Oj! Może "rzyć" zaboleć 09.10.2011 r. po potężnym "kopniaku" od wyborców zawiedzionych niespełnionymi obietnicami. W 2007 r. grubo ponad milion sympatyków SLD poparło w wyborach Platformę ale nie z miłości do niej a po to żeby odsunąć PiS od władzy. Wielu uwierzyło obietnicom pana premiera. Liczyli na poprawę swojego bytu, na spadek bezrobocia itd. itp. etc. Czyli we wszystko co obiecał zwłaszcza gdy prosił lewicowy elektorat o poparcie. Okazało się że na tych którzy wyjechali "na saksy" nic dobrego w Ojczyźnie nie czeka choć obiecywał że będą mogli wracać do Polski szczęśliwej pod ich rządami. Niestety, obietnice lidera PO okazały się zwykłą lipą. Nie podpisał nawet Karty Praw Podstawowych choć wcześniej obiecał. Nadal płacimy abonament RTV. Jak nazywać mężczyznę który nie dotrzymuje danego słowa? Nawet pomijając obiecane "cuda". Wygrał także dlatego że Polacy mieli już dość rządów PiS pełnych afer i skandali. Ale też pamiętali niespełnione obietnice PiS co zręcznie pan Tusk umiał wykorzystać. Teraz pora rozliczyć się z własnych obietnic przed wyborcami. Gdzie ten obiecany dobrobyt? Gdzie spadek bezrobocia?
Trzeba być bardzo naiwnym aby w to wierzyć. Wystarczy zsumować liczbę bezrobotnych w Polsce (nie wszyscy nawet rejestrowani!) z milionami Polaków którzy w poszukiwaniu pracy wyjechali za granicę. Prawo i Sprawiedliwość też się tym chwaliło. Niech sobie schowają te statystyki! Prawda nie jest taka różowa. Gdzie te obiecane autostrady? Miało być ich ponad 3 tysiące kilometrów. Jak to fajnie obiecywać? Podobnie jak poprzednicy 3-4 miliony mieszkań w nierealnym czasie.
PO i PiS wspólnie odsądzały SLD od czci i wiary za wszystko co rząd z SLD-UP czynił. Jakby to nie po nich (przed przefarbowaniem nazywali się AWS-UW) trzeba było usuwać skutki kiepskich rządów: spartolone reformy, wzrost bezrobocia, spadek PKB, gigantyczna dziura w budżecie państwa, itd. Ale to właśnie za podczas rządów SLD zbudowano 240 km autostrad i drugie tyle dróg szybkiego ruchu. Trzeba było przygotować projekty, wykupić ziemię, itd. A przede wszystkim nie było strumienia unijnych pieniędzy jak teraz. Ale było o wiele taniej. Dzięki "Winietu"!
Tylko kto o tym wiedział? SLD nie chwalił się na codziennych konferencjach prasowych jak niektórzy. Po prostu, pracowali dla Polski. I tak być powinno. Ale pod względem PR był to błąd SLD. Sympatyzujace z "prawicą" media też nie starały się tego pokazywać Polakom. O wiele wygodniej było nagłaśniać potknięcia a także złe rzeczy, np. "aferę Rywina" który zresztą do SLD nie należał ale odium spadło na SLD. SLD zresztą oczyścił się z nieuczciwych ludzi. O innych partiach nie da się tego powiedzieć. Jakby nie patrzeć, osiągnięcia PO są bladziutkie wobec wyników SLD. Podobnie jest z PiS. Ale PiS ma swój żelazny elektorat który "wszystko kupi".
Cóż więc pozostało panu premierowi? Kampania negatywna skierowana w SLD. M.in. pojawiły się plotki o rzekomej koalicji SLD z PiS. Głupie? Przed wszystkim perfidne bo wielu sympatyków lewicy można było wystraszyć taką wizją i przeciągnąć na swoją stronę.
Nie bez powodu pojawiły się liczne ataki na G. Napieralskiego i próby ośmieszania go. Wspierane przez usłużne media a także internautów sympatyzyjacych z "prawicą". W ostatnich dniach pojawiły się kłamstwa mówiące że G. Napieralski głosował na J. Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Trudno o większy bezsens ale może kogoś uda się na to nabrać .
Niedawno na forach Onetu dwukrotnie prosiłem krytykujących G. Napieralskiego o wykazanie który z liderów "prawicy" jest lepszy i uczciwszy od lidera SLD. I w czym jest lepszy. Sensownej odpowiedzi nie mogę przytoczyć bo jej do tej pory nie było. Inwektywy pominę. Tych nie brakowało.
Wniosek jest prosty: nie lenić się w dniu wyborów i zachęcać bliskich i znajomych aby była jak największa frekwencja. Wybierzmy najlepszych, czyli SLD!











