prowadzenie biura poselskiego. Jak wierzyć w takie zapewnienia, skoro godzinę po tej rozmowie taksówkarz został wezwany na dywanik przez władze korporacji i stracił pracę.
– Zdenerwowałem się, gdy zobaczyłem, że żona posła rozlicza kurs na biuro poselskie. Nie chciałem się z nią kłócić, ale postanowiłem to ujawnić. Teraz to ja jestem ukarany – opowiada nam załamany pan Mariusz.
Poseł Hofman jednak stanowczo zaprzecza, że to on doprowadził do wyrzucenia kierowcy z pracy.
– Nic o tym nie wiem, dowiaduję się o tym w tej chwili od pani – powiedział Faktowi w piątek rano. –Jeżeli ktoś tego pana zwolnił, to korporacja taksówkowa. Nie miałem z tym nic wspólnego, powtarzam, dowiaduję się tego w tej chwili.
– Nic o tym nie wiem, dowiaduję się o tym w tej chwili od pani – powiedział Faktowi w piątek rano. –Jeżeli ktoś tego pana zwolnił, to korporacja taksówkowa. Nie miałem z tym nic wspólnego, powtarzam, dowiaduję się tego w tej chwili.
Jak to jednak możliwe, że kierowca został zwolniony prawie natychmiast po naszej rozmowie z posłem, choć sprawa publicznie jeszcze w ogóle nie była znana? Chyba mało kto uwierzy w takie tłumaczenia. Mało kto także uwierzy w tłumaczenia o rozliczeniach taksówek pod koniec roku – poseł musiałby prowadzić skomplikowana buchalterię, by po wielu miesiącach wiedzieć, którego dnia i z jakiego powodu jego żona brała taksówkę. Dlatego Panie pośle, lepiej, żeby skończył Pan z dziwnymi tłumaczeniami, zapłacił za taksówkę i przeprosił.
Afera taksówkowa Joanny Hofmanowej może nie ujść na sucho jej mężowi. Władze klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości zapowiadają interwencję w tej sprawie. – Będę rozmawiał z posłem Hofmanem o sprawie taksówek i o zwolnieniu z pracy taksówkarza. Sprawa będzie wyjaśniania – powiedział nam szef klubu parlamentarnego PiS poseł Mariusz Błaszczak (45 l.).
Miejmy nadzieję, że sprawa zakończy się ukaraniem posła, a władze klubu doprowadzą do ukrócenia procederu wyłudzania przez rodziny posłów przywilejów należnych tylko parlamentarzystom.
Zobacz, jak pracują posłowie na posiedzeniach komisji
Wstyd nie tylko sobie, ale i Polsce przynoszą!
"Wprost": przyjaciel Sikorskiego dostawał za konsultowanie jego przemówień olbrzymie sumy.
Brytyjski dyplomata i zarazem znajomy Radosława Sikorskiego dostawał za konsultowanie jego wystąpień olbrzymie sumy – podaje "Wprost". Jak czytamy w tygodniku, MSZ przyznaje, że chodzi o średnio 19 tys. zł za poprawki w jednym przemówieniu. Łącznie kosztowały one ponad ćwierć miliona złotych. \
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/wprost-przyjaciel-sikorskiego-dostawal-za-konsultowanie-jego-przemowien-olbrzymie/bs7ey
http://www.fakt.pl/polityka/kaminski-juz-o-godz-13-pije-piwo-i-limuzyna-wraca-do-domu,artykuly,533965.html
http://www.fakt.pl/polityka/kaminski-juz-o-godz-13-pije-piwo-i-limuzyna-wraca-do-domu,artykuly,533965.html
Gigantyczna nagroda dla nowej prezes ZUS! http://www.fakt.pl/polityka/gigantyczna-nagroda-dla-prezes-zus-dostala-28-5-tys-,artykuly,557026.html
Co stało się z wyposażeniem willi Prezydenta?
http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/tak-poslowie-wydaja-nasze-pieniadze/6f6e6cf
To ci co krzyczeli na czerwonych.
OdpowiedzUsuńTamta czerwona burżuazja nie była tak bezczelna jak ci obecni. A złodziei to wtedy zamykano, a nawet wieszano.
UsuńPrecz z POmuną!
OdpowiedzUsuńProbus ! Pozdrawiam Cię i życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńDzięki i wzajemnie!
UsuńMakabra ! Walczyłem o te zmiany które miały przynieść prawo, sprawiedliwość, likwidacje przekupstwa, złodziejstwa, rownych szans itd. Mamy Sikorskiego, Giertycha, Niesiolowskiego, Walese, Nalecza, Gronkiewicz, Tuska, itd. Czasem mysle ze gdyby doszło do karania elit i urzednikow to co najmniej co drugi powinien siedzieć i nie tylko
OdpowiedzUsuńA czemu tam niema nikogo z SLD?
OdpowiedzUsuńJeśli są jakieś dowody przeciw nim, proszę przedstawić.
Usuń