piątek, 28 marca 2014

Uśmiechnij się!

Jasio: 

Jasio pyta mamę:
- Mamo, po co ty się malujesz?                                                      
Czytajcie mój blog

- Żeby ładnie wyglądać.
- A kiedy to zacznie działać?


- Mamo, ile pasty do zębów jest w tubie?
- Nie mam pojęcia, syneczku.
- A ja wiem! Od telewizora do kanapy!


Rozmawiają dzieci w przedszkolu:
- Mój tata jest pilotem - chwali się jeden.
- A mój tata pilotem włącza telewizor - replikuje Jaś. 


- Czy jest ojciec?
- Jest – odpowiada szeptem Jaś.                                                          
- To poproś go.
- Nie mogę – szepcze dziecko.
- Dlaczego?
- Bo jest zajęty – szepcze dalej.
- A mama?
- Jest.
- To poproś mamę.
- Nie mogę. Też jest zajęta.
- A czy oprócz mamy i taty jest jeszcze ktoś w domu?
- Tak, policja – potwierdza nadal szeptem maluch.
- No to poproś pana policjanta.
- Nie mogę, jest zajęty.
- Czy jeszcze ktoś jest w domu?
- Straż pożarna, ale też są zajęci.
- Powiedz mi dziecko, co oni wszyscy robią u was w domu?
- Szukają.
- Kogo?
- Mnie…

- Mamo, co bocian robił, potem jak już mnie przyniósł?   
- Trzy dni pił z kolegami, a potem dwa dni chrapał.

Mąż i żona: 

Jak najczęściej informatycy zwracają się do swoich żon?      
Pas gwarancją bezpiecznej jazdy

- Myszko.

Przychodzi baba do lekarza.
- Co pani najbardziej dokucza? - pyta doktor.
- Mąż, ale do pana przyszłam z powodu mojej grypy.


Młodzi rodzice usypiają rozkapryszone maleństwo.
- A może powinnam mu coś zaśpiewać? - zastanawia się bardzo już zmęczona żona.
- Poczekaj, kochanie, spróbujmy jeszcze po dobroci. 


Mąż do żony:
- Kochanie, nie mogę znaleźć herbaty!
- Ty beze mnie to z niczym byś sobie nie poradził! Herbata jest w apteczce, w puszce po kakao, z nalepką "sól".  


Kobieta żali się przyjaciółce:
- Cały tydzień suszyłam głowę mężowi, żeby zaczął remont toalety!
- I co?
- W sobotę powiesił na drzwiach toalety tabliczkę: ”NIECZYNNE Z POWODU REMONTU i poszedł do garażu. 

Facet do restauracji. Siada przy stoliku i woła kelnera:  
- Przepraszam, czy ryba u was jest? - Oczywiście. Łosoś, tuńczyk, pstrąg…
- Nie, nie… Ja poproszę jakiegoś mintaja, albo coś takiego… Jak najgorszego i nieświeżego…
Kelner odrobinę się wzdrygnął, ale niewzruszenie mówi:
- W porządku, zaraz ktoś skoczy do marketu. Nie ma sprawy.
Facet kontynuuje:
- I proszę ją przygotować w specjalny sposób.
- Słucham?
- Proszę jej nie myć, nie rozmrażać, nie czyścić…
- Ale…
- Dużo soli! – ciągnął dalej facet – Ale tylko z jednej strony! Za to z drugiej strony pieprzu od serca! I Smażyć ją proszę bez oleju! Tak po prostu rzucić na patelnię i przypalić z jednej strony. Za to druga strona ma być kompletnie surowa…
Kelner osłupiały próbuje się wycofać, ale facet go zatrzymuje:
- I jak będzie mi pan rybę podawał, to proszę bez żadnych kurtuazyjnych „smacznego”, „proszę bardzo” czy innych. Proszę rzucić talerz na stół i warknąć: „Żryj głąbie!”
Kelner odwraca się, po czym wypełnia co do joty polecenia klienta. Facet ze łzami w oczach wciska mu do kieszeni banknot 200-złotowy i mówi:
- Rozumiesz, kochany, trzeci miesiąc w delegacji… Tak mi się do żony chce! 

Żona pojechała na szkolenie w góry, po powrocie pokazała mężowi zdjęcie siebie i swoich dwóch przyjaciółek na dowód że z nimi była.
Męża jednak nie opuściły wątpliwości, wziął zdjęcie i pojechał do ośrodka w którym była żona.
W ośrodku pokazuje zdjęcie recepcjoniście i pyta jak się sprawowała pierwsza z przyjaciółek żony.
Recepcjonista na to:
- Co ja będę Panu dużo mówił, cały czas kogoś sobie sprowadzała.
Mąż lekko zirytowany pokazuje na drugą przyjaciółkę żony i pyta się jak ta się zachowywała.
Recepcjonista na to:
- Panie, ta to jeszcze gorzej, praktycznie nie wracała, tylko cały czas u innego faceta nocowała.
Mąż już nieźle wkurzony pokazuje na swoją żonę i pyta się:
- A jak ta się zachowywała?
Recepcjonista:
- O, panie, ta to najporządniejsza – z mężem przyjechała i z mężem wyjechała. 

Zofia miała dość zachowania swojego męża Karola, zwłaszcza jego zbyt częstych wypadów z kolegami na piwo i powrotów w stanie mocno wskazującym.
Po jednym z takich wieczorów Karol w stanie kompletnego upojenia wrócił do domu i padł jak ściera na łóżko. Zofia jak zawsze rozebrała go do snu, ale tym razem zrobiła coś więcej – wepchnęła mu palcem do tyłka prezerwatywę w taki sposób aby kawałek wystawał na zewnątrz. Rankiem Karol jak zwykle udał się pod prysznic. Myje się, myje… w pewnej chwili zaczyna myć tyłek i… wyciąga z tyłka prezerwatywę. Zofia w tym czasie przygotowuje w kuchni śniadanie. Gdy wykąpany Karol przychodzi do kuchni, żona pyta:
- Jak się wczoraj bawiłeś? Jak tam twoi koledzy?
- Koledzy? Ja już k...a nie mam kolegów!!  


Żona zmusza męża do przysięgi:
- Tu klękaj i przysięgaj, że już więcej pić nie będziesz.
Mąż klęczy i przysięga:
- Już więcej pić nie będę, ale mniej też nie. 

Miesiąc temu żona rzuciła potrawy mączne.
Dwa tygodnie temu – kawę.
Tydzień temu – palenie.
Boję się, że będę następny! 

Facet dał ogłoszenie do gazety „Szukam żony”. Jeszcze tego samego dnia otrzymał mnóstwo odpowiedzi. Zdecydowana większość zaczynała się słowami:
„Weź pan moją!” 

Szkoci: 

Mówi stary Szkot do synka:
- Skocz no, Ken, do sąsiada i pożycz od niego siekierkę...   
Malec pobiegł. Wraca po kilku minutach  i krzyczy:
- Sąsiad nie chce pożyczyć!
- A to kawał świni! Leć synuś do szopy i przynieś naszą! 


Szkot wsiada do taksówki i pyta:
- Ile zapłacę za przejazd na dworzec?
- Dwa funty.
- A za walizkę?
- Walizkę zawiozę za darmo.
- To proszę zawieźć ją na dworzec, a ja pójdę piechotą!


Dwaj Szkoci założyli się, który z nich da mniejszą ofiarę na tacę. Pierwszy dał szylinga i tryumfalnie spojrzał na drugiego. A drugi żegnając się nabożnie,  powiedział:
- To było za nas dwóch. 


Szkot awanturuje się w pralni:
- Ten rachunek jest stanowczo za wysoki. Oddałem tylko płaszcz i garnitur!
- Ale w kieszeniach były jeszcze dwie koszule, skarpetki, sweter, spodnie i trzy pary majtek.


Szkot wsiada z dużym workiem do autobusu. Podchodzi do niego konduktor i mówi:
- Będzie pan musiał zapłacić również za bagaż.
Szkot rozwiązuje worek i mówi:
- Wychodź, synku. Tak czy owak, trzeba zapłacić!


Przewodnik w górach objaśnia:
- Te wydrążenia w skale powstały dzięki Szkotowi, który zgubił tu pensa i powiedział o tym znajomym. 


- Dlaczego Szkoci chodzą wielkimi krokami?
- Oszczędzają buty. 



Takie tam, różne:  

Janek zaprosił swoją mamę na obiad.
W mieście, w którym studiował, wynajmował małe mieszkanie,razem z koleżanką Justyną.
Kiedy matka Janka odwiedziła go, zauważyła, że współlokatorka syna jest wyjątkowo atrakcyjną dziewczyną. Matka, jak to matka, zaczęła zastanawiać się czy  z tego ich wspólnego mieszkania nie wynikną jakieś problemy.
Kiedy więc byli sam na sam, Janek oznajmił:
- Domyślam się o czym myślisz, ale zapewniam cię, że ona i ja jesteśmy tylko współlokatorami. Nic nas nie łączy.
Tydzień później Justyna stwierdziła, że w ich wynajętym mieszkaniu brakuje cukiernicy. Zwróciła się więc do Janka:
- Nie chcę nic sugerować, ale od ostatniego obiadu z twoją matką nie mogę znaleźć mojej pamiątkowej cukierniczki. Chyba jej nie wzięła, jak myślisz?
Jasiek zdecydował się napisać list do matki:
"Droga Mamo, nie twierdzę, że wzięłaś pamiątkową cukierniczkę Justyny... nie twierdzę też, że jej nie wzięłaś. Faktem jednak jest to, 
że od czasu Twojej wizyty u nas nie możemy jej znaleźć. "
Kilka dni później otrzymał odpowiedź:
"Drogi Synku, nie twierdzę, że sypiasz z Justyną... nie twierdzę również, że z nią nie sypiasz. Faktem jednak jest to, 
że gdyby Justyna spała we własnym łóżku, już dawno by ją znalazła.
                                                                                      Buziaczki! Mama
Putin prosi wróżkę:    
- Opowiedz mi o mojej przyszłości.
- Widzę, że jedziesz odkrytym, długim samochodem, a wokół samochodu - setki tysięcy Ukraińców i Rosjan.
Władimir uśmiecha się.
Wróżka kontynuuje:
- Widzę, że ludzie są bardzo zadowoleni, stoją z flagami, krzyczą radośnie i mają szczęśliwe twarze.
- Kochają mnie... A czy ściskam im ręce?
- Nie.
- A dlaczego?
- Trumna jest zamknięta.

Prawdziwy komunista
 W Związku Radzieckim umiera babcia, Dziadek wzywa różnych lekarzy i ma nadzieję, że babcię wyleczą. W końcu udaje się do lekarza medycyny alternatywnej, a ten mu poradził, aby czym prędzej zaspokoił babcię seksualnie. Dziadek się wymawia:
- Ale jestem już na to za stary, dawno już tego nie robiłem. Na moich rękach umarł towarzysz Lenin. Już seks nie jest dla mnie."
Lekarz był jednak nieubłagany i obstawał przy swoim. W końcu dziadek skapitulował i zgodził się. Poszedł do domu i zrobił to co lekarz zalecił. Potem zmęczony zasnął. Gdy rano obudził się, zobaczył, że babci nie ma w łóżku, a jest w kuchni i smaży kotleciki, uśmiecha się, wesoło podśpiewuje, mało brakuje by tańczyła.
Dziadek rozpaczliwie zaczął bić głową o ścianę.
- Jaki ze mnie durak, przecież mogłem uratować towarzysza Lenina!
.  

Ludzkość od niepamiętnych czasów zadaje sobie pytania:
- Kto wymyślił pracę?
- I jak to możliwe, że pozostali go nie zabili? 

Syn wraca do domu z kolczykiem w uchu. Ojciec patrzy na niego i mówi:
- Wiesz, synku, od wieków jeżeli facet nosił kolczyk w uchu to był to albo pirat albo pedał. Ja teraz wyjrzę przez okno i jeżeli tam nie stoi twój okręt…

- Jak pójdę na emeryturę, to nic nie będę robił, kompletnie nic. Pierwsze KILKA miesięcy posiedzę w bujanym fotelu…
- A potem?
- Potem się może rozhuśtam. 

Rozmowa dwóch kolegów:
 - Słyszałem, że są w sprzedaży takie szkła, przez które wszystko
 wydaje się piękniejsze, nawet własna żona…
 - Znam je już od lat. Są dobre, tylko stale trzeba je napełniać. 



Rycerz zgłasza się do króla po powrocie z długiej wyprawy.
- Czego dokonałeś, dzielny rycerzu? – Spytał król.
- Panie – tygodniami rabowałem, mordowałem i gwałciłem we wszelkich wsiach i miastach należących do Twoich wrogów na zachodzie.
- Zaraz, ale ja nie mam wrogów na zachodzie!
- Już masz Panie. 


Na dyskotece Rosjanin zatańczył z dziewczyną Turka…
Nie trwało długo, stanął przed nim Turek, byczysko chłop:
- Ty, a w dziób chcesz?
- To jest pierwszy z waszych problemów – odpowiedział Rosjanin – agresja. Ciągle szukacie zwady, nawet wtedy, kiedy nie ma żadnego powodu.
Dyskoteka się skończyła, Rosjanin wychodzi, a tam czeka na niego tłum Turków.
- No, teraz się z tobą policzymy – warknęli Turcy gremialnie.
- A to jest drugi z waszych problemów – powiedział Rosjanin. – Nie potraficie załatwiać spraw po męsku sam na sam, tylko zawsze musicie zwoływać wszystkich "swoich”.
- Zaraz nam to odszczekasz! – wrzasnęli Turcy wyciągając noże.
- I to jest trzeci z waszych problemów – westchnął ciężko Rosjanin – zawsze na strzelaninę przychodzicie z nożami… 

Przychodzą Polacy do baru przy wschodniej granicy i patrzą co jest w karcie:  
- Rosołek: wykreślony.

- Schabowy: wykreślony. 
- Barszcz wykreślony.  
- Bigos: wykreślony itd. a na końcu karty: – Ruskie.

Na co jeden mówi:
- Patrzcie: nie dość, że wszystko wyjedli, to się jeszcze bezczelnie podpisali. 
                                                                       

- Gdzie byłeś na urlopie?
 - Nigdzie, boję się latać.
 - To golnij sobie przed lotem.
 - Jak sobie golnę, to mnie i tu jest dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz