"Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre równiejsze". G. Orwell "Folwark zwierzęcy".
(Wiernie kopiowane z mediów, zmniejszyłem tylko zdjęcia)
Anna Fotyga oburzona kontrolą na gdańskim lotnisku
23 mar, 10:04
ŻG / TVN24.pl
Anna Fotyga,fot.Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Anna Fotyga została poddana kontroli osobistej podczas odprawy na lotnisku w Gdańsku. Jak podaje tvn24.pl, posłanka PiS jest oburzona zachowaniem służb, podobnie jak jej partyjni koledzy z Gdańska, którzy zamierzają wysłać skargę do marszałka województwa pomorskiego.
Jak podaje "Dziennik Bałtycki", wczoraj około godziny 17, Anna Fotyga odprawiała się w na gdańskim lotnisku im. Lecha Wałęsy na lot do
Warszawy. Jak podaje tvn24.pl, gdy przechodziła przez kontrolę
bezpieczeństwa, bramka "zapiszczała". Czytamy, że posłanka zdjęła buty i przeszła przez nią ponownie. Funkcjonariusz Służby Ochrony Lotniska polecił jednak przeprowadzenie "kontroli manualnej".
Jak podaje gazeta, cytowana przez tvn24.pl, doszło do wymiany zdań między Anną Fotygą a funkcjonariuszami, po czym posłanka zastosowała się do ich poleceń. Dla zachowania dyskrecji przyniesiono jej parawan.
Rzecznik prasowy lotniska Michał Dragacz tłumaczy, że parlamentarzystka została poddana rutynowej kontroli, która nie była rewizją. - Sama czynność odbywa się w białych rękawiczkach. Zawsze przez osobę płci tej samej, co osoba kontrolowana. Sprawdzana jest wówczas przede wszystkim zawartość kieszeni, a także czy pod ubraniem nie są ukryte żadne przedmioty niebezpieczne. Nie ma nowy o rozbieraniu - podkreśla Dragacz, cytowany przez tvn24.pl.
Według rzecznika prasowego lotniska, kontrole manualne wykonywane są wtedy, gdy po przejściu przez bramkę zostaną wykryte niepożądane przedmioty. Podkreśla jednak, że bramka, co jakiś czas losowo sygnalizuje konieczność kontroli mimo braku wykrycia zagrożenia.
Była posłanka Anna S. (PiS) jest podejrzana o znieważenie policjantów. Zarzut postawiła jej stołeczna prokuratura. Ona sama przyznała się, odmówiła składania wyjaśnień i wniosła o warunkowe umorzenie śledztwa.
Poinformowała o tym Ewa Jałowiecka-Śliwa, wiceszefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa - Żoliborz. Dodała, że do końca roku prokuratura rozstrzygnie czy umorzyć sprawę, czy też skierować do sądu akt oskarżenia.
W październiku 2010 r. S. zatrzymali policjanci z drogówki, bo rozmawiała podczas jazdy przez telefon komórkowy. Miała wtedy użyć wobec funkcjonariuszy wulgarnych słów. Według Radia ZET, S. miała powiedzieć: "Jestem posłem, możecie mnie w d... pocałować". Miała też wymachiwać legitymacją poselską i odgrażać się, że zwolni policjantów z pracy. Jak podał portal TVP Info, Anna S. od początku twierdziła, że to policjanci byli agresywni, a nie ona. - Usłyszałam natomiast, że jak nie zrobię, co mówią, to mnie skują – mówiła.
Immunitet chroniący posłankę przed postawieniem zarzutów wygasł; nie została ona wybrana do Sejmu nowej kadencji. Dzięki temu prokuratura mogła postawić jej zarzut.
Macierewicz trzy razy przekroczył prędkość. Mandatów nie zapłacił.
06.04.2012
, aktualizacja: 06.04.2012 15:02
Samochód należący
do Antoniego Macierewicza został trzy razy przyłapany na przekroczeniu
dozwolonej prędkości. Jednak poseł nie zapłacił jak do tej pory ani
złotówki za wystawione mandaty. Chroni go immunitet - pisze "Gazeta
Wyborcza".
Policja zwróciła się do marszałka Sejmu z wnioskiem o uchylenie immunitetu. Jednak wiedzie do tego dość skomplikowana procedura i w końcu pierwszy z mandatów uległ przedawnieniu. Zanim do tego doszło, poseł twierdził, że zdjęcia przedstawione mu przez policję z Tomaszowa Maz. są niewyraźne, do tego zasłaniał się lukami w pamięci, bo od zdarzenia "minęło dużo czasu".
W sprawie następnych mandatów policja wysłała kolejne pisma do marszałka Sejmu, lecz "nie otrzymała oficjalnego rozstrzygnięcia". Policjanci są bezradni. - My możemy tylko wysłać wniosek do Sejmu (...). Jeśli immunitet nie zostanie uchylony, stajemy przed ścianą - mówi "GW" insp. Mariusz Sokołowski.
Więcej w "Gazecie Wyborczej" .
Tutaj też o panu pośle: http://www.fakt.pl/polityka/antoni-macierewicz-jezdzi-pod-prad-i-przejezdza-na-czerwonym,artykuly,526755.html
Co robią posłowie z iPadami za nasze pieniądze? Oglądają porno!
Pamiętacie, jak nasz rząd kupił kilka miesięcy temu 500 iPadów
2 dla posłów? Oczywiście urządzenia od Apple zakupiono w słusznym celu.
Miały ułatwić pracę w Sejmie, jak i przyczynić się do oszczędności oraz
ograniczenia negatywnego wpływu na środowisko. Cóż… okazuje się, że
tablety z iOS wykorzystywane są przez posłów również w innych celach, na
przykład do oglądania porno online!
Pod koniec zeszłego roku nasz rząd ogłosił wspaniałomyślne plany
związane z zakupem iPadów 2 dla naszych posłów. Oczywiście transakcja
doszła do skutku, a zapłacono za nią oczywiście z naszych
podatków. iPady kupione przez polski rząd nie są byle jakie. Oczywiście
zdecydowano się na najbardziej wypasiony model z pamięcią o rozmiarze 64
GB i modułami 3G (skoro już kupować, to przecież nie badziewie,
racja?). Szacuje się, że w tym celu popłynęło z naszego budżetu około
półtora miliona złotych! Niemało, przyznacie? Rodzi się jednak pytanie:
czy ten wydatek w ogóle był słuszny?
Tablety Apple kupiono w celu zmniejszenia kosztów drukowania ustaw i innych „papierków”, którym przyglądają się w Sejmie posłowie. Oszczędność ma również iść w parze z ochroną środowiska. Wszak nie marnowane jest już tyle papieru, a jedynie trochę energii elektrycznej. Tablety posłów mają dedykowane aplikacje, które znacznie ułatwiają im pracę. Wszystko byłoby pięknie, gdyby iPady rzeczywiście były wykorzystywane w słusznym celu. Okazuje się, że tak nie jest…
Fakt raportuje, że posłowie zamiast zająć się sprawami ustaw, to oglądają na tabletach… porno w sieci! To nie żart. Na podobnych igraszkach w internecie przyłapano Macieja Wydrzyńskiego – członka Ruchu Palikota, który zamiast zajmować się pracą, to przegląda sobie roznegliżowane modelki (co ciekawe, także modeli).
Dziennikarze Faktu zapytali Wydrzyńskiego do czego używa własny tablet z iOS. Odpowiedział następująco: „najczęściej korzystam z wyszukiwarki, poczty i kalendarza, mamy bardzo fajne aplikacje zainstalowane przez specjalistów. Na tablecie przeglądam ustawy, dokumenty zajmowały bardzo dużo miejsca, a tutaj otwieram tablet i wszystko jest.” Zapomniał jednak dodać, że korzysta również z przeglądarki internetowej, która bardzo ułatwia mu oglądanie roznegliżowanych modelek.
Co na to powiecie? Podoba wam się to jak wykorzystywane są przez posłów iPady kupione za nasze pieniądze? Z pewnością nie, a warto dodać, że zakup tabletów przez rząd został swego czasu mocno skrytykowany. Branża medialna nazywała wtedy pomysł „kupnem zabawek dla posłów”. I rzeczywiście, okazuje się, że iPady służą również w tym celu. Wstyd!
Tablety Apple kupiono w celu zmniejszenia kosztów drukowania ustaw i innych „papierków”, którym przyglądają się w Sejmie posłowie. Oszczędność ma również iść w parze z ochroną środowiska. Wszak nie marnowane jest już tyle papieru, a jedynie trochę energii elektrycznej. Tablety posłów mają dedykowane aplikacje, które znacznie ułatwiają im pracę. Wszystko byłoby pięknie, gdyby iPady rzeczywiście były wykorzystywane w słusznym celu. Okazuje się, że tak nie jest…
Fakt raportuje, że posłowie zamiast zająć się sprawami ustaw, to oglądają na tabletach… porno w sieci! To nie żart. Na podobnych igraszkach w internecie przyłapano Macieja Wydrzyńskiego – członka Ruchu Palikota, który zamiast zajmować się pracą, to przegląda sobie roznegliżowane modelki (co ciekawe, także modeli).
Dziennikarze Faktu zapytali Wydrzyńskiego do czego używa własny tablet z iOS. Odpowiedział następująco: „najczęściej korzystam z wyszukiwarki, poczty i kalendarza, mamy bardzo fajne aplikacje zainstalowane przez specjalistów. Na tablecie przeglądam ustawy, dokumenty zajmowały bardzo dużo miejsca, a tutaj otwieram tablet i wszystko jest.” Zapomniał jednak dodać, że korzysta również z przeglądarki internetowej, która bardzo ułatwia mu oglądanie roznegliżowanych modelek.
Co na to powiecie? Podoba wam się to jak wykorzystywane są przez posłów iPady kupione za nasze pieniądze? Z pewnością nie, a warto dodać, że zakup tabletów przez rząd został swego czasu mocno skrytykowany. Branża medialna nazywała wtedy pomysł „kupnem zabawek dla posłów”. I rzeczywiście, okazuje się, że iPady służą również w tym celu. Wstyd!
Fakt.pl > Polityka ›
Wyrzucili pasażera z samolotu. Marszałek Karapyta zajął miejsce pasażera. Karapyta wyrzucił pasażera z samolotu.
Wyrzucili pasażera, by zrobić miejsce dla marszałka
23.08.2012, 16:13
Niestety w Polsce to może spotkać każdego. Obsługa lotniska w Rzeszowie wyrzuciła z samolotu pasażera z ważnym biletem ponieważ zabrakło miejsca dla marszałka województwa podkarpackiego Mirosława Karapyty
Polityk
w Polsce ma zawsze pierwszeństwo. Takie wrażenie można odnieść czytając
o tej historii. Jest 9:15, lotnisko w Rzeszowie. Na pokład samolotu
wzywani są ostatni pasażerowie udający się w podroż do Warszawy. Tuż
przed wejściem na pokład samolotu jeden z nich zostaje niespodziewanie
zatrzymany. - Byłem już po odprawie, bagaż nadałem, jedną nogą na
schodkach, gdy nagle słyszę komunikat, że jestem wzywany. Była 9.15,
czyli dziesięć minut przed odlotem. Panowie sprawdzający bilety poinformowali mnie, że niestety, nie mogę lecieć - opowiada gazecie.pl pechowy pasażer. - relacjonuje gazecie.pl pasażer.
Kilka
chwil później do samolotu zbliża się polityk PSL marszałek województwa
Podkarpackiego Mirosław Karapyta. To on wsiada na pokład maszyny za
pechowego pasażera. - Nie
wiedziałem, że dojdzie do takiej sytuacji. Mam inne sprawy na głowie
niż pilnowanie rezerwacji. Wziąłem bilet, który leżał na biurku w moim
gabinecie i tyle - mówi gazecie.pl Karapyta.Zwykły Polak który za ciężko zapracowane pieniądze kupił bilet na samolot zostaje na ziemi. W przestworzach szybuje polityk któremu bilety kupują podatnicy. Oto właśnie Polska.
>>>Pamiętacie pijanego posła Pałysa? Nagrali ...
>>>Oto najdroższy pracownik w Polsce. 8 tys. ...
Super Express": Schetyna piraci bo zgłodniał
Kto jeździ najszybciej po Warszawie? – pyta "Super Express".
Dziennik donosi, że na stołecznych ulicach pojawił się "kolejny
rajdowiec z Wiejskiej" – Grzegorz Schetyna, którego wieziono "na
sygnale"… na kolację!
"Kierowca
z Grzegorzem Schetyną pruł nawet 140 kilometrów na godzinę. To prawie
dwa razy tyle, ile jest dozwolone w mieście. Jak się okazało, powód
pośpiechu polityka był wyjątkowo ważny – ssący głód" – czytamy na łamach
tabloidu.
Jak informuje "Super Express", były marszałek Sejmu spieszył się na kolację do eleganckiej restauracji na Saskiej Kępie. Dziennik podpatrzył, że w menu restauracji, której kucharze gotowali m.in. dla Aleksandra Kwaśniewskiego, Jarosława Kaczyńskiego i Yoko Ono, znajdują się m.in. winniczki z borowikami i polska gruszka klapsa z kozim serem na łożu z litewskiego kindziuka.
Minister Jurgiel to pirat drogowy!
http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/minister-krzysztof-jurgiel-jest-piratem-drogowym/kgy8vrw
Jak informuje "Super Express", były marszałek Sejmu spieszył się na kolację do eleganckiej restauracji na Saskiej Kępie. Dziennik podpatrzył, że w menu restauracji, której kucharze gotowali m.in. dla Aleksandra Kwaśniewskiego, Jarosława Kaczyńskiego i Yoko Ono, znajdują się m.in. winniczki z borowikami i polska gruszka klapsa z kozim serem na łożu z litewskiego kindziuka.
Minister Jurgiel to pirat drogowy!
http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/minister-krzysztof-jurgiel-jest-piratem-drogowym/kgy8vrw
REKLAMA
Więcej na ten temat w "Super Expressie".
(Super Express, TR)
PS. Zapewne dalszy ciąg nastąpi. Do wyborów daleko.
Nastąpił!
Więcej na ten temat w "Super Expressie".
(Super Express, TR)
PS. Zapewne dalszy ciąg nastąpi. Do wyborów daleko.
Nastąpił!
PE nie wierzy, że można jeździć tak szybko jak Jacek Kurski
dzisiaj, 08:31
Jacek Kurski, fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta
Jacek Kurski znów ma kłopoty. Urzędnicy PE zakwestionowali
rozliczenie jego podróży do Brukseli, bo nie wierzą, że dystans 840
kilometrów można pokonać tak szybko. - Jak to możliwe? Przecież to
banalnie proste - utrzymuje eurodeputowany dla "Newsweeka".
Europoseł Solidarnej Polski jest znany ze swojej brawurowej jazdy samochodem.
W przeszłości był już kilkakrotnie karany za łamanie przepisów
drogowych, a głośno było o tym, jak dołączył się do jadącego przed nim
konwoju Centralnego Biura Śledczego.
Ostatnio prasę obiegły zdjęcia jego BMW X5 zaparkowanego na trawniku tuż obok komisariatu policji. - Rozumiem, że żaden inny poseł, europoseł ani senator, nie popełnia żadnych wykroczeń drogowych, tylko Jacek Kurski - ironizował wówczas w rozmowie z Onetem.
Kurski: To absurdalna nagonka. Nie macie ważniejszych tematów?
Teraz, jak podaje "Newsweek", jego podróżami z Polski do Brukseli zainteresowali się urzędnicy Parlamentu Europejskiego. Uważają, że 6 godzin i 17 minut to za mały, by przebyć dystans 840 kilometrów.
Co na to Kurski? Jest zdziwiony i przypomina, że w Niemczech nie ma ograniczeń na autostradach.
- Nie ukrywam, że z tego korzystam - mówi. Zapowiada też, że udowodni swoje racje i przedstawić zdjęcia licznika i przejścia granicznego zrobione podczas kolejnej podróży.
("Newsweek",GK).
PS 2.
Szczerze życzę panu eurodeputowanemu, żeby udowodnił wszystkim, iż tę odległość da się przejechać w tym czasie i bez naruszania przepisów drogowych. Bo to wstyd nie tylko dla niego. Wstyd dla Polski!
Ostatnio prasę obiegły zdjęcia jego BMW X5 zaparkowanego na trawniku tuż obok komisariatu policji. - Rozumiem, że żaden inny poseł, europoseł ani senator, nie popełnia żadnych wykroczeń drogowych, tylko Jacek Kurski - ironizował wówczas w rozmowie z Onetem.
REKLAMA
Teraz, jak podaje "Newsweek", jego podróżami z Polski do Brukseli zainteresowali się urzędnicy Parlamentu Europejskiego. Uważają, że 6 godzin i 17 minut to za mały, by przebyć dystans 840 kilometrów.
Co na to Kurski? Jest zdziwiony i przypomina, że w Niemczech nie ma ograniczeń na autostradach.
- Nie ukrywam, że z tego korzystam - mówi. Zapowiada też, że udowodni swoje racje i przedstawić zdjęcia licznika i przejścia granicznego zrobione podczas kolejnej podróży.
("Newsweek",GK).
PS 2.
Szczerze życzę panu eurodeputowanemu, żeby udowodnił wszystkim, iż tę odległość da się przejechać w tym czasie i bez naruszania przepisów drogowych. Bo to wstyd nie tylko dla niego. Wstyd dla Polski!
Tutaj też o panu Kurskim, plus opinie internautów: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/faktpl-kurski-znow-szaleje-na-drodze,1,5413601,wiadomosc.html
Posłanka chciałaby aby dla posłów kolejarze rezerwowali pewną pulę biletów. Zwykli pasażerowie mogliby je kupić dopiero na 2–3 godziny przed odjazdem pociągu i to tylko wtedy, gdy będzie pewne, że żaden poseł się po nie nie zgłosi. Ale to jeszcze nic. Posłanka Witek nie zamierza obijać się w wagonie o innych pasażerów, chce mieć cały przedział dla siebie. – Tak żebym ja miała przedział dla siebie, bo ja też pracuję przez ileś tam czasu. Komfort pracy też bym chciała (...) bo w tym wieku to już muszę nogi wyłożyć – brzydko mówiąc, bo siedzenie 9 godzin to już jest nie na moje (...), to może młoda osoba – opowiada Witek.
Okazuje się zresztą, że chociaż posłanka jedzie sama to Kancelaria Sejmu i tak płaci PKP za cały przedział.
– Jak ja wypisuje tutaj zlecenie to Kancelaria Sejmu płaci za jednego posła całym przedziałem. Państwo nic nie tracicie. Ja tylko mówiłam, że jak nie było dla posłów całych przedziałów to myśmy byli z panią poseł Zalewską w jednym przedziale – trudno. Komfort trochę gorszy, bo jedna śpi, druga nie i wzajemnie sobie przeszkadzamy. Ale jak jedzie poseł i posłanka to do jednego przedziału już nie wejdą. Bo jeżeli chodzi za zapłacenie to Kancelaria Sejmu płaci PKP jak za cały przedział. Więc nie można nas tutaj upychać – opowiada „Hrabina” Witek. Tylko patrzeć, jak któryś z posłów zażąda dla siebie całego samolotu.
>>>Posłanka chciała uciec z Sejmu helikopterem
>>>Tak szybko upaśli się nam posłowie. ...
[Bartłomiej Łęczek]
Ciąg dalszy - "Politycy obłudnicy" http://wiadomosci.onet.pl/wiadomosci/politycy-obludnicy,5321257,13246677,fotoreportaz-maly.html
"Fakt": premier gnał 140 km/h do telewizji
22 minuty temu
Donald Tusk, fot. PAP/Radek Pietruszka
Szef rządu odbył rajd i po programach, i po ulicach Warszawy. Jak
donosi dziennik "Fakt", limuzyna premiera pędziła przez stolicę aż 140
kilometrów na godzinę, a co więcej – bez włączonych kogutów i
sygnalizacji dźwiękowej.
"Poparcie dla rządu i premiera spada w zastraszającym tempie. Sytuację
stara się osobiście ratować Donald Tusk. Właśnie po to urządził w
poniedziałek rajd po telewizjach" – czytamy na łamach tabloidu.
Premier po raz pierwszy od bardzo dawna przyjął zaproszenia do dwóch audycji telewizyjnych – "Kropki nad i" w TVN24 i "Tomasz Lis na żywo" w TVP2. Niestety – jak zauważa gazeta – oba programy nadawane są jeden po drugim, Tusk miał więc mało czasu, aby przemieścić się między siedzibami telewizji.
"Ten problem rozwiązali jednak funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu" – pisze "Fakt". Według gazety pojazd prowadzony przez oficera BOR pędził przez stolicę aż 140 kilometrów na godzinę.
"Kolumna jechała bez włączonych kogutów, a mimo to żaden patrol policji nie znalazł się w pobliżu, aby zatrzymać ten rajd" – zaznacza tabloid.
Dziennik ocenia, że gdyby zwykły kierowca chciał powtórzyć ten wyczyn, musiałby się liczyć z wysokim mandatem (co najmniej 500 zł za przekroczenie prędkości i kolejne 500 zł za przejechanie na czerwonym świetle), a także co najmniej 16 punktami karnymi.
Więcej na ten temat w "Fakcie"
("Fakt", TR)
I jeszcze raz: http://www.fakt.pl/Premier-Donald-Tusk-tez-lamie-przepisy,artykuly,202310,1.html
Poprzedniemu też zdarzyło się:
Wiadomości Archiwum
To niejedyne przekroczenie przepisów na koncie kierowcy
Kaczyńskiego. Na kilkunastu kilometrach kilka razy wyprzedzał na
podwójnej linii ciągłej i zmuszał jadące z naprzeciwka samochody do zjechania na pobocze.
Politycy PiS nie widza nic złego w szaleńczej jeździe limuzyny prezesa. - Bądźcie bardziej obiektywni, nagrajcie pozostałych liderów. Taka jednostronność źle świadczy o polskich mediach. - strofował dziennikarzy Adam Lipiński.
Jeszcze ostrzej zareagował Adam Hofman: - Zakłada pan, że to prezes, a ja nie wiem czyje to auto. Co tu komentować - pojechaliście za prezesem i nagraliście licznik w samochodzie. No brawo! - powiedział poseł PiS.
Zobacz, jak pędzi limuzyna Kaczyńskiego >>>
Premier po raz pierwszy od bardzo dawna przyjął zaproszenia do dwóch audycji telewizyjnych – "Kropki nad i" w TVN24 i "Tomasz Lis na żywo" w TVP2. Niestety – jak zauważa gazeta – oba programy nadawane są jeden po drugim, Tusk miał więc mało czasu, aby przemieścić się między siedzibami telewizji.
"Ten problem rozwiązali jednak funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu" – pisze "Fakt". Według gazety pojazd prowadzony przez oficera BOR pędził przez stolicę aż 140 kilometrów na godzinę.
"Kolumna jechała bez włączonych kogutów, a mimo to żaden patrol policji nie znalazł się w pobliżu, aby zatrzymać ten rajd" – zaznacza tabloid.
Dziennik ocenia, że gdyby zwykły kierowca chciał powtórzyć ten wyczyn, musiałby się liczyć z wysokim mandatem (co najmniej 500 zł za przekroczenie prędkości i kolejne 500 zł za przejechanie na czerwonym świetle), a także co najmniej 16 punktami karnymi.
Więcej na ten temat w "Fakcie"
("Fakt", TR)
I jeszcze raz: http://www.fakt.pl/Premier-Donald-Tusk-tez-lamie-przepisy,artykuly,202310,1.html
Poprzedniemu też zdarzyło się:
Wybory 2011. Kaczyński wracał z konwencji jak pirat drogowy. 140 km/h, wyprzedzanie na ciągłej
30.08.2011
, aktualizacja: 30.08.2011 08:22
Limuzyna Kaczyńskiego wyprzedza na podwójnej ciągłej. (fot. TVN 24)
Wyprzedzanie na
podwójnej ciągłej, 140 km/h na liczniku na terenie zabudowanym - tak
wracał z konwencji PiS we Wrocławiu Jarosław Kaczyński. Pędzącą limuzynę
prezesa nagrali dziennikarze TVN24.
Prezes PiS i jego ochrona wracali z sobotniej konwencji partii dwoma samochodami. Kierowcy obu aut nie liczyli się z przepisami ruchu drogowego, co zarejestrowały kamery TVN
24. Licznik w samochodzie dziennikarzy, którzy jechali za limuzyną
Kaczyńskiego pokazał 140 km/h. To dwa razy więcej niż dopuszczalna
prędkość na trasie, która jechał prezes.Politycy PiS nie widza nic złego w szaleńczej jeździe limuzyny prezesa. - Bądźcie bardziej obiektywni, nagrajcie pozostałych liderów. Taka jednostronność źle świadczy o polskich mediach. - strofował dziennikarzy Adam Lipiński.
Jeszcze ostrzej zareagował Adam Hofman: - Zakłada pan, że to prezes, a ja nie wiem czyje to auto. Co tu komentować - pojechaliście za prezesem i nagraliście licznik w samochodzie. No brawo! - powiedział poseł PiS.
Zobacz, jak pędzi limuzyna Kaczyńskiego >>>
Posłanka Elżbieta Witek w pociągu. Posłanka chce przedziału dla siebie. Posłanka w rozmowie z PKP
Skandal! Posłanka PiS chce pociągu tylko dla siebie!
26.10.2012, 05:35
Brudne, zatłoczone wagony. Tak pociągami jeżdżą zwykli Polacy. Za to posłowie mają wygodne, darmowe miejscówki. Ale mało im! Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Elżbieta „Hrabina” Witek (55 l.) chciałaby, żeby rezerwować dla niej cały przedział. - Bo w moim wieku to już muszę nogi wyłożyć - usłyszeliśmy od Witek.
Brudne,
zatłoczone wagony. Tak pociągami jeżdżą zwykli Polacy. Za to posłowie
mają wygodne, darmowe miejscówki. Ale mało im! Posłanka Prawa i
Sprawiedliwości Elżbieta „Hrabina” Witek (55 l.) chciałaby, żeby
rezerwować dla niej cały przedział. – Bo w tym wieku to już muszę nogi wyłożyć – usłyszeliśmy od Witek.
Zaczęło się od tego, że posłanka poskarżyła się w Sejmie na kolejarzy. Gdy raz jechała do Warszawy zabrakło dla niej miejsca... w wagonie sypialnym. Chcieliśmy dowiedzieć się czegoś więcej o tym "koszmarze". Zadzwoniliśmy do Witek podając się za pracownika kolei. To wystarczyło, żeby posłanka wylała nam wszystkie swoje żale. Uszom nie wierzyliśmy w to co usłyszeliśmy!
Posłanka Witek kilka razy w miesiącu dojeżdża z
Jaworzyny Śląskiej do Warszawy pociągiem Karkonosze. Za bilet posłanki
płacą podatnicy. I zamiast się z tego się cieszyć, ona narzeka.
– (...) To nie chodzi o to, żeby cały wagon dla nas zarezerwować, ale
przynajmniej te dwa przedziały – stawia twarde warunki „Hrabina” Witek. Zaczęło się od tego, że posłanka poskarżyła się w Sejmie na kolejarzy. Gdy raz jechała do Warszawy zabrakło dla niej miejsca... w wagonie sypialnym. Chcieliśmy dowiedzieć się czegoś więcej o tym "koszmarze". Zadzwoniliśmy do Witek podając się za pracownika kolei. To wystarczyło, żeby posłanka wylała nam wszystkie swoje żale. Uszom nie wierzyliśmy w to co usłyszeliśmy!
Posłanka chciałaby aby dla posłów kolejarze rezerwowali pewną pulę biletów. Zwykli pasażerowie mogliby je kupić dopiero na 2–3 godziny przed odjazdem pociągu i to tylko wtedy, gdy będzie pewne, że żaden poseł się po nie nie zgłosi. Ale to jeszcze nic. Posłanka Witek nie zamierza obijać się w wagonie o innych pasażerów, chce mieć cały przedział dla siebie. – Tak żebym ja miała przedział dla siebie, bo ja też pracuję przez ileś tam czasu. Komfort pracy też bym chciała (...) bo w tym wieku to już muszę nogi wyłożyć – brzydko mówiąc, bo siedzenie 9 godzin to już jest nie na moje (...), to może młoda osoba – opowiada Witek.
Okazuje się zresztą, że chociaż posłanka jedzie sama to Kancelaria Sejmu i tak płaci PKP za cały przedział.
– Jak ja wypisuje tutaj zlecenie to Kancelaria Sejmu płaci za jednego posła całym przedziałem. Państwo nic nie tracicie. Ja tylko mówiłam, że jak nie było dla posłów całych przedziałów to myśmy byli z panią poseł Zalewską w jednym przedziale – trudno. Komfort trochę gorszy, bo jedna śpi, druga nie i wzajemnie sobie przeszkadzamy. Ale jak jedzie poseł i posłanka to do jednego przedziału już nie wejdą. Bo jeżeli chodzi za zapłacenie to Kancelaria Sejmu płaci PKP jak za cały przedział. Więc nie można nas tutaj upychać – opowiada „Hrabina” Witek. Tylko patrzeć, jak któryś z posłów zażąda dla siebie całego samolotu.
>>>Posłanka chciała uciec z Sejmu helikopterem
>>>Tak szybko upaśli się nam posłowie. ...
[Bartłomiej Łęczek]
Ciąg dalszy - "Politycy obłudnicy" http://wiadomosci.onet.pl/wiadomosci/politycy-obludnicy,5321257,13246677,fotoreportaz-maly.html
Piechociński pędził autem z prędkością 170 km/h
56 minut temu
Nowemu wicepremierowi wystarczyło kilkadziesiąt godzin na
rządowym stołku, by poczuć się jak pan na drodze – donosi dziennik
"Fakt". Limuzyna z Januszem Piechocińskim gnała 170 kilometrów na
godzinę na spotkanie z górnikami.
W miniony weekend minister gospodarki udał się z wizytą na Śląsk. Towarzyszyli mu funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, którzy swoim samochodach
torowali drogę limuzynie Piechocińskiego. Włączyli koguty i gnali po
gierkówce. Jak donosi "Fakt", w miejscu, gdzie można jechać co najwyżej
70 km/h ministerialna kolumna pędziła nawet 170 km/h.
Gazeta przypomina, że gdyby policyjny patrol przyłapał zwykłego kierowcę na takim przekroczeniu prędkosci, ukarałby go 500-złotowym mandatem i 10 punktami karnymi.
Kierowcy Piechocińskiego nie muszą się jednak obawiać żadnych
konsekwencji. – Funkcjonariusze BOR mają prawo stosować sygnał świetlny w
sytuacjach określonych przepisami. Wtedy samochód staje się pojazdem uprzywilejowanym – powiedział "Faktowi" rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz.
Jak informuje "Fakt" również posłowie mają względny spokój z mandatami. Wszystko przez to, że wciąż "święte krowy z Wiejskiej" chroni immunitet. Obietnice zmiany tej sytuacji składał jeszcze Bronisław Komorowski, gdy był marszałkiem Sejmu. Niestety do dzisiaj nie wiele się zmieniło.
Czytaj więcej na ten temat: Posłowie jak święte krowy. Mandatów nie płacą
("Fakt"/Onet, TR)
I znów ten pan.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/janusz-piechocinski-lamie-przepisy-drogowe,1,5396547,wiadomosc.html
Gazeta przypomina, że gdyby policyjny patrol przyłapał zwykłego kierowcę na takim przekroczeniu prędkosci, ukarałby go 500-złotowym mandatem i 10 punktami karnymi.
REKLAMA
Jak informuje "Fakt" również posłowie mają względny spokój z mandatami. Wszystko przez to, że wciąż "święte krowy z Wiejskiej" chroni immunitet. Obietnice zmiany tej sytuacji składał jeszcze Bronisław Komorowski, gdy był marszałkiem Sejmu. Niestety do dzisiaj nie wiele się zmieniło.
Czytaj więcej na ten temat: Posłowie jak święte krowy. Mandatów nie płacą
("Fakt"/Onet, TR)
I znów ten pan.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/janusz-piechocinski-lamie-przepisy-drogowe,1,5396547,wiadomosc.html
http://wiadomosci.onet.pl/wiadomosci/przepisy-maja-za-nic-politycy-to-swiete-krowy,5365012,13372192,fotoreportaz-maly.html
"SE": Rządowy bus wozi córkę ministra
Czwartek, 10 stycznia (07:58)
Rządowy bus odwozi do szkoły córkę ministra Jacka Cichockiego i dzieci jego sąsiadów - donosi "Super Express".
Minister Jacek Cichocki, fot. S. Kowalczuk /East News
"Kiedy minister spraw wewnętrznych zażyczył sobie, by prócz eleganckiej limuzyny BMW serii 7 przydzielono mu także do dyspozycji busa, w ministerstwie zapanowało zdumienie" - czytamy w gazecie. Jak ustalił "SE", mercedes viano został zakupiony przez BOR przy okazji prezydencji Polski w UE. Podczas uroczystości woził polskich i i zagranicznych gości.
Teraz - jak sprawdził "Super Express" - służbowa furgonetka z funkcjonariuszami BOR co dzień rano podjeżdża pod dom ministra i zabiera jego córkę. Zdarza się, że po drodze do busa wsiadają jeszcze dzieci sąsiadów.
BOR nie chciał komentować sprawy, jego rzecznik potwierdził jedynie w rozmowie z gazetą, że to rzeczywiście samochód należący do biura. Od szefa MSW też nie udało się "SE" uzyskać komentarza, gdyż minister był w drodze do Zakopanego na naradę z kierownictwem policji.
INTERIA.PL/Super Express
I kolejne "kwiatki":
http://www.fakt.pl/Poslowie-piraci-mandatow-nie-placa-FOTO,artykuly,101402,1.html
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,10196945,Wybory_2011__Kaczynski_wracal_z_konwencji_jak_pirat.html
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/fakt-oleksy-zablokowal-miasto,1,5409805,wiadomosc.html
Oraz przysłany przez internautę "mixi". Dziękuję!
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-piraci-drogowi-z-sejmu-vi-kadencji,nId,361588
"SE": Rządowy bus wozi córkę ministra
Czwartek, 10 stycznia (07:58)
Rządowy bus odwozi do szkoły córkę ministra Jacka Cichockiego i dzieci jego sąsiadów - donosi "Super Express".
Minister Jacek Cichocki, fot. S. Kowalczuk /East News
"Kiedy minister spraw wewnętrznych zażyczył sobie, by prócz eleganckiej limuzyny BMW serii 7 przydzielono mu także do dyspozycji busa, w ministerstwie zapanowało zdumienie" - czytamy w gazecie. Jak ustalił "SE", mercedes viano został zakupiony przez BOR przy okazji prezydencji Polski w UE. Podczas uroczystości woził polskich i i zagranicznych gości.
Teraz - jak sprawdził "Super Express" - służbowa furgonetka z funkcjonariuszami BOR co dzień rano podjeżdża pod dom ministra i zabiera jego córkę. Zdarza się, że po drodze do busa wsiadają jeszcze dzieci sąsiadów.
BOR nie chciał komentować sprawy, jego rzecznik potwierdził jedynie w rozmowie z gazetą, że to rzeczywiście samochód należący do biura. Od szefa MSW też nie udało się "SE" uzyskać komentarza, gdyż minister był w drodze do Zakopanego na naradę z kierownictwem policji.
INTERIA.PL/Super Express
I kolejne "kwiatki":
http://www.fakt.pl/Poslowie-piraci-mandatow-nie-placa-FOTO,artykuly,101402,1.html
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,10196945,Wybory_2011__Kaczynski_wracal_z_konwencji_jak_pirat.html
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/fakt-oleksy-zablokowal-miasto,1,5409805,wiadomosc.html
Oraz przysłany przez internautę "mixi". Dziękuję!
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-piraci-drogowi-z-sejmu-vi-kadencji,nId,361588
Wypowiedzieli wojnę kierowcom, a sami łamią prawo
Wąska droga przez park przy Agrykoli w centrum Warszawy. Z boku
znak wielki jak krowa – czerwona obwódka, w środku białe. To zakaz
wjazdu. Pod nim adnotacja: "Nie dotyczy służb miejskich i rowerów". Ale
co tam! Ministrowie rządu, którzy wypowiedzieli wojnę kierowcom łamiącym
przepisy, jadą na skróty przez park, jakby ich ten znak nie dotyczył!
Radosław Sikorski, fot. AFP
Czy rządowa limuzyna to pojazd
służby miejskiej oczyszczający drogi albo opróżniający kosze na śmieci?
Nie! Czy rządowa limuzyna jest rowerem? Nie! A pomimo tego luksusowe samochody z ministrami rozpędzone jeżdżą drogami, po których mogą poruszać się tylko rowerzyści i pojazdy
służb miejskich. Ministrowie Radosław Sikorski oraz Michał Boni
skracają sobie podróż po zakorkowanej Warszawie jeżdżąc Agrykolą – aleją
spacerową prowadzącą wzdłuż Parku Łazienkowskiego. Jakim prawem? Tego
nikt nie wie.
Kilka minut krócej
We wtorek aleją spacerową w rządowej limuzynie podróżował Michał Boni, człowiek odpowiedzialny za cyfryzację i administrację. Było wczesne popołudnie, zaraz po zakończeniu posiedzenia rządu. Skrót to łakomy kąsek – można nim dostać się w pobliże ulicy Czerniakowskiej bardzo szybko. Droga mierzy 850 metrów. A jazda bez skrótu? To "aż" 2,1 km! Ponad dwa razy więcej. Kilka minut zaoszczędzonego czasu. Pewnie bezcennego dla ciężko pracujących ministrów.
Wygodnicki Sikorski
Nauczyliśmy jeździć Inspektora od radarów
Dzień później przez Agrykolę pojechał w ministerialnej limuzynie – tyle, że w drugą stronę – Radosław Sikorski. Z radiowej Trójki na ul. Myśliwieckiej do siedziby resortu w Alei Szucha tędy byłoby najbliżej. Byłoby, gdyby wolno było tędy jeździć. Ale nie wolno.
Po 500 zł proszę
Ministrom przypominamy więc, że znak zakazu wjazdu ich też dotyczy. Warto więc może zwrócić na niego uwagę? Obu panom ministrom przypominamy także, że za wjechanie w drogę z zakazem wjazdu należy się 500 złotych mandatu i 5 punktów karnych. Po te 500 złotych mogliby przynajmniej przekazać na cel charytatywny.
– Kiedy słyszymy o niebezpiecznych kierowcach
to nie myślimy o sobie. Wydaje nam się, że to ci, którzy jadą szybciej
niż my. Nie zastanawiamy się nad własnym zachowaniem w ruchu drogowym –
perorował niedawno Andrzej Maciejewski. Święte słowa, w dodatku okazały
się boleśnie prawdziwe.
Zobacz też: Przerażająca buta władzy! Oto trzynastki urzędników
Patrol Faktu namierzył służbową skodę, którą podróżuje Maciejewski. Piękna, potężna limuzyna
z włączonym silnikiem czekała na notabla pod budynkiem Ministerstwa
Transportu. Kiedy tylko Maciejewski wsiadł do cieplutkiego auta, kierowca
ruszył z kopyta. Gmach przy ulicy Tytusa Chałubińskiego, gdzie rządzi
minister transportu Sławomir Nowak dzieli od siedziby GDDKiA 1,7
kilometra.
Trzeba się naprawdę postarać, by na tak krótkim odcinku rozwinąć prędkość 99 kilometrów na godzinę. Limuzyna wiceszefa GDDKiA skręciła w Aleje Jerozolimskie, kierowca od razu wjechał na bus pas i mocniej docisnął gaz. Wprawdzie bus pas na tym odcinku wyłączony jest dla ruchu samochodowego tylko w pewnych godzinach, ale obowiązuje tutaj ograniczenie prędkości do 50 kilometrów na godzinę.
Jak ma się dwukrotne przekroczenie prędkości przez kierowcę Maciejewskiego do zasad bezpieczeństwa? A jeszcze nie tak dawno podczas konferencji „Stan bezpieczeństwa na polskich drogach” Maciejewski wymądrzał się: – Spadek poniżej 4000 osób zabitych na drogach to praca wielu służb i instytucji. Dobrze, że osiągamy efekt spadku liczby wypadków, tylko żeby osiągnąć założenia, konieczna jest dalsza praca – mówił wiceszef GDDKIA. A może by tak zacząć od pracy nad sobą?
Czytaj więcej: Szef od dróg gna 99 km/h bus pasem
Kilka minut krócej
We wtorek aleją spacerową w rządowej limuzynie podróżował Michał Boni, człowiek odpowiedzialny za cyfryzację i administrację. Było wczesne popołudnie, zaraz po zakończeniu posiedzenia rządu. Skrót to łakomy kąsek – można nim dostać się w pobliże ulicy Czerniakowskiej bardzo szybko. Droga mierzy 850 metrów. A jazda bez skrótu? To "aż" 2,1 km! Ponad dwa razy więcej. Kilka minut zaoszczędzonego czasu. Pewnie bezcennego dla ciężko pracujących ministrów.
Wygodnicki Sikorski
Nauczyliśmy jeździć Inspektora od radarów
Dzień później przez Agrykolę pojechał w ministerialnej limuzynie – tyle, że w drugą stronę – Radosław Sikorski. Z radiowej Trójki na ul. Myśliwieckiej do siedziby resortu w Alei Szucha tędy byłoby najbliżej. Byłoby, gdyby wolno było tędy jeździć. Ale nie wolno.
Po 500 zł proszę
Ministrom przypominamy więc, że znak zakazu wjazdu ich też dotyczy. Warto więc może zwrócić na niego uwagę? Obu panom ministrom przypominamy także, że za wjechanie w drogę z zakazem wjazdu należy się 500 złotych mandatu i 5 punktów karnych. Po te 500 złotych mogliby przynajmniej przekazać na cel charytatywny.
Szef od dróg gna 99 km/h bus pasem
Wielokrotnie publicznie mówił o tym, jak ważne dla poprawy
bezpieczeństwo na drogach jest odpowiedzialne zachowanie kierowców.
Andrzej Maciejewski, wiceszef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i
Autostrad apelował i pouczał innych, a sam podstawowe zasady
bezpieczeństwa w ruchu ma za nic. Patrol Faktu przyłapał go, jak z
prędkością dochodzącą do 100 km/h pędził służbową limuzyną zatłoczonymi
ulicami Warszawy.
fot. Fakt.pl
Zobacz też: Przerażająca buta władzy! Oto trzynastki urzędników
REKLAMA
Trzeba się naprawdę postarać, by na tak krótkim odcinku rozwinąć prędkość 99 kilometrów na godzinę. Limuzyna wiceszefa GDDKiA skręciła w Aleje Jerozolimskie, kierowca od razu wjechał na bus pas i mocniej docisnął gaz. Wprawdzie bus pas na tym odcinku wyłączony jest dla ruchu samochodowego tylko w pewnych godzinach, ale obowiązuje tutaj ograniczenie prędkości do 50 kilometrów na godzinę.
Jak ma się dwukrotne przekroczenie prędkości przez kierowcę Maciejewskiego do zasad bezpieczeństwa? A jeszcze nie tak dawno podczas konferencji „Stan bezpieczeństwa na polskich drogach” Maciejewski wymądrzał się: – Spadek poniżej 4000 osób zabitych na drogach to praca wielu służb i instytucji. Dobrze, że osiągamy efekt spadku liczby wypadków, tylko żeby osiągnąć założenia, konieczna jest dalsza praca – mówił wiceszef GDDKIA. A może by tak zacząć od pracy nad sobą?
Czytaj więcej: Szef od dróg gna 99 km/h bus pasem
Joanna Mucha piratem drogowym?
(skopiowane z Onet.ofsajd)
Minister transportu Sławomir Nowak nazywa kierowców
"bandytami drogowymi", a jego koleżanka z rządu Joanna Mucha jechała po
Warszawie 100 km/h. Choć dozwolona prędkość była dwukrotnie niższa...
Ministra sportu Joanna Mucha bierze przykład ze
swoich rządowych kolegów i samego premiera Donalda Tuska. Wsiadając do
służbowej limuzyny zapomina o całym świecie i gna przez miasto na
złamanie karku, kompletnie nie zwracając uwagi na bezpieczeństwo innych
kierowców. Dowód? Przyłapaliśmy Muchę, jak pędziła na lotnisko z
prędkością 100 km/h! Jak to możliwe, że nie wzięła sobie do serca słów
szefa resortu transportu? Profesorskim tonem beształ polskich kierowców
za niebezpieczną jazdę i nazwał ich "drogowymi bandytami". Tłumaczył, że
jedynie setki fotoradarów mogą poprawić sytuację. Jak widać rządowa
świta nie bierze tego do siebie. Szef rządu wraz ze swymi ministrami
wychodzą z prostego założenia – przepisy i mandaty są dla szaraków, nie
dla nas.
Polecamy także - Fakt.pl: Arcybiskup upił też delegację Komorowskiego
Normalka! Kurski jedzie na czerwonym
Aż
trudno uwierzyć w to, że inteligentny, oczytany europoseł Jacek Kurski,
który powinien świecić przykładem, tak często łamie przepisy na drodze!
Nieraz opisywaliśmy jego wyczyny! Ale najwyraźniej dla polityka
Solidarnej Polski kodeks drogowy nie istnieje, a kolejne wykroczenia są
po prostu normą! Mamy świeży dowód. Kilka dni temu poseł w drodze na
nagranie w telewizji przejechał na pięciu czerwonych światłach! To cud,
że nikomu nic się nie stało!
Tymczasem Kurski był wczoraj wręcz oburzony tym, że europarlament uchylił mu immunitet, a oszczędzono europosłankę Małgorzatę Handzlik (49 l.). Tej byłej posłance PO zarzuca się przedstawienie fałszywych dokumentów w celu otrzymania zwrotu kosztów za kurs językowy. Europosłanka tłumaczyła, że "nie miała w ręku" 1400 euro, o których przywłaszczenie jest podejrzana, i że może chodzić o błąd w dokumentach. Z kolei Kurski ma odpowiedzieć za to, że w styczniu 2012 roku w Elblągu złamał zakaz skrętu w lewo i przejechał podwójną ciągłą. - Jaruzelski niewinny, Sawicka niewinna... - irytował się na gorąco Kurski. Być może ubodło go, że europarlament odpuścił jego koleżance z poselskich ław...
Obok prezentujemy zdjęcia sprzed paru dni. Poseł jeździ na czerwonym. Taki pirat z SP.
Pan poseł Wipler: http://fakt.onet.pl/posel-przemyslaw-wipler-lamie-przepisy-drogowe-jezdzi-jak-pirat,artykuly,427925,1.html
http://moto.onet.pl/aktualnosci/ministra-pracy-wozi-az-19-kierowcow/e59k4
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/policja-posel-nie-zatrzymal-sie-do-kontroli-i-grozil-penkalski-zaprzecza/7d4sw
http://www.fakt.pl/michal-kaminski-jedzie-do-lublina,artykuly,450357,1.html
http://www.fakt.pl/polityka/kurski-w-bmw-kurski-pirat-kurski-pedzi-150-km-h-,artykuly,475910.html
http://www.fakt.pl/polityka/posel-adam-hofman-lamie-przepisy-drogowe,artykuly,490946.html
Bogdan Borusewicz lata średnio co trzy dni
Prawie 400 tys. złotych kosztowały loty marszałka Senatu Bogdana
Borusewicza (PO) na trasie praca - dom - praca - pisze "Super Express".
"SE" otrzymał od Kancelarii Senatu zestawienie rejsowych lotów Bogdana
Borusewicza na trasie Warszawa - Gdańsk - Warszawa. Lista zawiera loty
odbyte przez polityka PO od 2007 r. do stycznia 2013 r.
Z zestawienia wynika, że w ciągu sześciu lat Borusewicz skorzystał z lotów rejsowych 713 razy. Jak wyliczył "SE", marszałek z PO latał więc średnio co trzy dni. Najwięcej przelotów - 156 - Borusewicz zaliczył w 2011 r.
Kancelaria Senatu podała, że koszt jednego przelotu Borusewicza to ok. 511-538 zł. 713 lotów kosztowało więc ok. 364 tys. - 383 tys. zł.
- Wszystkie przeloty były służbowe i wiązały się z wykonywaniem mandatu senatora i obowiązków marszałka Senatu - oświadczył Zdzisław Iwanicki, wicedyrektor gabinetu marszałka Senatu.
Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora w art. 43 stwierdza, że "Poseł i senator ma prawo, na terenie kraju, do bezpłatnego przejazdu środkami publicznego transportu zbiorowego oraz przelotów w krajowym przewozie lotniczym, a także do bezpłatnych przejazdów środkami publicznej komunikacji miejskiej".
Rozporządzenie ministra infrastruktury z 28 grudnia 2001 r. w sprawie trybu korzystania przez posłów i senatorów z bezpłatnych przejazdów i przelotów na terenie kraju wskazuje Polskie Linie Lotnicze LOT S.A. jako zapewniające przewóz parlamentarzystów na trasach krajowych.
zew, "Super Express"
Z zestawienia wynika, że w ciągu sześciu lat Borusewicz skorzystał z lotów rejsowych 713 razy. Jak wyliczył "SE", marszałek z PO latał więc średnio co trzy dni. Najwięcej przelotów - 156 - Borusewicz zaliczył w 2011 r.
Kancelaria Senatu podała, że koszt jednego przelotu Borusewicza to ok. 511-538 zł. 713 lotów kosztowało więc ok. 364 tys. - 383 tys. zł.
- Wszystkie przeloty były służbowe i wiązały się z wykonywaniem mandatu senatora i obowiązków marszałka Senatu - oświadczył Zdzisław Iwanicki, wicedyrektor gabinetu marszałka Senatu.
Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora w art. 43 stwierdza, że "Poseł i senator ma prawo, na terenie kraju, do bezpłatnego przejazdu środkami publicznego transportu zbiorowego oraz przelotów w krajowym przewozie lotniczym, a także do bezpłatnych przejazdów środkami publicznej komunikacji miejskiej".
Rozporządzenie ministra infrastruktury z 28 grudnia 2001 r. w sprawie trybu korzystania przez posłów i senatorów z bezpłatnych przejazdów i przelotów na terenie kraju wskazuje Polskie Linie Lotnicze LOT S.A. jako zapewniające przewóz parlamentarzystów na trasach krajowych.
zew, "Super Express"
Czytaj również
- Praca za przejście z SLD do klubu PO? Ujawniono nagranie Obietnicę załatwienia pracy za 2 tysiące na rękę oraz stanowisko wiceprzewodniczącego w komisji infrastruktury rady miasta i dodatkowe 200 zł mieli obiecać...
- wiadomości
Piraci drogowi z Sejmu. Znów pozostaną bezkarni?
dzisiaj, 10:24Konstatny Miodowicz, Andrzej Biernat, Roman Kosecki oraz Arkadiusz Fiedler - to kolejni posłowie, którzy zostali złapani przez fotoradary na przekroczeniu prędkości - informuje radio RMF FM. Główny Inspektor Transportu Drogowego skierował już do Prokuratury Generalnej wniosek o ukaranie parlamentarzystów.fot. Dariusz Borowicz / Agencja Gazeta
Posłowie i senatorowie są chronieni immunitetem. Gdy zostaną złapani przez policję na przekroczeniu przepisów, to mogą odmówić przyjęcia mandatu. Wtedy funkcjonariusze sporządzają wniosek do prokuratury, a ta występuje do marszałka Sejmu lub Senatu o uchylenie immunitetu. Dopiero jeżeli to nastąpi policja może wystawić mandat. - Wszyscy sfotografowani parlamentarzyści będą mieli szansę odnieść się do
zarzutów ITD przed komisją regulaminową. Jeśli nadal nie będą chcieli
zapłacić kary, sprawę rozstrzygnie Sejm - informuje radio RMF FM.
(rmf24.pl, RZ)
Normalka! Kurski jedzie na czerwonym
Publikacja: 12.06.2013 02:00
| Aktualizacja: 12.06.2013 09:12
Czyżby
on po prostu drwił z prawa? Wczoraj europarlament uchylił immunitet
Jackowi Kurskiemu (48 l.)! Solidarnej Polski wreszcie
odpowie za wykroczenia drogowe sprzed roku. Ale co z tego! Kurski, jak
widać na naszych zdjęciach, ma w nosie przepisy! Kilka dni temu
europoseł pędził swoją furą przez Warszawę, nie zwracając uwagi na
czerwone światło. Kolejny wstyd!
Zobacz też
Jacek Kurski poszedł na wojnę z mediami. Założył sądowy knebel ...
Tymczasem Kurski był wczoraj wręcz oburzony tym, że europarlament uchylił mu immunitet, a oszczędzono europosłankę Małgorzatę Handzlik (49 l.). Tej byłej posłance PO zarzuca się przedstawienie fałszywych dokumentów w celu otrzymania zwrotu kosztów za kurs językowy. Europosłanka tłumaczyła, że "nie miała w ręku" 1400 euro, o których przywłaszczenie jest podejrzana, i że może chodzić o błąd w dokumentach. Z kolei Kurski ma odpowiedzieć za to, że w styczniu 2012 roku w Elblągu złamał zakaz skrętu w lewo i przejechał podwójną ciągłą. - Jaruzelski niewinny, Sawicka niewinna... - irytował się na gorąco Kurski. Być może ubodło go, że europarlament odpuścił jego koleżance z poselskich ław...
Obok prezentujemy zdjęcia sprzed paru dni. Poseł jeździ na czerwonym. Taki pirat z SP.
"Fakt": Jacek Kurski znów łamie przepisy drogowe
dzisiaj, 06:55
Przekracza prędkość, skręca na zakazie i nawet nie umie
zaparkować zgodnie z przepisami. Europoseł Jacek Kurski znów łamie
przepisy drogowe. Fotoreporterzy "Faktu" przyłapali polityka, jak pędził
156 km/h przez Warszawę, nie zatrzymując się nawet na czerwonym
świetle.
Kiedy Jacek Kurski zasiada za kierownicą, lepiej pozostać w domu.
Europoseł znany jest ze swojego zacięcia do pirackiej jazdy i nawet się z
tym nie kryje. – Zdarza mi się przekraczać prędkość i łamać przepisy –
mówi "Faktowi" otwarcie Jacek Kurski.
Mogli się o tym przekonać ostatnio warszawiacy. Poseł Kurski za kierownicą sportowego subaru legacy po raz kolejny wcielił się w rolę kierowcy rajdowego. Kurski pruł Wisłostradą z prędkością dochodzącą do 156 km/h, w miejscu tym obowiązuje przecież ograniczenie do 80 km/h.
Za taką jazdę poseł Kurski powinien zostać ukarany mandatem wysokości
500 złotych i 10 punktami karnymi. – Jak się komuś siądzie na ogonie to
zawsze się coś znajdzie – mówi "Faktowi" Kurski.
Warzecha: stać nas na to, by ubrać premiera
No tak, każdy kierowca ma coś na sumieniu, ale akurat europoseł zbiera przewinienia w ilości hurtowej? Kiedy europoseł wyjeżdżał z ulicy Myśliwieckiej nie zatrzymał się pomimo czerwonego światła. Za to drogowe wykroczenie należałoby wpakować Kurskiemu 500 złotych mandatu i kolejne 6 punktów karnych.
W sumie polityk w czasie takiej jednej przejażdżki samochodem zebrałby 16 punktów karnych i dostał 1000 złotych mandatu. Dla zarabiającego ponad 30 tysięcy złotych miesięcznie Kurskiego to nie problem. Ale jeżeli nawet zostałby złapany przez fotoradar to mandat i tak przyszedłby na... Zbigniewa Ziobrę. Bo okazuje się, że to autem swojego partyjnego szefa Kurski gnał przez Warszawę. Nie dość, że pirat to jeszcze w kłopoty może wpakować kolegę.
[ DP ]
Mogli się o tym przekonać ostatnio warszawiacy. Poseł Kurski za kierownicą sportowego subaru legacy po raz kolejny wcielił się w rolę kierowcy rajdowego. Kurski pruł Wisłostradą z prędkością dochodzącą do 156 km/h, w miejscu tym obowiązuje przecież ograniczenie do 80 km/h.
REKLAMA
Warzecha: stać nas na to, by ubrać premiera
No tak, każdy kierowca ma coś na sumieniu, ale akurat europoseł zbiera przewinienia w ilości hurtowej? Kiedy europoseł wyjeżdżał z ulicy Myśliwieckiej nie zatrzymał się pomimo czerwonego światła. Za to drogowe wykroczenie należałoby wpakować Kurskiemu 500 złotych mandatu i kolejne 6 punktów karnych.
W sumie polityk w czasie takiej jednej przejażdżki samochodem zebrałby 16 punktów karnych i dostał 1000 złotych mandatu. Dla zarabiającego ponad 30 tysięcy złotych miesięcznie Kurskiego to nie problem. Ale jeżeli nawet zostałby złapany przez fotoradar to mandat i tak przyszedłby na... Zbigniewa Ziobrę. Bo okazuje się, że to autem swojego partyjnego szefa Kurski gnał przez Warszawę. Nie dość, że pirat to jeszcze w kłopoty może wpakować kolegę.
BO ROZMAWIAŁ PRZEZ KOMÓRKĘ!
Znów skandal z Protasiewiczem. Zatrzymał lot!
Jacek Protasiewicz (47 l.) i samolot to ostatnio mieszanka wybuchowa. Kilka dni temu europoseł po pijaku wywołał burdę na lotnisku we Frankfurcie, czym doprowadził do prawdziwego międzynarodowego skandalu. Ale okazuje się, że to nie jedyna afera z udziałem polityka Platformy Obywatelskiej. Nasz Czytelnik doniósł nam o zdarzeniu, jakie miało miejsce tydzień temu na pokładzie samolotu LOT z Krakowa do Warszawy. Rejs nr LO3916 miał się rozpocząć o godz. 13.00. Maszyna wystartowała z opóźnieniem, bo... pan europoseł musiał dokończyć rozmowę telefoniczną
– Rozmowa była arcyważna, o wyrzuceniu jednej z osób z rady nadzorczej jednej ze spółek, o czym słyszy cały samolot – opowiada nasz Czytelnik, który wtedy jeszcze nie wiedział, kim jest Jacek Protasiewicz. Po sposobie zachowania miał jednak wrażenie, że jest co najmniej premierem.
Trzy razy obsługa samolotu prosiła posła o zakończenie rozmowy, a ten trzy razy chował telefon i wyjmował go, kontynuując rozmowę, gdy tylko steward odchodził o kilka metrów. W końcu cierpliwość stracił jeden z pasażerów i zwrócił uwagę panu posłowi, że takie zachowanie zagraża bezpieczeństwu wszystkich osób w samolocie. Co na to miał odpowiedzieć Protasiewicz? – Więcej odwagi proszę pana! Przecież nie wysadzę tego samolotu! – bezczelnie odparł.
– Ten pan myśli, że wszystko mu wolno, bo jest posłem – stwierdziła inna pasażerka. Niestety, nikt nie nagrał całej sytuacji. A to tylko dlatego, że wszyscy pasażerowie zastosowali się do polecenia kapitana, by wyłączyć przed startem urządzenia elektroniczne. No, ale pan poseł to przecież nie wszyscy...
WASZYM ZDANIEMCzy Protasiewicz powinien zostać wyproszony z samolotu?
NIE
2%
TAK
98%
Liczba głosów: 4808
Pan poseł Wipler: http://fakt.onet.pl/posel-przemyslaw-wipler-lamie-przepisy-drogowe-jezdzi-jak-pirat,artykuly,427925,1.html
http://moto.onet.pl/aktualnosci/ministra-pracy-wozi-az-19-kierowcow/e59k4
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/policja-posel-nie-zatrzymal-sie-do-kontroli-i-grozil-penkalski-zaprzecza/7d4sw
http://www.fakt.pl/michal-kaminski-jedzie-do-lublina,artykuly,450357,1.html
http://www.fakt.pl/polityka/kurski-w-bmw-kurski-pirat-kurski-pedzi-150-km-h-,artykuly,475910.html
http://www.fakt.pl/polityka/posel-adam-hofman-lamie-przepisy-drogowe,artykuly,490946.html
SKANDAL W DĄBROWIE GÓRNICZEJ
Wyrzucili pacjentów z sali, by zrobić jedynkę dla matki minister
Takie obrazki rzadko się widuje w polskich szpitalach. Nowoczesne łóżko, a w sali tylko jedna pacjentka. Ale wyjątkowa. To mama pani minister od służby zdrowia. Dla niej z sześcioosobowej sali usunięto innych chorych. – Chodziło o to, żeby zadbać o intymność pacjentki – mówi nam dyrektor szpitala. Inni chorzy nie mają prawa do takiej „intymności”!
Porządki w Szpitalu Specjalistycznym im. Szymona Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej zaczęły się dzień przed przyjęciem specjalnej pacjentki. Z sali – najlepszej na oddziale, bo położonej tuż przy całodobowym stanowisku pielęgniarek – zabrano dwóch pacjentów. Zostali upchnięci gdzie indziej. Do opróżnionego pomieszczenia wstawiono nowoczesne łóżko, znacznie się różniące od pozostałych, przestarzałych. Sprawdziliśmy: to model Centuris Bed, znanego międzynarodowego producenta sprzętu medycznego.
Ale polityczne koneksje to niejedyny powód, dla którego Małecka-Libera – z zawodu laryngolog – cieszy się szczególnymi względami w tym szpitalu. Zanim zajęła się na dobre polityką, przez wiele lat była tam wicedyrektorem, a potem dyrektorem. Pracuje w szpitalu w Dąbrowie od początku lat 80., więc zna tam pewnie każdego. I każdy – jak widać – się z nią liczy: zwłaszcza gdy jako minister ma jeszcze większe możliwości.
Zaczepiliśmy ją w szpitalu, gdy odwiedzała matkę, żeby zapytać o wyrzucanie pacjentów z sali: – Nie róbcie z tego sensacji, moja mama jest chora – oburzyła się Małecka-Libera. I sięgnęła natychmiast po telefon, żeby żądać od kogoś usunięcia dziennikarzy ze szpitala.
Spytaliśmy więc także dyrekcji, dlaczego w szpitalu publicznym są pacjenci równi i równiejsi. – Chyba macie niesprawdzone informacje – powtarzał w kółko dyrektor Zbigniew Grzywnowicz. Mina mu zrzedła, gdy usłyszał, że rozmawialiśmy z Małecką-Liberą i potwierdziliśmy, że chodzi o jej matkę. – Pacjentka ma prawo do intymności oraz prywatności i dlatego leży sama na sali – burknął wściekły dyrektor i trzasnął drzwiami przed nosem naszej dziennikarki.
Uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod budowę nowej siedziby Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie
WASZYM ZDANIEMCzy Beata Małecka-Libera zachowała się uczciwie wobec innych pacjentów szpitala w Dąbrowie Górniczej?
TAK
3%
NIE
97%
Liczba głosów: 20930
A co taka rozeźlona czyżby jej tez okolice nabiału obmacali???
OdpowiedzUsuńA co tu macać? Ja bym nie chciał.
Usuńesteta
Zbytnio mnie to nie dziwi,Probusie. Przecież ci ludzie,którzy dorwali się do koryta nie reprezentuja żadnych odruchów społecznych.Jedyne,co potrafia to dorwać się do koryta.Są jednostki pozytywne,ale to tylko jednostki...Niestety,nie lepiej oceniam wielu z lewej strony. Na lewicę - czekam.
OdpowiedzUsuńPS.zbyt skomplikowane jak na moje kwalifikacje logowanie.
Ale z lewicy nikt nie zachowuje się jak ci koryciarze. Nawet w Sejmie czy w mediach zachowują się inaczej od tych kłótników z prawej strony, zwłaszcza z PiS.
UsuńNa logowanie nie mam wpływu. Tak już jest, niestety. Moim zdaniem niepotrzebne. Dzięki za komentarz! Pozdrawiam!
UsuńA może byś tak coś o SLDuchach napisał, co?
OdpowiedzUsuńPatrjota
Proszę podesłać wiarygodne materiały. Opublikuję.
UsuńCzyta to się jak komedię Barei:):) Odesłać to towarzystwo z Wiejskiej do domów, czas na zmiany:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki! Również pozdrawiam!
Usuńnaród dziś widzi kilometrówki
OdpowiedzUsuńnie rozumieją ich małe główki
takie kłamstewko takie złodziejstwo
kto tych oszustów wpuścił na wiejską
Choć Pan Girzyński ładnie przeprosił
do prokuratory PiS donos zgłosił
nie na Hofmana lecz na marszałka
PiS krzyczy w grudniu:przebrana miarka
Chcemy wyborów nowych wyborów
nie chcemy w Polsce takich POtworów
My demokracje będziem budować
i tylko na nas macie głosować
Prezes kaczyński oskarża w koło
w polsce już dawno nie jest wesoło
pani premiera nie odpowiada
i do SB-eka z wizytą wpada
Rząd nasz majętny rząd nasz bogaty
a ty polaku kupuj na raty
Na ukraine damy pieniążki
oni nam za to niebieskie wstążki
MON nam zakupił rakiet 40
mnie się to w głowie nawet nie mieści
po co rakiety i samoloty
nam jest potrzebny lecz środek złoty
Na gospodarkę zdrowie rodzinę
bo Polska nasza niedługo zginie!
kiedyś powiedział minister w Sowie
Polska to fikcja drodzy panowie
drugi nie lepszy choć prawdę mówił
winko z obiadkiem sobie zamówił
zapłacił kartą z naszych pieniędzy?
a naród żyje na progu nędzy.
Miało być pięknie oraz bezpiecznie
ale po śmierci-tam życie wieczne
a platformiacy ?Oni weseli
przecież ich wódz siedzi w Brukseli
drogi Polaku i Polko droga
nie haruj ciężko nie tędy droga
zostań czym prędzej posłanką posłem
inaczej będziesz w tej Polsce osłem