sobota, 23 stycznia 2016

To nie jest śmieszne. To martwi!

Skopiowane z:
Wyborcza.pl
Niemcy próbują być zabawni. "Polska Pupo-Pupo-Polska" i "mały gnom" w satyrycznym programie publicznej telewizji
apa, tp
 23.01.2016 11:27
A A A
Screen z teledysku o współczesnej Polsce wyświetlonego w niemieckiej telewizji publicznej
Screen z teledysku o współczesnej Polsce wyświetlonego w niemieckiej telewizji publicznej (fot. youtube.com)
Pierwszy program niemieckiej telewizji publicznej w czwartkowym programie satyrycznym pokazał teledysk o współczesnej Polsce. A raczej - "Pupo-Pupo-Polsce", jak określony jest w tym utworze nasz kraj.


Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
"Nowy polski rząd ogłosił, że solidarność europejska ma swoje granice..." - czyta na początku filmiku spikerka, po czym pojawiają się migawki z demonstracji Komitetu Obrony Demokracji.

"Czy znasz ten kraj, gdzie protestują, bo rządzi Flip i Flap, to Polska, Pupo-Pupo-Polska..."

To gra słów. Wykonawca piosenki śpiewa melodyjnie: "Popo-popo-Polen". Co można rozumieć po prostu jako powtórzenie (Po-po-po-po-Polska). Ale niemieckie słowo "Popo" znaczy "pupa". I raczej o to chodzi, bo w czasie tych słów w filmiku przewijają się zdjęcia pośladków kamiennych rzeźb. "Tutaj wcześniej stały flagi europejskie, ale zniknęły, bo palą się lepiej niż węgiel" - słyszymy.

"Prawica przejmuje wszystko, co skrytykuje. Rządzi on jeden. Siepacze przynoszą szczęście w Polsce, w Pupo-Pupo-Pupolsce. Mały gnom dostaje, co zechce" - brzmi kolejny fragment.

"Tej populistycznej partii PiS podoba się, gdy prasa zamyka gębę. Być chrześcijaninem, ale nie chcieć pomagać...". "Uchodźców przyjmować? Najpierw muszą się zmienić!" - te słowa wypowiada Jarosław Kaczyński pokazany jako Yoda z "Gwiezdnych wojen". "A jeśli ktoś coś ma przeciw naszej polskiej armacie, z tego szybko zrobimy nazistę!" - i tu widzimy okładkę "Wprost", na której kanclerz Merkel i politycy europejscy pokazani są jako wojskowi pochyleni nad mapą.

"W Polsce, w Pupo-Pupo-Pupolsce pobożnisie katole chcą być bardziej prawi od Orbana, żeby go wyprzedzić" - śpiewają niemieccy satyrycy, a Kaczyński i Szydło na rowerze próbują wyprzedzić Viktora Orbana. Ale przewracają się i wpadają w kupę... błota?

Pod filmikiem redakcja napisała na swojej stronie: "Partnerska relacja między Polską a resztą Unii się ochłodziła. Samodzielnie rządząca partia nie przyjmuje krytyki z Niemiec. Może w piosence jakoś ją przełknie".



Będzie kolejna afera kartoflowa?

To nie pierwszy raz, gdy niemieccy satyrycy biorą na celownik polityków związanych z Prawem i Sprawiedliwością. W 2006 roku w "Die Tageszeitung" ukazał się tekst Petera Köhlera "Nowy polski kartofel. Złodziejaszki, co chcą zawładnąć światem" poświęcony braciom Kaczyńskim.

"Lech Kaczyński w marcu dumnie przyjechał do Berlina, a w maju nie odpowiadał na uśmiechy niemieckiego prezydenta na warszawskich targach książki. Wiadomo jednak, że Kaczyński chełpił się tym, że przez lata żadnemu niemieckiemu politykowi nie podał nawet palca. Wystarczająco często trąbił, że w ogóle nie zna Niemiec, poza spluwaczką w męskiej toalecie na lotnisku we Frankfurcie" - pisał satyryk.

"Odkąd Lech Kaczyński jako dwunastolatek ze swoim bratem bliźniakiem w filmie 'O dwóch takich, co ukradli księżyc' odstawił wiele błazeństw, bliżej mu na Księżyc niż do Niemiec i Rosji. Rosja wcisnęła Polsce kciuki komunizmu w tyłki, a od lat 70. bracia Kaczyńscy chcieli wykoleić socjalizm" - pisał dalej.

"Afera kartoflowa" miała swój ciąg dalszy w tej samej gazecie. Na okładce "Die Tageszeitung" przed spotkaniem przywódców krajów Trójkąta Weimarskiego opublikowano dwa identyczne zdjęcia prezydenta Lecha Kaczyńskiego i dwa zdjęcia ziemniaków. "Który z was znów teraz przyjeżdża?" - napisano nad nimi.

Teksty niemieckiej gazety oburzyły opisanych w nich polityków i ich środowisko polityczne. Prezydent Lech Kaczyński oceniał, że ta publikacja "przekracza wszystkie możliwe granice i narusza wszelkie normy", a artykuł jest "haniebny, łajdacki". Ówczesny premier Kazimierz Marcinkiewicz nazwał artykuł "obrzydliwym", zaś szefowa MSZ Anna Fotyga przyrównała "Tageszeitung" do nazistowskiego pisma "Stuermer". Z kolei Przemysław Gosiewski wezwał, by polskie władze wydały wobec niemieckiego satyryka europejski nakaz aresztowania.


Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu


Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,19520927,niemcy-probuja-byc-zabawni-polska-pupo-pupo-polska-i-maly.html#ixzz3y64bD42l

.......................................................................................................................................................................
Jarosław Kaczyński "depcze" Polskę na niemieckiej paradzie karnawałowej: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/jaroslaw-kaczynski-depcze-polske-na-niemieckiej-paradzie-karnawalowej/ey0jk4

10 komentarzy:

  1. No i obrażony Lech nie poleciał na spotkanie szefów państw Trójkąta Weimarskiego. Rozmawiano bez Polski i decyzje podejmowano bez Polski. W polityce trzeba być mądrym i skutecznym a nie tylko podskakiwać każdemu co się nawinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz Jaro Nadęty, nie poda im nawet nogi. Boże, co za wstyd dla Polski!

      Usuń
  2. Jakoś trudno mi uwierzyć w dbałość Niemiec o dobro Polski. Duży udział w tej "dbałości" o polską demokrację mają polscy najemnicy zatrudnieni w polskojęzycznych mediach, szczególnie ci z kibucu Szechtera. Zły to ptak, co kala własne gniazdo. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reprezentujesz sobą człowieka, który w dość bezkrytyczny sposób patrzy na siebie samego i otaczającą go rzeczywistość. Radziłbym na temat współczesnych Niemiec zasięgnąć trochę więcej kompetentnej wiedzy, a nie kierować się jedynie wiarą i populistycznymi hasłami szerzonymi przez nacjonalistyczne czy narodowokatolickie kręgi.

      Pozdrawiam Jerzy

      Usuń
    2. Dzięki! Również pozdrawiam!

      Usuń
  3. Żart w typowo niemieckim guście, nie widzę nic złego, że z Kaczystanu się śmieją. Nie tylko w Niemczech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej, żeby nie było powodów ku temu. Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Program "extra3", gdzie leciał ten teledysk o współczesnej Polsce, jest wyśmienitym programem satyrycznym, gdzie niczego nie owija się w bawełnę i gdzie satyrycy bardzo często dobrze potrafią swoją krytyką i zastosowaną ironią trafić w dziesiątkę. Ale "extra3" jest od zawsze emitowany na NDR, czyli na publicznym regionalnym "trzecim" kanale TV robionym przez północne landy Niemiec - a nie, jak błędnie tu podano, na pierwszym programie niemieckiej telewizji publicznej. Poza tym do zrozumienia, co w tym jest śmieszne, zazwyczaj potrzeba "odpowiednio dobrych" znajomości języka... co dotyczy zresztą wszystkich programów satyrycznych, które ogląda się nie znając języka w którym są one produkowane od kołyski. Stuprocentowe zrozumienie programów satyrycznych to najwyższy możliwy poziom znajomości każdego jednego języka obcego - i jak to w życiu bywa, wcale nie łatwy do osiągnięcia. ;-)

    Może dlatego tłumaczenie kilku wątków jest, że się tak wyrażę, "niezbyt precyzyjne":

    - zamiast "Prawica przejmuje wszystko, co skrytykuje. Rządzi on jeden. Siepacze przynoszą szczęście w Polsce, w Pupo-Pupo-Pupolsce. Mały gnom dostaje, co zechce" - tłumaczenie powinien brzmieć mniej więcej tak:
    Wszystkich krytycznych sędziów się wykopie*3, zastąpi własnymi, zbiry*4 przynoszą szczęście. W Polsce. „P” „O” „L” „S” … Pooolsce. Wymoczek tak nakazał. (Przy czym *3 to gra słów: „zurücktreten” oznacza tyle co „zmusić do ustąpienia”, ale samo „treten” znaczy też „kogoś - lub coś - kopać”.
    *4 to też gra słów: zamiast powiedzenia „Scherben bringen Glück”, co by znaczyło tyle co „rozbite szkło przynosi szczęście”, na ścianie widnieje napis „Schergen…”, czyli w tym wypadku wychodzi, że „zbiry przynoszą szczęście”, bo w tym kontekscie będzie jednak raczej chodzić o zbirów, niż o siepaczy)

    - tu jest kompletna pomyłka, bo zamiast "Uchodźców przyjmować? Najpierw muszą się zmienić!" - tłumaczenie powinien brzmieć następująco:
    „Przyjąć uchodźców inni mają!” (chodzi o inne kraje!)

    - zamiast "W Polsce, w Pupo-Pupo-Pupolsce pobożnisie katole chcą być bardziej prawi od Orbana, żeby go wyprzedzić" - tłumaczenie powinien brzmieć mniej więcej tak:
    W Pooolsce. Zbigociali katolicy. Oni chcą wyprzedzić Orbana po prawej.*5
    (Przy czym *5 wyrażenie „jemanden rechts überholen” oznacza, że ktoś chce być „jeszcze radykalniej prawicowy” - w tym wypadku jeszcze bardziej od Orbana)

    Tak jak już pisałem: z głupoty zawsze warto się śmiać, niezależnie od tego, kto akurat zrobił czy właśnie robi z siebie głupca. Nota bene trochę krytycznego dystansu do siebie samego, bądź do własnego kraju, jeszcze nikomu na świecie nie zaszkodziło.

    Pozdrawiam Jerzy

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety, film już usunięty. Wielki Brat?

    OdpowiedzUsuń